Potrzebujemy Twojej pomocy!Na stałe wspiera nas 456 czytelników i czytelniczek. Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Czy wiesz, że możesz nam pomóc rozwijać Wolne Lektury, przekazując 1% swojego podatku? To bardzo proste - wystarczy, że w zeznaniu podatkowym podasz nasz numer KRS 0000070056.
5668 free readings you have right to
— Gdyby tylko żal. Ja boję się, że ona ma rację i że nasze srebra mogą...
— Gdyby tylko żal. Ja boję się, że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole.Przytuliła głowę do ramienia ojca. Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu, że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę. Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju. Uśmiechnął się.
— Gdyby tylko żal. Ja boję się, że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole.
Przytuliła głowę do ramienia ojca. Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu, że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę. Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju. Uśmiechnął się.
Bolesław Prus, Lalka, Lalka, tom pierwszy
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy. Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy...
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy. Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego. Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski.— A… witam!… — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę.Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka, którego rad by nazywać swoim ojcem.— Siadajże, panie Stanisławie… Może papierosa?… Proszę cię… Cóż tam słychać?… Czytałem właśnie Supińskiego: tęga głowa!… Tak, narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi… Tylko oszczędność i praca!… Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić, co?…
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy. Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego. Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski.
— A… witam!… — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę.
Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka, którego rad by nazywać swoim ojcem.
— Siadajże, panie Stanisławie… Może papierosa?… Proszę cię… Cóż tam słychać?… Czytałem właśnie Supińskiego: tęga głowa!… Tak, narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi… Tylko oszczędność i praca!… Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić, co?…
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz, a w nim pan Łęcki. Pan Ignacy...
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz, a w nim pan Łęcki. Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych, siwych wąsów i podziwu dla jego humoru. Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut, któremu licytują kamienicę, ale jak milioner, który przyjechał do rejenta, ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli.Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu, triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz, a w nim pan Łęcki. Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych, siwych wąsów i podziwu dla jego humoru. Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut, któremu licytują kamienicę, ale jak milioner, który przyjechał do rejenta, ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli.
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu, triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych
Loading