Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
5647 free readings you have right to
Dożył tej boleści, iż musiał patrzeć, jak gaśnie pomału to ostatnie dziecko rokujące najpiękniejsze nadzieje...
Dożył tej boleści, iż musiał patrzeć, jak gaśnie pomału to ostatnie dziecko rokujące najpiękniejsze nadzieje, i to przez ślepe zaufanie matki do lekarza, który dał zginąć biednemu dziecku z wycieńczenia, karmiąc je, za całe pożywienie, lekarstwami. Niestety! Gdyby mi chciano wierzyć, dziadek i wnuk byliby jeszcze obaj przy życiu. Czegóż nie mówiłem, czegóż nie pisałem marszałkowi, ileż przedstawień czyniłem pani de Montmorency, przestrzegając przed tym trybem życia, więcej niż surowym, jaki na wiarę lekarza nałożyła synowi! Pani de Luxembourg, która myślała tak jak ja, nie chciała sobie uzurpować powagi matki; pan de Luxembourg, człowiek łagodny i słaby, nie lubił się sprzeciwiać. Pani de Montmorency pokładała w doktorze Bordeu wiarę, którą syn jej przypłacił w końcu życiem. Jakże to biedne dziecko było rade, kiedy mogło uzyskać pozwolenie, aby się wyrwać z panią de Boufflers do Mont-Louis, zaprosić się na podwieczorek do Teresy i wprowadzić jakiś kęs pożywienia do wygłodzonego żołądka! Jak bardzo współczułem w duchu z nędzą wielkości, widząc, jak ten jedyny dziedzic tak wielkiego majątku, tak wielkiego imienia, pożera z chciwością żebraka liche kawalątko chleba! Słowem, daremne mi było mówić i robić, lekarz zwyciężył i dziecko umarło z głodu.
Jean-Jacques Rousseau, Wyznania, Wyznania, tom drugi
Loading