Theme
Nienawiść
in work
Listy wybrane
↓ Expand fragment ↓Wczoraj wszedł do mojego pokoju Leon Łubieński. Rozmawialiśmy przez pięć godzin. Brał się na wszystkie...
↑ Hide fragment ↑Wczoraj wszedł do mojego pokoju Leon Łubieński. Rozmawialiśmy przez pięć godzin. Brał się na wszystkie sposoby, by mię pozyskać. Przysiągł mi zauważ, że pisał do mnie dwa listy z Paryża w celu pogodzenia się; są to dwa listy, których nigdy nie odebrałem. Rozpoczął od pochlebiania mi, mówiąc, że mam wszędzie opinię potęgi umysłowej; na to odpowiedziałem mu sucho: „Mój kochany, w tejże chwili, gdy wypowiadam te słowa, myślisz, jesteś przekonany, że masz tysiąc razy więcej rozumu ode mnie. Chcesz mię podejść”. Zmienił przedmiot rozmowy, wpadł w czułostkowość, mówiąc mi, że jestem bardzo szczęśliwy, mając takiego przyjaciela, jak Ty, że słyszał wiele o Tobie od Jerzmanowskiego, między innemi twierdził, że Jerzmanowski jest Tobą zachwycony. Odpowiedziałem mu na to: „Od ciebie tylko zależało, by mię mieć za przyjaciela, lecz zdradziłeś mię i przyjaźń nasza skończona”. — Wtedy, ponieważ słyszał, że jestem religijny, powiedział mi, że stał się także gorliwym katolikiem. Henryku, nie mogłem już więcej nad sobą zapanować. Stałem, ściskając pięści i tupiąc nogą. Gniew mój wybuchnął. Położyłem mu rękę na ramieniu i uderzywszy go na znak zaprzeczenia, taką mu wypowiedziałem tyradę. „Dla ciebie cel twój to twoja religia, a cel twój to podstęp, to chęć podbijania ludzi, przewodzenia nad nimi i nasycania swej ambicji ich pochwałami. Wszystkiem będziesz: katolikiem jak i ateuszem, gdy ci to będzie potrzebne. Systemy moralności, wiary, honoru, wszystko, jest dla ciebie tylko narzędziem. Nie masz żadnych zasad w głębi swej duszy, z dnia na dzień coraz innym jesteś człowiekiem, a wierzysz tylko w siebie i swoje szczęście. Znam cię. Pamiętaj, że, jeśli ci się powiedzie, nazwą cię wybitnym, wielkim, jeśli ci się nie uda, nazwany będziesz nędznikiem i nikczemnikiem. Przed powstaniem w Polsce nienawidziłem cię z głębi duszy, ciebie, którego przez dwa lata kochałem, jak brata; podczas powstania byłbym ci buty czyścił, gdyby to było mogło przyczynić się do wolności Polski. Dzisiaj, gdy stoimy na swych dawnych miejscach, nienawidzę cię znów, a nienawiść moja, jak wszystko we mnie, jest namiętnością”. — Dziwne położenie; słuchał w milczeniu, mówiłem mu prawdę. Czuł to doskonale. Lecz ponieważ jest to umysł potężny, głowa w rodzaju Mirabeau, wykręcał się na wszystkie sposoby i zapewniał mię znowu o swojej przyjaźni. Człowiek ten chce uczynić ze mnie swoje narzędzie i zasiąść na mnie, jak szatan na trupie ofiary. Ma on tęgą głowę, potężną, nieskończenie więcej praktyczności ode mnie, więcej zręczności, więcej panowania nad sobą. Oszuka mię zawsze, jeśli nie powstrzymam się od słuchania go z ufnością. Jest to człowiek, jakich mało. Możesz mu powiedzieć: „Jesteś nikczemnikiem” — nie rozgniewa się, uśmiechnie się tylko, lecz powiedz mu: „Jesteś głupcem” — a skoczy ci do oczu, zabije cię. A to jest pewne, że nie jest on wcale głupcem. Jest to geniusz w zdobywaniu powodzenia w świecie; cały świat intryg, zasobów i zdolności mieści się w tym mózgu, pod temi długiemi włosami, ułożonemi na modę republikańską, poza temi rysami bladoróżowemi, układnemi, słodkiemi na pierwszy rzut oka, fałszywemi na drugi, srogiemi, niegodziwemi, krwi żądnemi, gdy się spojrzy po raz trzeci. Poza tem jest to tchórz na polu bitwy, w pojedynku, lecz nie będzie tchórzem na trybunie. Jest to człowiek, który nie zadrży, ujrzawszy się w otoczeniu deputowanych, krzyczących i wyjących, uzbrojonych w sztylety, lecz zabierz go w piękny poranek, zaprowadź do Saléve, daj mu szablę, pistolety, potem w obliczu słońca rozkaż, by bił się z Tobą — a zblednie, bardzo zblednie, odmówi może, jeśli sam będziesz, lecz nie odmówi, jeśli będziesz miał dwóch sekundantów. Rozmawialiśmy długo o literaturze, polityce, filozofii: ma on rozległe wiadomości, olbrzymie zdolności, i rozum, lecz brak mu nawet pojęcia o tem, czem jest ofiara, wyrzeczenie się samego siebie, obowiązek, powolne cierpienia, straszne i nieznane, poświęcenie dla rodu ludzkiego. Zrozumiesz więc łatwo, że jest mojem przeciwieństwem.
↓ Expand fragment ↓Istnieje wielka różnica między nienawiścią dzikiego człowieka, a nienawiścią chrześcijanina. W pierwszym przypadku wróg jest...
↑ Hide fragment ↑Istnieje wielka różnica między nienawiścią dzikiego człowieka, a nienawiścią chrześcijanina. W pierwszym przypadku wróg jest przywiązany do słupa, dokoła którego żarzą się węgle, wyrywa mu się paznokcie, szarpie się rozpalonemi kleszczami czaszkę, piecze się go na wolnym ogniu i tem się nasyca. W drugim przypadku wzywa się Boga, pokłada ufność w jego sprawiedliwości i, jak rycerz średniowieczny, krzyżuje się ostrze z ostrzem wroga. Niechaj niebo przebaczy grzechy temu, kto trupem padnie! Czy przypominasz sobie, jakie jest pochodzenie pojedynków? W wiekach średnich pojedynek „sądem bożym” nazywano i wierzę mocno, że każdy pojedynek jest sądem boskim, z wyjątkiem tych drobnych starć łobuzów, które mają za przedmiot jakąś k…, miejsce w teatrze, lub jakąkolwiek inną drobnostkę w tym rodzaju.
↓ Expand fragment ↓Henryku, należy brać człowieka takim, jakim go przeznaczenie zrobiło. A takiem było moje przeznaczenie, że...
↑ Hide fragment ↑Henryku, należy brać człowieka takim, jakim go przeznaczenie zrobiło. A takiem było moje przeznaczenie, że od kolebki ssałem nienawiść z mlekiem mamki. Ssałem ją z pierwszych spojrzeń matki swojej i z pierwszych słów mojego ojca, a później przyszła silna i nie do przezwyciężenia, by osiąść w mojem sercu na widok ojczyzny, deptanej nogami przez nikczemnych barbarzyńców, na głos jęków braci i łkania sióstr moich. Ty, jako człowiek wolny, człowiek, który się wolnym urodził, zupełnie pojąć nie możesz uczuć człowieka, którego przodkowie, jak Ty, wolni byli, lecz który sam jest uciśnionym niewolnikiem. Nie widziałeś nigdy kobiety pięknej i młodej, płaczącej gorącemi łzami nad utraconą czcią, odebraną brutalnie przez zwycięzcę. Nie słyszałeś nigdy łańcuchów, wstrząsanych na ramionach Twoich rodaków. Nie budziły Cię w nocy gwałtownie nadchodzące nagle skargi, opierając się o poduszkę, nie przysłuchiwałeś się, na wpół śpiący, turkotowi podrzucanych na nierównym bruku kół kibitki, uwożącej ku równinom Syberii Twojego krewnego, przyjaciela, znajomego. W dzień nie widziałeś krwawych egzekucyj, jak tyran w uniformie przebiegał błyskawicznie place publiczne i, popuściwszy cugli swoim czterem tatarskim koniom, najeżdżał wprost na przechodniów; przechodnie byli to moi rodacy, on zaś był Rosjaninem. Nie byłeś zmuszony słuchać, jak ludowi wydają rozkazy w szorstkim i twardym języku, którego nie rozumie. Nie czułeś poniżenia, które za sobą pociąga niewola, i nie wstrząsałeś się w napadzie wściekłości, jak pies szlachetny na uwięzi. Nie oglądałeś poprzez kraty więzienne pobladłych i wychudłych braci swoich. I nie opowiadano Ci przy ognisku zimowem, jak znikł jeden, drugiego skazano, w jaki sposób spalono wioskę, zrabowano miasto i całą Pragę zatopiono we krwi mieszkańców, a drgające dzieci rzucano na zimne i zesztywniałe łona matek. Nie opowiadano Ci o dawnej świetności. Nie rozkładano przed Twojemi oczyma starych, podartych sztandarów, strzaskanych biednych białych orłów, herbów zatartych, imion kochanych i wielkich, na wpół wymazanych. Nie śledziłeś na karcie spustoszeń swojego kraju, jak kurczył się coraz bardziej, ubożał, by wreszcie zginąć pod stopami ciemiężycieli. Nic z tego wszystkiego nie wplotło się do Twojej rzeczywistości ani do Twoich snów. Urodziłeś się w spokoju, dzieciństwo Twoje w spokoju minęło, młodość Twoja była poetycznym spokojem, wszystko, Alpy nawet, mówiło Ci o spokoju, błogości, szczęściu, zapomnieniu, milczeniu, marzeniach, i te uczucia wzbudziło w Tobie. Oto dlaczego nienawiść wydaje Ci się ohydną.
↓ Expand fragment ↓Lecz chcę tylko wyjaśnić Ci i uzasadnić to uczucie, raczej namiętność, nienawiść we mnie. Nienawiść...
↑ Hide fragment ↑Lecz chcę tylko wyjaśnić Ci i uzasadnić to uczucie, raczej namiętność, nienawiść we mnie. Nienawiść była towarzyszką mojego dzieciństwa; nienawidziłem z całych sił mojego małego serca zanim kochać począłem, bądź to kobietę, bądź przyjaciela. Jest to element, który przymieszał się do mojej natury i wraz z nią się rozwinął, stał się częścią mojej całości i zmuszony jestem go zachować, skoro okoliczności powiększają go tylko i zmieniają w obowiązek. Dla człowieka, który nienawidzi cały naród tak bezgranicznie jak ja, cóż znaczy nienawiść do jednostki? Oto dlaczego ja, chrześcijanin, głęboko przeniknięty duchem chrześcijaństwa, nie cofam się, jak może powinienem, przed nienawiścią i zemstą.
↓ Expand fragment ↓Zaprawdę, byłoby ono zupełnie inne, gdybym mu przebaczył. Żałuję tego szczerze, lecz patrz, jak potężną...
↑ Hide fragment ↑Zaprawdę, byłoby ono zupełnie inne, gdybym mu przebaczył. Żałuję tego szczerze, lecz patrz, jak potężną jest nienawiść we mnie. Chciałbym móc szczerze Ci te słowa napisać: „Przebaczam mu w myśli z głębi duszy”. A jednak nie mogę. Byłoby to kłamstwem, gdybym tak napisał. Nie, zaprawdę, słów tych napisać nie mogę. Może właśnie podpisałem moje własne potępienie. Cholera zbliża się. Lecz nie kładź tego przynajmniej na karb przewrotności mojej, przypisz to raczej przeznaczeniu, które sprawiło, żem się urodził na ziemi uciemiężonej. A na tej ziemi nieszczęsnej, spustoszonej, przebaczenie byłoby bezbożnością. Wiesz przynajmniej, że miłość jest jedną z połów mojej duszy; myśl o tej połowie i zapomnij o drugiej! Zaprawdę, cóż Cię druga obchodzi? Czyś widział, bym kiedykolwiek kogoś nienawidził w Europie lub bym się unosił przed Tobą nad uczuciem nienawiści w poezji? Nienawiść moja odnosi się tylko do świata, z którego nic nie znasz, do świata bólów i wyrzeczeń, niewolnictwa i zbrodni. Świat ten pozostanie dla Ciebie zawsze ciemny i nieznany. Jest dla Ciebie tem, czem była dla Greków Tracja, a Germania dla Rzymian. Lecz ja, który mam w nim żyć i walczyć, musiałbym wkrótce upaść, gdybym nie miał za podporę nienawiści. — Tam, gdzie nieszczęście i zniszczenie są pewnego rodzaju szałem, trzeba szalonych namiętności, by oglądać tę olbrzymią zagładę i nie ulec oszołomieniu. To są tajemnice barbarzyńców, mój kochany. Znałeś mię, kochałem H.; gdy mię opuściła, czyż szemrałem, czy myślałem o nienawiści, o zemście, o zazdrości? Kochałem Cię i kocham, towarzyszyłeś mi w mojem życiu codziennem, czyś znalazł kiedykolwiek we mnie coś brutalnego, twardego, krwiożerczego? Nie widziałeś, jak przyjaciel Twój płakał, widziałeś jak litował się nad innymi i roztkliwiał. Sam w moim pokoju, bardzo często płakałem, myśląc o H. lub o Tobie. Łzy miałem w oczach modląc się do Boga. Dnia każdego modlę się za Ciebie i za nią. Znałeś mię tylko w pełni miłości. Opowiadałem Ci niekiedy o nienawiści, o gniewie, lecz to były oderwane opowiadania, rzucane przypadkowo, słabe, nic nieznaczące. Sceny nienawiści mojej odbyły się z dala od Ciebie, a te, które jeszcze pozostają, również z dala od Ciebie odbywać się będą. Dla Ciebie, dla naszych wspólnych wspomnień, dla naszej wspólnej przeszłości, jest tylko miłość i będzie miłość. Znajdziesz mię zawsze takim, jakim mię znałeś: kochającym Ciebie, kochającym i czczącym Boga. W stosunku do świata, w którym się urodziłem, pozostaw mi nienawiść moją! Poco uprzedzać wypadki? Nie mówmy o tem! Wkrótce już nigdy o tem mówić nie będziemy. Uczucie to nie jest dla Ciebie, nie wchodzi w skład naszych pojęć, dusz naszych, naszych dwóch dusz, Henryku, mój drogi Henryku! Dla mnie jedynie uczucie to istnieje i nie tu, nie w Anglii, ani we Włoszech (ach, gdybyśmy któregoś dnia mogli razem do Włoch pojechać!) lecz gdzie indziej, daleko stąd, wśród ruin i kości. Tam sprzed oczu Twoich zniknę poza stosami popiołów i szczątków, a jeśli znów się kiedyś ukażę, jeśli do Ciebie powrócę, znów będziemy mówić o miłości i będę cały miłością. Mów o nienawiści cicho, bardzo cicho! Jest to śpiące dziecię, rośnie we śnie, i po cóż budzić je przedwcześnie?
↓ Expand fragment ↓Już wówczas byłem w silnem podnieceniu, a od tego czasu stan mój pogarszał się z...
↑ Hide fragment ↑Już wówczas byłem w silnem podnieceniu, a od tego czasu stan mój pogarszał się z dnia na dzień, z odległości pięciuset mil szedł w jednym szeregu z Polską, podniecając się niekiedy jej zwycięstwami, lecz ciągle zbliżając się z nią razem ku przepaści, a gdy się do niej stoczyła, i ja również padłem, a kto wie, czy kiedykolwiek się podniosę. Ciało moje, powtarzam Ci, zanika, rozkładając się, a dusza moja nie wystarcza na wszystko, co mię przygnębia i przygniata. Dlatego harmonia jej została zakłócona, przez ostatek życia zamyka się jeszcze w miłości i nienawiści, lecz dwa te uczucia nic już w sobie nie mają słodkiego ani melodyjnego, nic, że tak powiem poetycznego — są bezładne, bez hamulca miotają się w niepokoju z dnia na dzień bez świadomości swego celu. Dzisiejsza moja egzystencja jest surogatem życia. To też życie moje nie potrwa długo. Już tylko Ciebie jedynie i poezję kocham w sposób słodki, tkliwy, rozmarzony, jakbyśmy siedząc na łodzi swojej w piękny wieczór i wiosłując naprzeciwko Paquis, mówili „Mamma”. O, dlaczego nie zginąłem na polu pod Ostrołęką, pod murami Warszawy, gdziekolwiek bądź pod płotem, w rowie, lub w rzece! Dziś miałbym kochankę, która by pamięć moją kochała i modliła się za moją duszę, i nie byłbym zmuszony mówić o nienawiści do przyjaciela, pełnego miłości.
W chwili, gdy słowa te piszę, widzę dachy naprzeciwko śniegiem pokryte, a obok mnie na ścianie zawieszona, spoczywa nieruchomo, cicho flaga mojej łodzi, upstrzona czerwono i niebiesko z białym orłem. Ilekroć ku niej się obrócę, czuję zarazem mękę i słodkie wzruszenie. Nie rozłączę się nigdy z tą flagą, która tak często powiewała między Alpami i górami jurajskiemi, która mię osłaniała swoim cieniem w dni letnie i wraz ze mną znosiła dumnie ulewy i burze jesienne. Na niej wypisana jest historia moich wycieczek i wspomnień z Lemanu. W niej jest miłość moja. Mogłem ją wywiesić tylko ponad mojemi żaglami. Stawiałem z nią czoło tylko wybuchom huraganu, falom i pianie. Powinienem był ponieść ją w środek nieprzyjacielskich oddziałów i, padając, owinąć się nią, jak całunem. Była mi tylko zabawką, a powinna była być znakiem śmierci, sławy i zbawienia. Przeszłość teraźniejszością jest dla mnie. Gdy raz mię weźmie w swe ramiona, nie wyjdę z nich więcej. Straciłem wszystko przez to, że nie walczyłem w Polsce: kochankę moją, sławę, spokój — a przyszła do mnie pogarda zamiast miłości, wstyd zamiast sławy i wyrzuty sumienia zamiast spoczynku.
↓ Expand fragment ↓Otóż bez namiętności nie można działać z siłą, a właśnie nienawiść jest uczuciem, niweczącem wszelkie...
↑ Hide fragment ↑Otóż bez namiętności nie można działać z siłą, a właśnie nienawiść jest uczuciem, niweczącem wszelkie wyrachowania i pcha Cię prosto na drogę, którą powinieneś w imię godności swej kroczyć. Widzisz, nie wystarcza Polskę kochać, należy jeszcze zapytać: „Gdzie jest Polska?”. Jest ona wspomnieniem, a wspomnienie nadaje się tylko do marzenia; do działania trzeba celu lub nadziei, a w położeniu naszem nienawiść jest aniołem światła, który do celu nas doprowadza. Zresztą po cóż uczucia rozbierać. Poznane czy niepoznane, są w nas i rządzą nami.
↓ Expand fragment ↓Ha, jakże ich nienawidzę, nie cierpię tych Moskali! Pamiętaj plunąć na moją pamięć, jeśli kiedy...