Theme
Kradzież
in work
Lalka, tom pierwszy
↓ Expand fragment ↓— Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem. Kupiec galanteryjny...
↑ Hide fragment ↑— Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem. Kupiec galanteryjny robi dostawy! Warszawiak jedzie do Bułgarii!…
— Pański brat, inżynier, jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos.
— Zapewne! — przerwał bas. — Czy może i sprowadzał perkaliki z Moskwy? Tu jest drugi sęk: zabija przemysł krajowy!…
— Ehe! he!… — zaśmiał się ktoś dotąd milczący — to już do kupca nie należy. Kupiec jest od tego, ażeby sprowadzał tańszy towar i z lepszym zyskiem dla siebie. Nieprawda?… Ehe! he!…
— W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas.
— Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem…
— Tym gorzej — przerwał bas. — Dowodził będąc gołym; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni.
— O!… że też my zawsze kogoś musimy posądzać albo o zdradę kraju, albo o złodziejstwo! Nieładnie!… — oburzał się półgłos.
— Coś go pan mocno bronisz?… — spytał bas posuwając krzesłem.
— Bronię, bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos. — Furmani u mnie niejaki Wysocki, który umierał z głodu, nim Wokulski postawił go na nogi…
— Za pieniądze z dostaw z Bułgarii!… Dobroczyńca!…
— Inni, panie, zbogacili się na funduszach narodowych i — nic. Ehe! he!…
— W każdym razie ciemna to figura — zakonkludował dychawiczny. — Rzuca się w prawo i w lewo, sklepu nie pilnuje, perkaliki sprowadza, szlachtę jakby chciał naciągnąć…