Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Audiobooki Wolnych Lektur znajdziesz na naszym kanale na YouTube. Kliknij, by przejść do audiobooków i włączyć subskrypcję.
5647 free readings you have right to
Byłem, w istocie, przeobrażony; przyjaciele, znajomi nie poznawali mnie. Nie byłem już tym nieśmiałym, raczej...
Byłem, w istocie, przeobrażony; przyjaciele, znajomi nie poznawali mnie. Nie byłem już tym nieśmiałym, raczej wstydliwym niż skromnym człowiekiem, który nie umiał się ani pokazać, ani odezwać; którego zbijało z tropu żartobliwe słówko, spojrzenie kobiety przyprawiało o rumieniec. Śmiały, dumny, nieustraszony, wnosiłem wszędzie pewność siebie tym bardziej nieugiętą, iż była prosta i zamieszkała raczej w mej duszy niż w postawie. Wzgarda, którą głębokie rozmyślania obudziły we mnie dla obyczajów, zasad i przesądów epoki, czyniła mnie nieczułym na szyderstwa tych, którzy je wyznawali: dławiłem ich mizerne koncepty mymi sentencjami, tak jak się gniecie owada w palcach. Co za odmiana! Cały Paryż powtarzał ostre i gryzące sarkazmy tegoż samego człowieka, który dwa lata przedtem i dziesięć lat potem niezdolny był znaleźć myśli, którą chciał wyrazić, słowa, którego chciał użyć.
Jean-Jacques Rousseau, Wyznania, Wyznania, tom drugi
Niebawem mocą patrzenia i rozmyślania ujrzałem jeno błąd i szaleństwo w nauce naszych mędrców, ucisk...
Niebawem mocą patrzenia i rozmyślania ujrzałem jeno błąd i szaleństwo w nauce naszych mędrców, ucisk zaś jeno i nędzę w naszym porządku społecznym. Oszołomiony głupią pychą, uważałem, iż powołany jestem, aby rozproszyć wszystkie te omamy. W przeświadczeniu, iż aby nakazać sobie posłuch, winienem zestroić postępowanie swoje z zasadami, przyjąłem osobliwy tryb życia, którego nie pozwolono mi się trzymać, którego przykładu rzekomi przyjaciele nie mogli mi przebaczyć i który zrazu uczynił mnie śmiesznym, a w końcu byłby mnie uczynił godnym szacunku, gdyby mi było podobna w nim wytrwać.Aż dotąd byłem dobry — odtąd stałem się cnotliwy lub przynajmniej pijany cnotą. Pijaństwo to zaczęło się w głowie, ale z kolei przeszło do serca. Najszlachetniejsza duma wykiełkowała na szczątkach wyplenionej próżności. Nie grałem nic, stałem się w istocie takim, jakim mnie widziano. W ciągu czterech przynajmniej lat, przez które trwało to wrzenie w całej sile, nic tak wielkiego i pięknego nie może zagościć w sercu człowieka, do czego bym nie był się czuł zdolny w obliczu nieba.
Niebawem mocą patrzenia i rozmyślania ujrzałem jeno błąd i szaleństwo w nauce naszych mędrców, ucisk zaś jeno i nędzę w naszym porządku społecznym. Oszołomiony głupią pychą, uważałem, iż powołany jestem, aby rozproszyć wszystkie te omamy. W przeświadczeniu, iż aby nakazać sobie posłuch, winienem zestroić postępowanie swoje z zasadami, przyjąłem osobliwy tryb życia, którego nie pozwolono mi się trzymać, którego przykładu rzekomi przyjaciele nie mogli mi przebaczyć i który zrazu uczynił mnie śmiesznym, a w końcu byłby mnie uczynił godnym szacunku, gdyby mi było podobna w nim wytrwać.
Aż dotąd byłem dobry — odtąd stałem się cnotliwy lub przynajmniej pijany cnotą. Pijaństwo to zaczęło się w głowie, ale z kolei przeszło do serca. Najszlachetniejsza duma wykiełkowała na szczątkach wyplenionej próżności. Nie grałem nic, stałem się w istocie takim, jakim mnie widziano. W ciągu czterech przynajmniej lat, przez które trwało to wrzenie w całej sile, nic tak wielkiego i pięknego nie może zagościć w sercu człowieka, do czego bym nie był się czuł zdolny w obliczu nieba.
Zmiana ta nastąpiła natychmiast, skoro opuściłem Paryż i skoro widowisko błędów tego wielkiego miasta przestało...
Zmiana ta nastąpiła natychmiast, skoro opuściłem Paryż i skoro widowisko błędów tego wielkiego miasta przestało podsycać oburzenie, którym mnie natchnęło. Przestawszy spotykać ludzi, przestałem nimi gardzić; straciwszy z oczu złych, przestałem ich nienawidzić. Serce moje, tak nie stworzone do nienawiści, współczuło już tylko z nędzą ludzi, a złość ich także uważało za cząstkę tej nędzy. Ten stan, słodszy, ale o wiele mniej podniosły, stłumił niebawem ów płomienny zapał, który przenikał mnie tak długo; nieznacznie, bezświadomie niemal, stałem się z powrotem bojaźliwym, ustępującym, nieśmiałym: jednym słowem tym samym Janem Jakubem, jakim byłem wprzódy.
Loading