↓ Expand fragment ↓I poddał się rozpaczy, i sechł jak stare drzewo. A przystąpiwszy raz do niego, rzekłem...
↑ Hide fragment ↑I poddał się rozpaczy, i sechł jak stare drzewo. A przystąpiwszy raz do niego, rzekłem: bój się Boga! Dlaczego się gryziesz?
I rzekł mi z wielką tajemnicą jak człowiek obłąkany: zapomniałem wyrazów pacierza… I pogroziwszy mi palcem, abym był cicho, odszedł.
I zobaczyłem go raz, że brał w ciemności ołów zgniły i truciznę ową pożywał.
A po kilku dniach rumieniec ceglany wyszedł mu na twarz, a ciało opadło na kościach jak zmoczone płótno namiotu, oczy zaś miał błyszczące.
A dziś nie wiem, jak umarł, bo oto spałem przy nim, a nie słyszałem, aby choć westchnął.
A jeżeli macie serce, żałujcie go, bo go znam, był człowiek uczciwy.
Więc Anhelli obróciwszy się do Szamana, rzekł: to samobójca!
Lecz Szaman zasłonił oczy i, podniósłszy kawałek ołowiu z ziemi, rzekł: ten ołów zabójcą jest i doradzcą złym. Bo mówił: weź mnie i zjedz, jam jest końcem i spokojnością.
Ten ołów oszukańcem jest, bo się udał przed człowiekiem za Boga, który sam tylko cierpienie kończy na wieki i serce uspokaja.
A przeklęty, kto przed najmniejszym wichrem pada na ziemię i łamie się!… Podobny strzaskanéj kolumnie.
Lecz przed wichry silnymi wam padać wolno… Będziecie żałowani.
Cóż więc! Odmówią wam poświęconego cmentarza? Kto wie, jaki jest sen w nie poświęconéj mogile?
Wszakże lepiéj jest umierać w gromadce dzieci i wnucząt, które płaczą, i patrzeć na rozwijanie się drzew wiosennych, i mieć godzinę cichą.
Gdy tak mówił Szaman, otoczyli go kołem nędzarze i rzekli: Dobrze nauczasz, jesteś człowiekiem z serca, a może przysłanym od Boga.