Przyszły czasy wielkich klęsk. Czarna dżuma w w. XIV porywa 25 milionów ofiar w ciągu lat sześciu. Burze, szarańcza, susza, nieurodzaj, głód, zaraza bydła chustą śmierci wieją nad światem.
Kto winien?
Mnisi z posępnych swych strażnic, zabitych deskami przed słońcem prawdy, głoszą: „Ta, przez którą mówi piekło; ta, do piersi której przyczaja się wąż złego, kobieta, naczynie plugawości, z tworów Stworzyciela najgorszy, ta, opętana przez diabła: czarownica, wiedźma…”
Papież Innocenty VIII pędzi ją na stos. Inkwizycja z szatańskim cynizmem wymyśla narzędzia najstraszniejszych tortur, za pomocą których wymusza zeznania stosunków z diabłem. W ślad za nią — ze spazmów trwogi — wlecze się niemoc zbiorowa, histeria w połączeniu z maligną, somnambulizm, halucynacje, obłęd erotyczny, wszystko to, co leczymy dzisiaj, a co przed wiekami, dla mnichów-biczowników, było widomym znakiem czarownictwa: stosunków z diabłem.