Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓Później, kiedy poznałem panią de Luxembourg, zyskałem inną, ważniejszą przyczynę: mianowicie w przygodach tych gra...
↑ Hide fragment ↑Później, kiedy poznałem panią de Luxembourg, zyskałem inną, ważniejszą przyczynę: mianowicie w przygodach tych gra rolę margrabina rzymska, o bardzo odrażającym charakterze, której pewne rysy, mimo iż nie ściągały się do marszałkowej, mogłyby się do niej odnosić w oczach tych, którzy ją znali jedynie z reputacji. Bardzo byłem tedy rad z postanowienia, które powziąłem, i umocniłem się w nim tym bardziej. Ale w gorącym pragnieniu wzbogacenia egzemplarza księżnej czymś, czego by nie było w żadnym innym, sięgnąłem myślą po te nieszczęsne przygody i powziąłem zamiar dołączenia ich! Projekt szalony, którego niedorzeczność można wytłumaczyć jedynie ślepą fatalnością, wlokącą mnie do zguby! Quos vult perdere, Jupiter dementat.
Byłem tak głupi, iż sporządziłem odpis bardzo starannie, bardzo pracowicie i posłałem księżnej ten ustęp, jako rzecz najpiękniejszą w świecie, uprzedzając wszelako (co było prawdą), iż spaliłem oryginał, że odpis jest tylko dla niej samej, że nigdy nikt nie ujrzy go na oczy, chyba że ona sama go pokaże. Wszystko to, zamiast, jak to rozumiałem, dowodzić w oczach marszałkowej mojej oględności i dyskrecji, było jedynie podkreśleniem aluzji, której się mogła dopatrzeć w obrażających ją rysach bohaterki tego ustępu. Posunąłem głupotę do tego stopnia, iż byłem pewny, że księżna będzie oczarowana mym postąpieniem. Nie spotkałem się z komplementami, których oczekiwałem, i nigdy ku swemu wielkiemu zdumieniu nie wspomniała mi o tym poszycie. Co do mnie, wciąż zachwycony zachowaniem swoim w tej sprawie, dopiero po czasie, z innych objawów, osądziłem jego skutki.