↓ Expand fragment ↓Rozumiemy stąd łatwo, że w stanie naturalnym nie ma nic takiego, co by według zgody...
↑ Hide fragment ↑Rozumiemy stąd łatwo, że w stanie naturalnym nie ma nic takiego, co by według zgody powszechnej było dobre lub złe, ponieważ każdy, znajdujący się w stanie naturalnym, dba wyłącznie o swój własny pożytek i to według własnej myśli i, o ile ma wzgląd jedynie na swój pożytek, stanowi o tym, co jest dobre, a co złe, a żadna ustawa nie pociąga go do podlegania komu innemu poza nim samym. Dlatego w stanie naturalnym nie daje się pojąć żadna wina. Inaczej w stanie społecznym, gdzie wspólna zgoda stanowi o tym, co jest dobre, a co złe, i każdy jest pociągnięty do podlegania państwu. A zatem wina [peccatum] nie jest niczym innym, jak nieposłuszeństwem, które z tego powodu bywa karane wyłącznie z prawa państwa, przeciwnie zaś — posłuszeństwo poczytuje się obywatelowi za zasługę [meritum], dlatego że przez to samo uznaje się go za godnego korzystania z dogodności państwa. Następnie w stanie naturalnym nikt nie jest panem jakiejś rzeczy za zgodą powszechną i nie ma w naturze niczego takiego, co by mogło uchodzić za należące do jednego człowieka, a nie do drugiego, bo wszystko należy do wszystkich. Dlatego też w stanie naturalnym nie można pojąć żadnej woli, która by nadawała komuś, co mu się należy, lub odbierała komuś, co do niego należy, tj. w stanie naturalnym nie zachodzi nic takiego, co by można nazwać sprawiedliwym [iustum] lub niesprawiedliwym [iniustum]. Zachodzi to w stanie społecznym, gdzie na zasadzie wspólnej zgody stanowi się, co należy do jednego, a co do drugiego. Stąd widać, że sprawiedliwość i niesprawiedliwość, wina i zasługa są pojęciami zewnętrznymi, nie zaś przymiotami, które by wyrażały naturę umysłu.