Theme
Niemiec
in work
Listy wybrane
↓ Expand fragment ↓Przekleństwo tym Niemcom, panteistom, filozofom! Oni chcą, by materia i duch jedno były, by zewnątrz...
↑ Hide fragment ↑Przekleństwo tym Niemcom, panteistom, filozofom! Oni chcą, by materia i duch jedno były, by zewnątrz świata, by za naturą nic już nie było, by organizm świata był Bogiem, żyjącym na ciągłej przemianie, na ustawicznem umieraniu cząstek swoich. Przeklęci, przeklęci — oni mnie pozbawili na czas długi uczucia piękności! A jeżeli to prawdą, żeśmy błaznami dni kilku, a potem prochem, gazem, infuzoriami, idącemi się zrosnąć w jakie inne błazeństwo organiczne? A jeśli prawdą, że świat tylko nieśmiertelny, a wszystka cząstka jego śmiertelna, odmienna, bez wiecznej indywidualności? Jeśli Bóg, to otchłań tylko przemian bez końca, to wieczność śmierci i urodzin, to łańcuch nieskończony o pryskających ogniwach, to ocean, w którym każda fala wspina się, by kształt dostać, i opada natychmiast bez kształtu? Ah, powiedz mi, gdzie piękność, gdzie poezja? Bo poezji nie ma bez nieśmiertelności duszy, bo poezja, to losy dusz naszych w przeszłości i w przyszłości, w porównaniu z naszym stanem dzisiejszym, bo poezja moja i każdego, to to, że był kiedyś, gdzieś, i że będzie kiedyś, gdzieś, ale ten sam, on, on zawsze, czy na ziemi, czy na jakimś komecie, czy w raju, czy w piekle, czy w czyśćcu, czy w polach Elizejskich, czy na Wallhalli, byleby to on był, on! Bez tego już mi i oczy kochanki, już i promienie słońca niemiłe. Ah, przeklęte Niemcy, filozofy!
↓ Expand fragment ↓Teraz pozwól, bym kilka uwag dodał o dzisiejszym stanie filozofii w Niemczech.
Smutne to, arcysmutne...
↑ Hide fragment ↑Teraz pozwól, bym kilka uwag dodał o dzisiejszym stanie filozofii w Niemczech.
Smutne to, arcysmutne rzeczy położenie! Ledwo ta potężna głowa, która stawiała sama siebie wśród głowy Chrystusa i Platona, opadła bez czucia — ledwo mózg Hegla stał się pastwą robaków, ucznie jego zatracili prawdę, którą im wykładał lub tę prawdę dziwnie zagmatwali. Z jedności szkoły jego powstała rozmaitość, hetorodoksje, schizmy, kłótnie, swary bez końca. Teraz Niemcy brzmią całe Hegelingów waśnią: jedni drugim zarzucają najszkaradniejsze teorie, jedni drugich powołują przed trybunał opinii publicznej, rozdzierając zasłonę (jak twierdzą), która dotąd kryła posąg ten Izydy. Zasłoną zaś takową w przybytku filozofii bywają frazesa i niedostępna terminologia, pod którą albo przepaść, albo zbawienie zarówno ukrywać się mogą. Otóż dr. Leo z Halli wystąpił z oskarżeniem na Hegelingów, sam także hegelista, ale średni umiarkowany i zarazem chrześcijański człowiek. W tem oskarżeniu zarzuca im po prostu:
1. Że, ot, cały systemat jest po prostu ateizmem, zaprzeczeniem Boga indywidualnego (Persönlichkeit Gottes) i nieśmiertelności duszy.
2. Usiłowaniem do obalenia chrześcijaństwa zupełnie i ostatecznie, przez przemianę wszystkich jego dogmatów na pewien rodzaj mitologii — tak, jak to sławny Strauss ogromem pracy i nawałą nauki starał się wykazać w życiu Jezusa. To ostatnie dzieło ogromnie od trzech lat porusza Niemcy. Teologia, jak może, walczy przeciwko niemu, ale słabą jest; wróg jej zwyciężać się zdaje na polu polemiki. Hegel, jeśli już przewidywał taki ostateczny skutek, nigdy się jednak z nim nie oświadczał jawnie, albo przynajmniej obwijał go tak misternym zmierzchem, że jeszcze w tym zmierzchu można było klęknąć przed ledwo widzialnym, lecz bielejącym dotąd, posągiem Chrystusa. Strauss całkiem ten zmierzch usunął, odemknął drzwi, rozbił szyby, wpuścił strugi światła, a gdy ono zalało świątynię, ujrzeli klęczący, że na ołtarzu nic a nic nie ma, prócz wielkiego historycznego wspomnienia, prócz mary jakiejś osłabłej i mglistej, szemrzącej cichym głosem: „Niegdyś Bogiem mnie zwano”! I tu nasuwa mi się dość prawdziwa uwaga, tj. że owa filozofia niemiecka, taka ogromna, taka pełna wzniosłej pogardy ku filozofii nędznej Francuzów XVIII wieku, po 70 latach pracy tytańskiej, doszła nareszcie, zupełnie inną drogą, bo drogą idealizmu, do tego samego rezultatu co materializm francuski!
↓ Expand fragment ↓Dotkniesz się w niem drgających trzewów historii naszej. Tam zobaczysz, czem byliśmy, a czem być...
↑ Hide fragment ↑Dotkniesz się w niem drgających trzewów historii naszej. Tam zobaczysz, czem byliśmy, a czem być mogliśmy, jakie wady nasze wieczne, nieodżałowane, w części dotąd trwające — lecz, jeśli wytrwać mamy, koniecznie przeznaczone temu, byśmy je sami zagubili. Okręgiem koła byliśmy, lecz nie kołem całem, bo środka nie było w nas samych — we wnętrzach dusz naszych jakaś próżnia stała, pośpiech jakiś gnał wiecznie wszystkie siły ducha naszego na zewnątrz, a nie dozwalał skupiać się im wewnątrz. Tak dzieci skaczą i pląsają, tak dzieciom wiecznie potrzeba zabawy, nie umieją sobą być w sobie, tylko są sobą dla drugich! Lecz w tym pośpiechu jest i piękna strona, jest nieraz śmiałość bohaterstwa, jest nadzwyczajna siła pojętności. Dotąd pojętniejszego, bystrzejszego od nas ludu nie ma. Gdybyśmy takie zewnętrzne piękno byli pogodzili, pożenili z równie prawdziwem i głębokiem wnętrzem, bylibyśmy pierwszym narodem ziemi. Niemcy są zupełną z nami sprzecznością. Im właśnie brak na tem, czem my wojujemy, na zewnętrzu — ale wnętrze mają!