Dziękujemy, że nas odwiedzasz! Czekają na Ciebie tysiące ebooków i setki audiobooków. Działamy dzięki wsparciu osób takich jak Ty.
Czy dorzucisz się do biblioteki?
Theme
Miłość romantyczna
in work
Moralność pani Dulskiej
↓ Expand fragment ↓ZBYSZKO
ubrany jak do wyjścia — kręci się chwilę po pokojuGdzie Hanka?
milczeniePytam się...
↑ Hide fragment ↑ZBYSZKO
ubrany jak do wyjścia — kręci się chwilę po pokojuGdzie Hanka?
milczeniePytam się, gdzie Hanka?
HESIA
Oblubienica z Lammermooru rondle myje.
ZBYSZKO
Proszę więcej jej nie używać do kuchennych posług. Gdzie Hanka dziś spała?
milczeniePytam się, gdzie Hanka dziś spała?
HESIA
Na stołeczku pod piecem — ręce w małdrzyk, a buzia w ciup.
ZBYSZKO
Trzeba inaczej się nią zająć.
milczenieBo… jeżeli… no… zresztą — ja wychodzę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek zrobić.
HESIA
śmieje sięPostaw łoże pod baldachimem w salonie…
↑ Hide fragment ↑MELA
Bo mi żal i ciebie, i Hanki. Ja ciągle o was myślę. Ja się nawet za was modlę. Bo wy musicie być bardzo nieszczęśliwi.
ZBYSZKO
My? dlaczego?
MELA
Jakże? ona prosta sługa, ty urzędnik z prokuratorii skarbu… jakże… i kochacie się… To bardzo smutne. Mamcia będzie się bardzo sprzeciwiać.
ZBYSZKO
Sprzeciwiać?
MELA
No, jak się będziecie pobierać.
ZBYSZKO
Czyś ty oszalała? ja z Hanką?
MELA
Cóż z tego, że ona niby niżej. Przecież Zygmunt August i Barbara…
ZBYSZKO
Ty jesteś jeszcze głupsza, jak myślałem.
MELA
Proszę cię… tylko mi nie wymyślaj. Ja będę po waszej stronie. Ja nauczę Hankę mówić po ludzku i jeść widelcem, i będę ją uczyć tego, co umiem, aż ona będzie taka, jak my. Ja wam dopomogę.
ZBYSZKO
Ty jesteś okaz.
MELA
Tylko jest coś, co mnie bardzo martwi. Nie wiem, czy ci to powiedzieć…
ZBYSZKO
No — wyduś.
MELA
Tylko ty Hance tego nie mów. Daj słowo. Oto… Hanka ma na wsi… narzeczonego. Tak, tak. Ale się nie martw. Ona go nie kocha. To finanz wach. Ja znalazłam korespondentkę od niego do Hanki. Tam było ślicznie napisane. Panno Haniu, Szanowna Pani! — Gołębiem ślę tę kartę pod nóżki panny i pytam czemu pisanie od niej takie rzadkie… Tak było. O! gołębiem… to ładnie. Choć na tej kartce nie było gołębia, tylko była różowa świnka i cztery prosięta, ale on zawsze tak z serca to napisał. I on ją musi kochać. Tylko że ona mu nie odpisuje, i to źle z jej strony, bo on tam pisze…
ZBYSZKO
Proszę cię o jedno. Nie wtrącaj ty się w te sprawy. Głowa cię boli. Idź — połóż się.
MELA
Ja tylko tak z dobrego serca.
ZBYSZKO
Ja wiem.
MELA
wstaje — nieśmiałoI… nie gniewasz się?
ZBYSZKO
Nie. Chodź — pocałuj mnie.
MELA
całuje goTo… ty mnie nie nienawidzisz?
ZBYSZKO
głaszcze jąNie. Teraz nie.
MELA
Dziękuję ci. Tak miło, kiedy ktoś łagodnie mówi… Dziękuję ci, Zbyszko.
Wychodzi cichutko do swego pokoju. — Zbyszko wstaje — idzie do okna, skąd pada światło zapalonej latarni — opiera czoło o szyby i tak zostaje. — Wchodzi Hanka spłakana, otulona chustką — przystępuje do Zbyszka i mówi cicho.SCENA VIII
Zbyszko — HankaHANKA
Proszę pana…
ZBYSZKO
I co? i co?
HANKA
Tak jest jak ja mówiłam.
zanosi się cicho od płaczuZBYSZKO
Ładna historia! a to pech!
zaczyna chodzić po pokoju — Hanka pozostaje przy oknie w smudze światła — tragiczna w fałdach swej czarnej chustkiHANKA
Co ja teraz zrobię!
ZBYSZKO
Jedź do domu.
HANKA
Ale… żeby mnie tatko skórę zdarli. Nie pojadę.
ZBYSZKO
Zresztą nie becz. Jeszcze daleko. Może się jeszcze co zmieni.
HANKA
Ale… takim jak ja, to cygany los wyklną. Mnie zawsze najgorsze się trafi. Potrzebne mi to było. Boże! Boże!… To chyba się utopić.
ZBYSZKO
Dużo by ci pomogło.
HANKA
Śmierć na wszystko pomoże.
ZBYSZKO
Głupia jesteś.
HANKA
Ale!…
płaczeZBYSZKO
Cicho bądź! nie płacz, bo mnie diabli wezmą…
HANKA
zakrywa się chustką i stara się stłumić łkanie.Długa chwila milczenia.Proszę pana, co ja teraz zrobię?
ZBYSZKO
patrzy na nią przez chwilę — potem wychodzi do swego pokoju.A to pech! a to pech!…
Hanka wybucha spazmatycznym płaczem, tuląc się do ściany — na palcach ze swego pokoju wysuwa się Mela.SCENA IX
Mela — HankaMela podchodzi do Hanki i staje przed nią zafrasowana.MELA
Hanka! Ja słyszałam, że się Zbyszko o coś na ciebie gniewał. Prawda?
HANKA
Nie.
MELA
Ale słyszałam. I boję się, że to przeze mnie. Pewnie o tego narzeczonego, co go masz na wsi. Ale dlaczego Hanka się z tym kryła. Tylko teraz to już trzeba przestać do niego pisać. Co się tak na mnie patrzysz. Ja wszystko wiem…
HANKA
patrzy na nią przerażonaMELA
No, wszystko co się ciebie i Zbyszka dotyczy — rozumiesz?
HANKA
zakrywa twarz chustkąMELA
I nie trzeba się bać. Ja będę z wami. Ojca też na waszą stronę przekabacę. Wszystko się zmieni i gdy już ślub się odbędzie…
HANKA
Ta co panienka mówi. Któż by się ze mną teraz ożenił?
MELA
Jak to? kto?
HANKA
A no któż by cudze dziecko wziął?
MELA
zdziwionaCudze dziecko? O czym ty mówisz, Hanka? A może ty już wdowa, że masz dziecko? I tego Zbyszkowi nie mówisz…
HANKA
po chwiliCóż panienka mówi, że wszystko wie!
MELA
No… niby ty i Zbyszko. To będzie mezalians, ale trudno…
HANKA
milczy, gryzie róg chustki i patrzy w ziemięMELA
Dlaczego nic nie mówisz, Hanka? Dlaczego ciągle płaczesz? Przecież ja do ciebie z najlepszą intencją. Nie płacz!… to się jakoś ułoży.
HANKA
ryczącNic się nie ułoży… pomsta na mnie… nieszczęście… och, czemu się ja rodziłam…
MELA
Boże… nie płacz, Hanka…
HANKA
A żebym nogi połamała, nimem tu nastała!
MELA
Hanka! nie płacz, bo mnie serce pęknie.
pochyla się nad niąHANKA
Niech mnie panienka puści!…
SCENA X
Mela — Hanka — JuliasiewiczowaJULIASIEWICZOWA
Jest tu kto? W kuchni drzwi otwarte…
spostrzega Melę i HankęCóż wy tu robicie po ciemku?
Hanka ucieka.Co Mela ma za konszachty ze sługą?
MELA
podnieconaTo nie żadne konszachty, tylko to całkiem co innego. Hanka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja ją pocieszam.
JULIASIEWICZOWA
Najlepiej zapal lampę.
Mela zapala lampę.I dlaczegóż to Hanka taka nieszczęśliwa?
MELA
Och! to straszna historia.
JULIASIEWICZOWA
Niech mi ją Mela powie.
MELA
Nie mogę, ciociu… nie mogę… ale to jest okropne… to może się strasznie skończyć.
JULIASIEWICZOWA
Najlepiej mi powiedzieć — może ja znajdę jaką radę.
MELA
To prawda. Ciocia taka mądra, to najlepiej potrafi z mamcią sobie poradzić.
Siadają przy stole pod lampą.JULIASIEWICZOWA
A cóż tu mama będzie mieć do czynienia?
MELA
Jak to? ona głównie.
po chwiliJa cioci powiem — wszystko jak na spowiedzi — ale ciociu, jak ciocia mnie zdradzi, że to ja… to… już nie wiem co. Ciociu, ciociu!… tu stało się nieszczęście. Zbyszko zakochał się w Hance.
JULIASIEWICZOWA
parska śmiechemTylko tyle?
MELA
Ciociu! niech się ciocia nie śmieje. To Bóg wie co z tego może być, bo mama nie pozwoli na to małżeństwo. Zobaczy ciocia.
JULIASIEWICZOWA
Najprzód — skąd to wiesz?
MELA
Ja… podpatrzyłam. Niechcący! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknęłam.
JULIASIEWICZOWA
Lepiej było przedtem. Cóżeś widziała?
MELA
Ciociu! oni się muszą pobrać… Oni się już całują!
JULIASIEWICZOWA
śmieje sięNo, skoro się już całują…
MELA
Tak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie przypomnę, to mną coś tak dziwnie zatarga. I płakać mi się chce, i smutno, i miło… Ale to ja. A mama to z pewnością Zbyszka przeklnie.
JULIASIEWICZOWA
Nie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.
MELA
Żeby to jeszcze tylko — ale jest jeszcze dużo, dużo komplikacji. Jest jeszcze finanz wach tam na wsi i potem to już nie wiem… jest jeszcze cudze dziecko.
JULIASIEWICZOWA
Cudze dziecko?
MELA
No tak. Hanka mówiła.
JULIASIEWICZOWA
zainteresowanaNo… no… jak mówiła?
MELA
Ja jej mówię — pójdziesz za mąż — niby za Zbyszka ja ciągle myślałam. A ona nie płacze, ale ryczy, i woła — a! kto mnie teraz z cudzym dzieckiem weźmie!
JULIASIEWICZOWA
Tak powiedziała?
MELA
Ciociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko… ja tego wszystkiego ani weź pokombinować nie mogę. A ciocia co rozumie?
JULIASIEWICZOWA
Rozumiem! Rozumiem!
MELA
opierając się o stółNiech mi ciocia wytłumaczy. Moja najdroższa…
JULIASIEWICZOWA
Nie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta. Trzymać języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa. I dalej nie podpatrywać… Jakby się co znów zobaczyło — oczy zamknąć.
MELA
A ciocia się tym zajmie.
JULIASIEWICZOWA
Może…
MELA
Moja ciociu święta. Oni się jeszcze wykradną albo zabiją. Tak było w Kijowie… Cicho… Zbyszko!