Otóż śmiech, podobnie jak żart, jest czystą radością i dlatego sam przez się jest dobry, byleby nie był nadmierny (według Tw. 41). Zaiste, tylko dziki i ponury zabobon zabrania radowania się. Bo przecież dlaczego miałoby być czymś godziwszym zaspokajanie głodu i pragnienia, aniżeli rozpędzanie posępności? Takie jest moje zdanie i oto do czego doszedłem. Żadne bóstwo i nikt, kto nie jest zawistny, nie rozkoszuje się mą niemocą i niedolą i nie poczytuje nam za cnotę naszych łez, westchnień, obaw i innych znamion słabości ducha, lecz przeciwnie, im większa wzbudza się w nas radość, do tym większej doskonałości dochodzimy, tj. tym większego dostępujemy koniecznie uczestnictwa w naturze boskiej. A więc korzystać z rzeczy i rozkoszować się nimi , ile tylko można (tylko nie do przesytu, gdyż to już nie jest rozkoszowaniem się), to się nazywa być mądrym. Być mądrym, powiadam, jest to krzepić się i odświeżać umiarkowanym i smacznym pokarmem i napojem, wonnymi zapachami, urokiem kwitnących roślin, strojem, muzyką, ćwiczeniem w grach, widowiskami i innymi tego rodzaju rzeczami, z których każdy może korzystać bez czyjejś szkody. Albowiem ciało ludzkie składa się z wielu części różnej natury, które potrzebują ciągle nowego i różnego pokarmu, aby całe ciało pozostawało jednakowo zdolne do tego wszystkiego, co wynika z jego natury, a zatem, aby umysł także był zdolny do rozumienia wielu rzeczy jednocześnie. Takie urządzenie życia zgadza się najlepiej zarówno z naszymi zasadami, jak i z powszechną praktyką. Jeżeli tedy którykolwiek, to ten sposób życia jest najlepszy i należy go zalecać wszelkimi sposobami.