↑ Hide fragment ↑Rzekły więc do Szamana zgraje: któż ci dał władzę nauczać o życiu i o śmierci? Oto mamy między sobą księży, do nich należy słowo boskie.
Na to im odpowiedział Szaman: słyszeliście o Mojżeszu i o cudach, które czynił? Jam jest Mojżesz między Sybirskim Ludem, a cudy czyniłem straszniejsze, niż tamten, co przed wiekami.
A nie wyszedłże z zorzy północnéj Anioł, kiedym go wywołał z płomieni? Spytajcie ludu mojego.
Na moje słowo ten śnieg stał się krwią, a to słońce sczerniało jak węgiel; wiele bowiem we mnie jest Boga.
Lecz nie kuście mnie o cudy; albowiem jesteście ludem starym, a wskrzesić was cudem jest. Oto proście Boga,
Aby was wskrzesił, mówię, i dobył z mogiły, i uczynił was narodem, który drugi raz kładziony jest w kołysce i spowity, by wyrósł prosty i nie skrzywiony na ciele.
Tak mówił Szaman i nie śmieli mu odpowiedzieć wygnańce; lecz przyrzekli z Ludem Sybirskim chować przymierze.
↓ Expand fragment ↓A skoro wyrzekł Szaman słowo przekleństwa, zapalił się ów pop na koniu i wyszły mu...
↑ Hide fragment ↑A skoro wyrzekł Szaman słowo przekleństwa, zapalił się ów pop na koniu i wyszły mu z piersi płomienie, które się złączyły w powietrzu nad głową.
I przelękniony koń unosić go zaczął po stepie palącego się; a potem wzdrygnąwszy się, zrzucił z siebie węgiel siedzący na siodle do ostatka.
A oto na owém próchnie człowieka chodziły skry… jak owe iskierki, które są na spalonym papierze błędne i snujące się w różne strony.
↓ Expand fragment ↓A przy jednéj z onych turm spotkali ludzi niosących trumny, i zatrzymał je Szaman, każąc...
↑ Hide fragment ↑A przy jednéj z onych turm spotkali ludzi niosących trumny, i zatrzymał je Szaman, każąc otworzyć.
Więc gdy zdjęto trumien wieka, wzdrygnął się Anhelli, widząc, że umarli byli jeszcze w łańcuchach, i rzekł: Szamanie, oto się boję, żeby nie zmartwychwstali ci umęczeni.
Obudź którego z nich, albowiem masz siłę cudów; obudź tego starca z siwą brodą i z białymi włosami, bo mi się zdaje, żem go znał żywym.
A Szaman, spojrzawszy surowo, rzekł: cóż więc? Oto go wskrzeszę, a ty go znów zabijesz. Zaprawdę, i dwa razy go wskrzeszę i dwa razy od ciebie śmierć weźmie.
Lecz niech będzie, jak żądasz, abyś wiedział, że śmierć nas ochrania od smutków, które już się były w drogę ku nam wybrały, a znalazły nas martwymi.
Tak mówiąc, spojrzał Szaman na starca w trumnie i rzekł: wstań! A ciało w łańcuchach podniosło się i usiadło, patrząc się na ludzi jak człowiek śpiący.
A poznawszy go wtenczas, Anhelli rzekł: witaj, człowieku możny niegdyś w radzie i jeden z najmędrszych.
Cóż więc przywiodło ciebie w więzieniu, abyś się spłaszczył przed władzą i czynił owe wyznanie winy, o którym słyszeliśmy?
Dlaczego zaparłeś się serca twojego i przeszłości twojéj? Czy ci mękami odebrano rozum i pamięć? Cóżeś uczynił!
Zaszkodziłeś nam; albowiem dziś mówią do nas ludzie obcy: oto przewodnicy wasi zapierają się i zmieniają serca dla narodu, a tylko ludzie mali trwają w stałości.
Ta więc stałość małych uporem jest, gdy ludzie pierwsi w narodzie uznają błąd swój, nie spodziewając się nawet przebaczenia.
A gdy to mówił Anhelli, stało się podług słów Szamana, że wskrzeszony ów, jęknąwszy, umarł na nowo.
Rzekł więc Szaman: zabiłeś go, Anhelli, powtarzając ludzkie obmowy i oszczerstwo, o którym nie wiedział przed śmiercią.
Lecz ja go wskrzeszę raz drugi, a ty się strzeż, abyś go powtórnie o śmierć nie przyprawił.
To powiedziawszy, zbudził umarłego, i podniósł się ów człowiek w trumnie, łzy wylewając z otwartych powiek.
I rzekł doń Anhelli: przebacz, bom nie wiedział, że mówię obmowę i oszczerstwo.
Oto widziałem cię w radzie narodu z bratem twoim i widziałem wasze dwie głowy zawsze razem, a białością podobne dwom gołębiom, które razem zlatują na proso.
Bo zaprawdę, że jak dwaj gołębiowie zlatywaliście na urnę projektów i wyłuszczaliście ziarno praw; a na plewy wasze zlatywali się maleńcy wróblowie, świergocąc o rzeczach mniejszéj wagi.
Przebacz mi, że was równam ptakom bożym i rzeczom błahym; ale białość wasza i prostota tak każe.
O nieszczęśliwi! Oto jeden na cmentarzu Sybirskim szuka spocznienia, a drugi leży pod różami i cyprysami Sekwany. Biedni gołębiowie i rozłączeni, i umarli!
Usłyszawszy owe słowa, wskrzeszony krzyknął: mój brat! i powalił się w trumnie, i umarł.
A Szaman rzekł do Anhellego: na cóżeś mu powiedział o śmierci brata? Oto chwila, a dowiedziałby się od Boga i spotkałby się z bratem miłym w krainie niebieskiéj.
Stało się! Niech zakryją te trumny i zaniosą je na cmentarz. A ty nie proś mnie więcéj, abym wskrzeszał tych, którzy śpią i odpoczywają.
↓ Expand fragment ↓Kobiety i dzieci zaczęły gadać smutniéj, mówiąc: oto opuściłeś nas i nie robisz więcéj cudów...
↑ Hide fragment ↑Kobiety i dzieci zaczęły gadać smutniéj, mówiąc: oto opuściłeś nas i nie robisz więcéj cudów między nami.
Więc zaczęliśmy wątpić o rzeczach wiary, i wątpimy nawet, czy jest w nas jaka dusza.
Na to Szaman, uśmiechnąwszy się, rzekł: chcecież, abym duszę pokazał oczom waszym?
A wszystkie dzieci i kobiety zawołały zgodnie: chcemy! Uczyń to!
Obróciwszy się więc Szaman do Anhellego, rzekł: cóż uczynię z tą zgrają kawek? Chceszli, abym ciebie uśpił i, duszę twoją wywoławszy z ciała, pokazał ją tym ludziom?
Anhelli odpowiedział mu: czyń jak ci się podoba, jestem w twojéj mocy.
Przywoławszy więc Szaman jedno dzieciątko z gromady, posadził je na piersiach Anhellemu, który się był położył jak do snu, i rzekł do owego dzieciątka:
Oto połóż twe rączki na czole tego młodzieńca i zawołaj go trzy razy imieniem Anhelli!
I stało się, że na dziecka wołanie wyszedł z Anhellego duch mający postać piękną i barwy rozmaite, i skrzydła białe na ramionach.
A ujrzawszy się wolnym, poszedł ów anioł na wodę i po słupie światłości księżycowéj odchodził na południe.
Gdy więc już był daleko i na środku stawu, rozkazał Szaman owéj dziecinie zawołać duszę, aby wróciła.
I obejrzał się duch jasny na wołanie dziecka, i powracał leniwo po złotéj fali, wlokąc po niéj końce skrzydeł obwisłych ze smutku.
A gdy mu rozkazał Szaman wstąpić w ciało człowieka, jęknął jak harfa rozbita i wzdrygnął się; lecz posłuchał.
A zbudziwszy się, Anhelli usiadł i zapytał, co się z nim stało.
Odpowiedzieli mu rybacy: Panie! Widzieliśmy duszę twoją i prosimy cię, bądź królem naszym! Albowiem nie w takiéj jasności ubrani są królowie chińscy, jak dusza, która jest z twego ciała.
A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi oprócz słońca i nic jaśniéj migającego oprócz gwiazd, które są różowe i sine.
Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą.
A nawet uczuliśmy woń, jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalii.
Słysząc o tém, Anhelli obrócił się do Szamana i rzekł: prawdaż to jest? A Szaman rzekł: prawda, opętanyś jest przez anioła.
Cóż więc, zapytał Anhelli, uczyniła dusza moja, będąc wolną? Powiedz, bo nie pamiętam.
Odpowiedział mu Szaman: oto poszła po tym gościńcu złotym, co jest na wodzie od księżyca, i uciekała w tamtą stronę jak człowiek, co się śpieszy.
A na te słowa spuścił głowę Anhelli i zamyśliwszy się, zaczął płakać, mówiąc: oto chciała powrócić do ojczyzny.
↓ Expand fragment ↓A zabrawszy wszystko, celnik wychodził z chaty, mówiąc: oto masz jabłoń owocami okrytą, muszę z...
↑ Hide fragment ↑A zabrawszy wszystko, celnik wychodził z chaty, mówiąc: oto masz jabłoń owocami okrytą, muszę z niéj wziąć dziesięcinę.
To powiedziawszy, sługom swoim rozkazał trząść drzewo stare i rozrosłe, a Szaman do Anhellego rzekł:
Pójdź i stań pod jabłonią, a nic nie mów do tych, co trzęsą drzewem, aż się moc boska pokaże.
Poszedł więc Anhelli i stanął pod ulewą jabłek czerwonych, jak człowiek spokojny.
A oto jabłoń okryła się wielką jasnością, a owoce na niéj stały się gwiazdami i, błyszcząc bardzo, nie upadały więcéj.
I gołębie śpiące obudziły się, myśląc, że już jest godzina ranna i, umywszy pióra, wyleciały w powietrze różane.
Więc światłość owa przeraziła celniki tak, że zostawiwszy cały podatek, uciekli w przestrachu i, wsiadłszy na wóz, odjechali.
A Szaman, zawoławszy Anhellego, rzekł: chodźmy stąd, albowiem gospodarz pytać nas będzie, jaką władzą to czynimy, a to jest tajemnicą i znaczenie tych gwiazd tajemnicą jest.
Tak mówiąc, otoczył się ciemnością z Anhellim i wyszli.