5647 free readings you have right to
Raz zdawało mu się, że widzi ją przez okno. Przytuliła twarz do szyby i patrzała...
Raz zdawało mu się, że widzi ją przez okno. Przytuliła twarz do szyby i patrzała na niego oczyma, jakimi dogorywają dwie bliźnie gwiazdy.To był ból, co już nie miał ni mocy, ni krzyku, ni jęku. Tylko już dogasająca, tląca się jeszcze głownia na spopielonym ognisku. Tylko już ostatnie pryskanie gromnicznego światła przy katafalku, z którego trumnę do grobu zdjęto. Tylko już ostatni poświst wiatru, co opadł na ziemię i złamany włóczy się wśród nagich ściernisk jesiennych pól.Patrzał przerażony, cofał się w tył z oczyma nieruchomie wlepionymi w tę przeźroczą twarz i te dwie gasnące gwiazdy; oparł się, drżąc, o ścianę; biała płachta jakiegoś złowrogiego widma przewiała mu przed oczyma; spojrzenie, to straszne spojrzenie tam, poza oknem wsiąkło gryzącym, wściekłym bólem w jego żyły, — naraz znikło wszystko i z bezmiernym lękiem patrzał w ciemną noc pozamieścia.
Raz zdawało mu się, że widzi ją przez okno. Przytuliła twarz do szyby i patrzała na niego oczyma, jakimi dogorywają dwie bliźnie gwiazdy.
To był ból, co już nie miał ni mocy, ni krzyku, ni jęku. Tylko już dogasająca, tląca się jeszcze głownia na spopielonym ognisku. Tylko już ostatnie pryskanie gromnicznego światła przy katafalku, z którego trumnę do grobu zdjęto. Tylko już ostatni poświst wiatru, co opadł na ziemię i złamany włóczy się wśród nagich ściernisk jesiennych pól.
Patrzał przerażony, cofał się w tył z oczyma nieruchomie wlepionymi w tę przeźroczą twarz i te dwie gasnące gwiazdy; oparł się, drżąc, o ścianę; biała płachta jakiegoś złowrogiego widma przewiała mu przed oczyma; spojrzenie, to straszne spojrzenie tam, poza oknem wsiąkło gryzącym, wściekłym bólem w jego żyły, — naraz znikło wszystko i z bezmiernym lękiem patrzał w ciemną noc pozamieścia.
Stanisław Przybyszewski, Androgyne
Zaśmiała się cicho jakąś bezmierną, obłędną rozkoszą, wtuliła się w niego, objęła go rękami, tarła...
Zaśmiała się cicho jakąś bezmierną, obłędną rozkoszą, wtuliła się w niego, objęła go rękami, tarła jedwab swych włosów o jego pierś, a potem patrzała mu długo w oczy; spłynęła cała w jego oczach. Zdało mu się, że cale jej ciało wślizgło się przez jego oczy aż na dno jego duszy; obwinęło się gorącym wężem wokół jego serca; wtuliło się w każde włókno jego ciała — nie miał już jej przy sobie, była w nim, rozlała się w nim, stopiła się w jego krwi, długim, przeciągłym dreszczem upojenia zbiegła jego nerwy:Kocham Cię! Kocham! Kocham!
Zaśmiała się cicho jakąś bezmierną, obłędną rozkoszą, wtuliła się w niego, objęła go rękami, tarła jedwab swych włosów o jego pierś, a potem patrzała mu długo w oczy; spłynęła cała w jego oczach. Zdało mu się, że cale jej ciało wślizgło się przez jego oczy aż na dno jego duszy; obwinęło się gorącym wężem wokół jego serca; wtuliło się w każde włókno jego ciała — nie miał już jej przy sobie, była w nim, rozlała się w nim, stopiła się w jego krwi, długim, przeciągłym dreszczem upojenia zbiegła jego nerwy:
Kocham Cię! Kocham! Kocham!
Loading