Niech źrenice rozszerzę, odemknę powieki!
Biedne dziecię! Wydąłem mózg mój, jak pęcherze,
Oglądam go miłośnie, jak balon daleki:
Śliczną kulę na niebie! I przez chwilę wierzę,
Że to cały jest wszechświat, odmłodzony, nowy!
Zasklepiam się w nim (oto rojenia) i pęka
Wszystko i zmywa głupio swą plugawą falą
Mą wielką duszę, która wraca i przyklęka,
Woń rozpoznając wody, zakutej w okowy.
Światło, światło niebiańskie, jak twe blaski palą!…