Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Andrzej Trzebiński, Wyprzedaż jesieni

Spis treści

    1. Głód: 1 2
    2. Kradzież: 1
    3. Święty: 1

    Andrzej TrzebińskiWyprzedaż jesieni

    1

    Czerwone i zielone wnętrza wózków ulicznych pachnące surowo krzykiem handlarzy…

    2

    — — zieleń jabłek pod pręgami schylonych kupujących, jakby pod gałęziami…

    3

    — — czerwone piramidy pomidorów…

    4

    Oto o krok: —

    5

    rozpoczyna się przepyszna i bajeczna wyprzedaż jesieni: targ jarzyn.


    6

    GłódPrzemawiają podsycane przez wiatr ogniste języki marchwi —

    7

    Przemawiają, objawiają prawdę głodu…

    8

    W Karpatach kapusty i dyń przekupki, baletnice charakterystyczne, pieszczą, uczą spokoju szalki wag…

    9

    Słońce przybywa — Pszczoła wśród koprów, pszczoła wśród koprów i wiązka kminku w śmiechu…

    10

    Czekam na podmuch wiatru, na gruszek w cętkach woń.

    11

    Ile dyń… ile dyń… ile dyń…

    12

    O, jak głośno dzwoni powietrze poranne i monety ze srebra —!

    13

    Powietrze jest także srebrne i okrągłe. Tylko pszczoła w chmurach kopru, jak miedziak…


    14

    Dialekty przekupek są proste i tajemnicze.

    15

    — — antonówki, buraki…

    16

    — — i zgasłe, sczerniałe słońca słoneczników…

    17

    Tajemniczy dialekt targu. Depresje i góry cen. Ile — ?

    18

    — — ile — ?

    19

    — — ile — ?

    20

    A jeżeli z przetrząśniętych kieszeni monetę potrzebną wyjmę, jeżeli zapłacę i kupię — ?

    21

    Gałąź topoli ulicznej syczy śmiechem, który przetrwa do wieczności!

    22

    Głód, ŚwiętyNie trzeba być świętym, by mieć wizje… aby słyszeć języki marchwi…

    23

    — trzeba być głodnym od wczoraj — !


    24

    — — Więc jeszcze raz baletnico z tysiąca i jednej spódnic —: ile —?

    25

    Oh, bo zaciska mi się dłoń zwarciej niż pięść kalafiora.

    26

    Oto o krok — —

    27

    Kradzieżulegnę pokusie smaku i woni, i jak pszczoła — —

    28

    Nie — jak człowiek ukradnę garść fasoli i drugą garść — przez pomyłkę — nasion nasturcji…

    29

    — — i pognam perspektywami ulic czerwonych i zielonych i surowych z rozjątrzonym coraz bardziej głodem, i z pięściami zaciśniętymi kurczowo wokół łupu — —

    30

    — — z pięściami zakwitłymi naraz:

    31

    — — w nasturcji i fasoli pęki…

    32

    Ten widok cudu oczyści mi sumienie z tej jaskrawej kradzieży…

    33

    — — i umrę niewinniejszy o grzech…

    34

    — — i głodny…

    Warszawa, 19 września 1942

    x