Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury. Wpisz w PIT nasz KRS 00000 70056Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna PolskaJeśli zrobiłeś / zrobiłaś to w poprzednim roku, nie musisz nic zmieniać. Kliknij, by dowiedzieć się więcej >>>>
5651 free readings you have right to
— Mam pojedynek — odparł Wokulski.Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy...
— Mam pojedynek — odparł Wokulski.
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy...
— Mam pojedynek — odparł Wokulski.Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy, że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza.— Co?… pojedynek? — krzyknął z błyszczącymi oczyma. — I może myślisz, że pojadę z tobą w roli lekarza?… Będę patrzył, jak dwu dudków strzela sobie we łby, i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać?… Ani myślę mieszać się do tych błazeństw!… — wrzeszczał chwytając się za głowę. — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną…— Toteż nie będziesz lekarzem, tylko sekundantem.— A… to co innego — odparł doktór bez zająknienia.
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy, że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza.
— Co?… pojedynek? — krzyknął z błyszczącymi oczyma. — I może myślisz, że pojadę z tobą w roli lekarza?… Będę patrzył, jak dwu dudków strzela sobie we łby, i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać?… Ani myślę mieszać się do tych błazeństw!… — wrzeszczał chwytając się za głowę. — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną…
— Toteż nie będziesz lekarzem, tylko sekundantem.
— A… to co innego — odparł doktór bez zająknienia.
Bolesław Prus, Lalka, Lalka, tom pierwszy
— Na wyści…?… A cóżeś ty robił na wyścigach?…— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę.Szuman...
— Na wyści…?… A cóżeś ty robił na wyścigach?…
— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę.
Szuman...
— Na wyści…?… A cóżeś ty robił na wyścigach?…— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę.Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy.— Myślisz, żem zwariował? — spytał go Wokulski.— Jeszcze nie. Czy to — dodał po chwili — ma być żart, czy serio?
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy.
— Myślisz, żem zwariował? — spytał go Wokulski.
— Jeszcze nie. Czy to — dodał po chwili — ma być żart, czy serio?
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana, z którym pomimo obustronnej życzliwości...
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana, z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto. Lekarz, Żyd, stary kawaler, żółty, mały, z czarną brodą, miał reputację dziwaka. Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko, o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę:„Używaj wszystkich środków, od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny, a coś ci z tego pomoże, nawet na — nosaciznę.”
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana, z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto. Lekarz, Żyd, stary kawaler, żółty, mały, z czarną brodą, miał reputację dziwaka. Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko, o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę:
„Używaj wszystkich środków, od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny, a coś ci z tego pomoże, nawet na — nosaciznę.”
— Widzisz, że nie rozumiesz. Zaraz wyjaśniłbym ci to, ale — takim znużony, że się trochę prześpię...
— Widzisz, że nie rozumiesz. Zaraz wyjaśniłbym ci to, ale — takim znużony, że się trochę prześpię…— Może posłać po doktora? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia.— Boże uchowaj!… — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma. — Niechbym się tylko wdał w doktorów, a z pewnością bym nie żył…
— Widzisz, że nie rozumiesz. Zaraz wyjaśniłbym ci to, ale — takim znużony, że się trochę prześpię…
— Może posłać po doktora? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia.
— Boże uchowaj!… — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma. — Niechbym się tylko wdał w doktorów, a z pewnością bym nie żył…
A doktór wciąż prawił, coraz mocniej rozgorączkowany, coraz gwałtowniej wywijając laską:— Jest higiena mieszkań i...
A doktór wciąż prawił, coraz mocniej rozgorączkowany, coraz gwałtowniej wywijając laską:
— Jest higiena mieszkań i...
A doktór wciąż prawił, coraz mocniej rozgorączkowany, coraz gwałtowniej wywijając laską:— Jest higiena mieszkań i odzieży, higiena pokarmów i pracy, których nie wypełniają klasy niższe, i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi, krótkiego życia i charłactwa. Ale jest również higiena miłości, której nie tylko nie przestrzegają, lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne, i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku. Higiena woła: „Jedz, kiedy masz apetyt!”, a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc: „Nie wolno!… będziesz jadł, kiedy my cię upoważnimy, kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność, tradycję, modę…” Trzeba przyznać, że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa, a raczej ich klasy inteligentne.
— Jest higiena mieszkań i odzieży, higiena pokarmów i pracy, których nie wypełniają klasy niższe, i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi, krótkiego życia i charłactwa. Ale jest również higiena miłości, której nie tylko nie przestrzegają, lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne, i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku. Higiena woła: „Jedz, kiedy masz apetyt!”, a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc: „Nie wolno!… będziesz jadł, kiedy my cię upoważnimy, kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność, tradycję, modę…” Trzeba przyznać, że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa, a raczej ich klasy inteligentne.
Loading