↓ Expand fragment ↓Po ogłoszeniu Syna naturalnego przysłał mi egzemplarz; przeczytałem go z zaciekawieniem i uwagą, jakich użycza...
↑ Hide fragment ↑Po ogłoszeniu Syna naturalnego przysłał mi egzemplarz; przeczytałem go z zaciekawieniem i uwagą, jakich użycza się dziełu przyjaciela. Odczytując rodzaj dialogowanej poetyki, jaką doń dołączył, zdziwiłem się, a nawet zasmuciłem, znajdując między wieloma nieprzyjemnymi, ale dającymi się strawić wycieczkami przeciw samotnikom tę twardą i gorzką sentencję, podaną bez żadnych restrykcji: „Jedynie człowiek zły żyje samotnie”. Sentencja ta jest dwuznaczna i nastręcza, o ile mi się zdaje, dwa wykłady, jeden bardzo prawdziwy, drugi bardzo fałszywy: niepodobieństwem jest, aby człowiek, który jest i chce być sam, mógł i chciał szkodzić komukolwiek, a tym samym, aby był zły.
Sentencja tedy sama przez się domagała się objaśnienia; wymagała go bardziej jeszcze ze strony autora, który, wówczas gdy ją drukował, miał przyjaciela żyjącego w samotności. Zdawało mi się rażącym i nieprzyzwoitym, iż Diderot przy ogłaszaniu książki mógł albo zapomnieć o tym samotnym przyjacielu, albo też, o ile pamiętał, nie uczynił, przynajmniej ogólnikowo, chlubnego i sprawiedliwego wyjątku. Był go zresztą winien, moim zdaniem, nie tylko temu przyjacielowi, ale tylu szanownym mędrcom, którzy we wszelkich czasach szukali spokoju i ciszy w samotności i z których po raz pierwszy, odkąd świat istnieje, ośmielił się ktoś jednym pociągnięciem pióra uczynić bez różnicy samych zbrodniarzy