Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Czy wiesz, że możesz nam pomóc rozwijać Wolne Lektury, przekazując 1% swojego podatku? To bardzo proste - wystarczy, że w zeznaniu podatkowym podasz nasz numer KRS 0000070056.
5668 free readings you have right to
„Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą…???”Na pociechę mógłby sobie powiedzieć...
„Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą…???”
Na pociechę mógłby sobie powiedzieć...
„Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą…???”Na pociechę mógłby sobie powiedzieć, że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy, a także inkasent, posłańcy, nawet — służący Paweł. Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników? Jest to tajemnica, z którą przed nikim się nie zwierzał.
Na pociechę mógłby sobie powiedzieć, że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy, a także inkasent, posłańcy, nawet — służący Paweł. Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników? Jest to tajemnica, z którą przed nikim się nie zwierzał.
Bolesław Prus, Lalka, Lalka, tom pierwszy
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy...
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej. Był zirytowany tym, że adwokat odkrył jego tajemnicę, i tym, że krytykował jego metodę postępowania. Naturalnie, że kto chce zdobyć, musi zdusić przeciwnika; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela!…
Wokulskiemu było trochę przykro.— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł.— Panie Wokulski — odparł...
Wokulskiemu było trochę przykro.
— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł.
— Panie Wokulski — odparł...
Wokulskiemu było trochę przykro.— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł.— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę, że pan nie potrzebował to powiedzieć. Pański sekret to mój sekret. Pan ujął się za mój Henryczek, pan nie prześladuje Żydów…
— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę, że pan nie potrzebował to powiedzieć. Pański sekret to mój sekret. Pan ujął się za mój Henryczek, pan nie prześladuje Żydów…
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii, gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie...
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii, gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu, że ma koler. Na pożegnanie zaś odezwał się:— Czy nie mógłbym, dyrektorze, wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie?— Zrobi się.— Ale…— O! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę. — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą. Spodziewam się, że i pan Maruszewicz…— O!… — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób, że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić.
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii, gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu, że ma koler. Na pożegnanie zaś odezwał się:
— Czy nie mógłbym, dyrektorze, wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie?
— Zrobi się.
— Ale…
— O! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę. — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą. Spodziewam się, że i pan Maruszewicz…
— O!… — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób, że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić.
— Ach, cóż bym dała za to, ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady!… — zawołała...
— Ach, cóż bym dała za to, ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady!… — zawołała panna Izabela.W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny, że baron nie odzyska swojej klaczy, gdyż kupił ją Wokulski…Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną, że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki, zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy.— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela. — Baron nie dostanie swojej klaczy.— Może założysz się? — spytała chłodno hrabina.— Owszem, jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów…
— Ach, cóż bym dała za to, ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady!… — zawołała panna Izabela.
W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny, że baron nie odzyska swojej klaczy, gdyż kupił ją Wokulski…
Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną, że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki, zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy.
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela. — Baron nie dostanie swojej klaczy.
— Może założysz się? — spytała chłodno hrabina.
— Owszem, jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów…
„On coś wie!” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno:— Podobno… podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro...
„On coś wie!” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno:
— Podobno… podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro...
„On coś wie!” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno:— Podobno… podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę… kamienicę pana Łęckiego?…— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy. W duchu zaś dodał:„Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego, a oni myślą i pewnie mówią: ot, patrzajcie, znowu Żyd, lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów…”
— Podobno… podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę… kamienicę pana Łęckiego?…
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy. W duchu zaś dodał:
„Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego, a oni myślą i pewnie mówią: ot, patrzajcie, znowu Żyd, lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów…”
Sam widok niedoli, w jaką staczał się jej dom, już napełniał ją rozpaczą. A cóż...
Sam widok niedoli, w jaką staczał się jej dom, już napełniał ją rozpaczą. A cóż dopiero, gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany, które ukryłaby przed samym Bogiem. Wszystko mogłaby przebaczyć, oprócz tego ciosu, jaki zadano jej dumie.
Ej!… panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. (w takich razach...
Ej!… panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. (w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska), nie potępiaj go, bo możesz się ośmieszyć. Tu gotuje się jakaś gruba kabała: ten pan Łęcki, który kiedyś bywał u Napoleona III, i ten niby aktor Rossi, Włoch… (Włochy gwałtem upominają się o Triest…), i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem, i to kupno kamienicy…Panna Łęcka piękna, bo piękna, ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw… W tym jest coś z p… (w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami). W tym jest jakieś duże P…
Ej!… panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. (w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska), nie potępiaj go, bo możesz się ośmieszyć. Tu gotuje się jakaś gruba kabała: ten pan Łęcki, który kiedyś bywał u Napoleona III, i ten niby aktor Rossi, Włoch… (Włochy gwałtem upominają się o Triest…), i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem, i to kupno kamienicy…
Panna Łęcka piękna, bo piękna, ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw… W tym jest coś z p… (w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami). W tym jest jakieś duże P…
Loading