5647 free readings you have right to
Nie wiadomo czemu, właśnie w tej chwili przypomniało się jej lewantyńskie wybrzeże: zachód słońca po...
Nie wiadomo czemu, właśnie w tej chwili przypomniało się jej lewantyńskie wybrzeże: zachód słońca po deszczu i pociąg wpadający w czarne czeluście tuneli i wypadający z nich na cudownie piękny, miniaturowy świat, mieniący się przepychem wypłowiałej czerwieni, ciemnej, lśniącej, jakby lakierowanej zieloności i fioletu w cienistych gąszczach. I zapach jakby przypalonej migdałowej leguminy, zapach gałązek figowych, zaplątanych do wieczornych ognisk.
Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Pożegnanie jesieni
Loading