Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 472 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Juliusz Słowacki, Wiesz, Panie, iżem zbiegał świat szeroki...

Spis treści

    1. Błądzenie: 1
    2. Bóg: 1
    3. Dziedzictwo: 1
    4. Historia: 1
    5. Kondycja ludzka: 1
    6. Natura: 1
    7. Ojczyzna: 1
    8. Polak: 1
    9. Prawda: 1 2
    10. Ptak: 1
    11. Religia: 1
    12. Smutek: 1
    13. Upadek: 1
    14. Wiedza: 1
    15. Woda: 1

    Juliusz SłowackiWiesz, Panie, iżem zbiegał świat szeroki…

    1
    Prawda, Kondycja ludzkaWiesz, Panie, iżem zbiegał świat szeroki
    NaturaSzukając jednej prawdy człowiekowi,
    Śród tęcz chodziłem skalnych — przez obłoki,
    I rzekłem: «Wola ich nie zastanowi,
    5
    Człowiek nie wyrwie piorunu z chmurzycy,
    Lecących niby stadami srebrnemi
    Gwiazd nie zatrzyma — ani z błyskawicy
    Miecza ukuje, chcąc być panem ziemi…»
    I byłem jeszcze tam, gdzie Ateńczyki
    10
    W lasach oliwnych gwarzyli poważnie,
    Duchem być sądząc wodę lub płomyki[1],
    A prawdą: przeciw nędzom stać odważnie.
    Więc i tam, Panie! pod tymi niebiosy
    Turkusowymi, kiedym słuchał blady,
    15
    Leciały do mnie różne prawdy głosy,
    Jak echa od harf umarłej Hellady.
    A jednak smętny odszedłem od echa
    Partenońskiego, gdzie marmur różany
    I gładki — wiecznie z nieba się uśmiecha,
    20
    Jak Wenus w srebrne wracająca piany,
    Skąd była wyszła kwiatem.Ptak, Ojczyzna, Smutek — I tak, Boże!
    Słuchałem znowu lecących bocianów,
    Które się wlekły girlandą przez morze,
    A niosły mi pieśń z mych ojczystych łanów.
    25
    Ale i głosy ptaków nic nie rzekły
    Rozumieć tworów nieumiejącemu,
    Tylko girlandy smętnych jęków wlekły,
    Szum skrzydeł dając wiatrowi wielkiemu,
    A smętek morzu… Bóg, Prawda, WiedzaLecz teraz, o Panie,
    30
    Radosny jestem i rozweselony,
    Przyszedłszy na to natury poznanie,
    Które mi staje za[2] skarby i trony
    A z Ciebie wyszło…
    35
    Człowiek, że w moich słowach kościołowi
    Jaka nienawiść jest lub jaka zdrada
    Albo strach jaki…
    Bośmy w nim nienowi,
    Bośmy go dawniej, pełni złotej wiary —
    40
    Ani krwi nie żałując, ani stali —
    Stroili w straszne tureckie sztandary,
    A sztandarami w miesiące ubrali,
    A miesiącami dzisiaj błyszczy tymi
    I tą odwieczną sztandarów purpurą,
    45
    Błyszczy jakoby pióry anielskimi
    Pod Apeninu rozwinięty górą.
    Oto więc proszę, aby mi na progu
    Pozwolił z mego narodu żebraki[3]
    Usiąść, a nie siał tam ciernia i głogu,
    50
    Gdzie człowiek zbity niby orzeł jaki
    Piersią upadnie… Proszę, niech już przecie
    Z litości nad swą wiarą wyziębioną
    Pozwoli, że kto czarta w nim rozgniecie
    I z błyskawicą się zetrze czerwoną,
    55
    Pozwól, że strzegąc krzyżowego znaku
    I polskiej wiary, i Boga Rodzicy
    Polak aż w kościół wjedzie na rumaku,
    Z szablą dobytą na pół i w przyłbicy.
    Woda, BłądzenieLedwom to wyrzekł,Upadek ktoś wykrzyknął: «Roma!
    60
    Nie jesteś ty już panią i królową,
    Boś jest jak szatan cielesny łakoma,
    A niższa sercem od ludów i głową».
    Spojrzałem wtenczas, kto w powietrzu gada,
    A oto obok jednego grobowca,
    65
    Na którym w locie jaskółka usiada,
    Tak jest samotny, a biały jak owca,
    Na ciemnej tych pól kampańskich zieleni,
    Na którą słońce, gdy bije, to broczy,
    I niby dawną, rzymską krwią rumieni,
    70
    I niby w jakiś sen wtrąca proroczy,
    Ujrzałem mary dwie, niby młodzieńca
    Z dziewicą, cudnej i smukłej urody,
    Braniem łącznego zatrudnionych wieńca
    Albo czerpaniem łez źródlanej wody,
    75
    Która z fontanny dawnej po Rzymianach,
    Rzadkie już perły srebrzyste sypała,
    Oboje bowiem byli na kolanach
    Przed nią, a ona, ta fontanna, stała
    Płacząca… Rzekłem więc: «Czego szukacie
    80
    I czemuście tu klękli przed źródłami?»
    Na ten głos obie cudowne postacie
    Wyprostowały się mówiąc: «My sami
    Nie wiemy, czemu u zrzódeł[4] tej wody
    Schylamy kolan, nie mając ni dzbanka,
    85
    Ani potrzeby picia i ochłody,
    Ani trzód, jako gdzieś Samarytanka».
    Na to im rzekłem: «Wiem, czego szukacie
    I czego chcecie od zrzódeł». — A oni:
    «Od zrzódeł, które są w powojów szacie,
    90
    Piękności tylko żądamy i woni».
    «O biedni! — rzekłem — piękność, woń i świéca
    Jest w duchu… a wy na zewnątrz wyciekli
    Jak rozwiązana w chmurze błyskawica».

    Przypisy

    [1]

    duchem być sądząc wodę lub płomyki (daw.) — we współczesnej składni: sądząc, że duchem jest woda lub płomyki; nawiązanie do różnych szkół staroż. greckiej filozofii przyrody: Tales z Miletu (ok. 620 p.n.e. – ok. 540 p.n.e.) uznawał za pierwotną zasadę świata wodę, zaś Heraklit z Efezu (ok. 540 p.n.e. – ok. 480 p.n.e.) ogień. [przypis edytorski]

    [2]

    stawać za coś — zastępować coś. [przypis edytorski]

    [3]

    z (…) żebraki (daw.) — dziś popr. forma N. lm: z żebrakami. [przypis edytorski]

    [4]

    zrzódło (daw.) — źródło; Słowacki stosuje niekonsekwentnie i zamiennie obie formy. [przypis edytorski]

    x