Płowy orzeł, z przestworza różanego ptaki
Nadbrzeżne śledząc, krążył wokół czas niejaki
I pysznego łabędzia, nagle spadłszy z góry,
Nad falą porwał w locie krzywymi pazury.
Wzniośli wzrok Italczycy: wszystko ptactwo nagle
(Dziw wielki!), odwróciwszy lotnych skrzydeł żagle,
Zaciemniając piórami pogodne błękity,
Prze wroga gęstą chmurą — aż lękiem pobity
I utrudzon ciężarem, łup puścił bez zwłoki
Do rzeki, a sam pierzchnął szybko pod obłoki.