↓ Expand fragment ↓Bo w tamtych stronach ród ludzki nie hasa pod wodzą bohaterów — ale ujarzmiony, hańbę swoją...
↑ Hide fragment ↑Bo w tamtych stronach ród ludzki nie hasa pod wodzą bohaterów — ale ujarzmiony, hańbę swoją ubiera w złoto, marmury, jedwabie i liże stopy miasta wznoszącego się na międzymorzu.
To miasto niegdyś w obliczu świata stało się bogiem kłamstwa i ucisku — pod jego tchnieniem śmiertelnym brat powstał na braci, syn na ojca, zdrajca na ojczyznę i jako czas niezużyte, ono pożarło wszystkich królów ziemi!
↓ Expand fragment ↓Ach! W tych piersiach coś i niepotrzebnego zostawiły bogi — czuję jad, co podchodzi mi skronie...
↑ Hide fragment ↑Ach! W tych piersiach coś i niepotrzebnego zostawiły bogi — czuję jad, co podchodzi mi skronie i do ócz tłoczy. — Niewiasty ten jad nazywają łzami! — Powiedz! Wszak ja kiedyś miałem być człowiekiem?
MASYNISSA
I jesteś nim właśnie w tej chwili nikczemności. Ty nie wiesz, że każden z was zdołałby zostać Wszechmocnym myślą własną, nieubłaganą, zażartą — ale wróg przewidział i zawiesił w łonie waszym serce — bojaźń, ułudę, podłość, którą tulicie jak niewolniki, którzy przystali na hańbę. — Tym on was rozdwoił i rozrzucił nisko i daleko. — Tym on panuje na długo i żaden go nie strąci, choć każden mógł go strącić!
↓ Expand fragment ↓Słychać podziemne stuki.SYMEON
Czemu odzywasz się ziemio, matko ciał umarłych, a nie żyjącego ducha...
↑ Hide fragment ↑Słychać podziemne stuki.SYMEON
Czemu odzywasz się ziemio, matko ciał umarłych, a nie żyjącego ducha?
IRYDION
Wyrok zapada nad miastem. —
CHÓR STARCÓW
Symeonie, Symeonie! Czy poznajesz gniewu Pańskiego straszliwe odgłosy?
SYMEON
Zaprawdę, gniew pański wam ogłaszam i błogosławię jemu. — Patrzcie! Podniósł się Wszechmocny i otchłań woła o miłosierdzie do niego! Patrzcie! Dreszcz bieży po skałach, zrywają się wichry jak syczące węże — Hosanna — Hosanna! Mogiły bałwochwalców pękają na dwoje. — Dzień zemsty zstępuje wśród burzy!
CHÓR MŁODZIEŃCÓW
Hieronimie, dotrzymaj obietnicy. — Wola Jedynego objawia się nam. —
IRYDION
Skarby moje waszymi. — Krew moja waszą do ostatniej kropli — przysięgnijcie tylko krzyż ten zatknąć na szczytach Kapitolu!
CHÓR STARCÓW
Biada wam — biada. —
CHÓR MŁODZIEŃCÓW
W imieniu Chrystusa, przysięgamy. —
IRYDION
I wprzódy nie odpoczniecie, nie pomodlicie się Jemu, ani ciała Jego pożywać będziecie!
CHÓR
Nie — nie — nie!
CHÓR STARCÓW
Uciekajcie bezbożni — łamią się filary — ziemia się rozstępuje. —
IRYDION
Pod nami tak Rzym padać będzie. —
INNI
Strzeżcie waszych pochodni. —
SYMEON
Idźcie za mną. — Ten, którego niosę, na rozhukanych falach stąpał bezpiecznie. —
INNI
Ognia, ognia!
CHÓR BARBARZYŃCÓW
Rwijmy się za pasy z tłumem. — Syny ludów nie zginą tu marnie wśród podrzutów siarczystej, niecierpianej ziemi!
INNI
W tył, nazad — tu ognie buchnęły!
IRYDION
W tę stronę, ku naszym smęterzom, ku Eloimowi. — Ach, trwoga pomieszała rozumy wasze!
SYMEON
Odparła mnie opoka i jednym rzutem runąłem do stóp twoich. —
IRYDION
Oprzyj się na mnie — ten głaz dotąd nie zadrżał ni razu. —
SYMEON
Gdzie ci, którzy szli za mną?
IRYDION
Zniknęli. — Nocy takiej nie widziałem nigdy — z tysiąca pochodni ledwo gdzie jeszcze tli się gwiazda jaka. —
SYMEON
Zgasła ta, na którąś patrzył. — Ach! I tamta, i tamta!
POMIESZANE GŁOSY
Odpuść nam winy nasze — w godzinę śmierci błagamy cię, Panie!
SYMEON
Wyciągnij ramię — zawieś pochodnię nad tym morzem cieniów. —
IRYDION
Daremno. —
SYMEON
Słyszałeś łoskot, co przydusił głosy starców?
IRYDION
Tam odzywają się żyjący — do mnie!
SYMEON
Ale ci, którzy Pana tu błagali przed chwilą!
IRYDION
Pan już o nich pamięta teraz — do mnie, do mnie!
CHÓR BARBARZYŃCÓW
Błądziliśmy na przemian w ciemnościach i w ogniu — zewsząd odegnały nas pioruny, ale serca nasze biją tak zimno, jak biły przed burzą!
IRYDION
Przytknijcie wasze pochodnie. — Ja was wyprowadzę. — Ja pamiętam drogę. —
SYMEON
Ot, głuche gwary się ozwały. — To bracia nasi, co się przedarli ku Eloimowi — za nimi!
GŁOS W ODDALENIU
Pal się, ziemio, na dzień ostatni świata. —
↓ Expand fragment ↓Nadchodzą słupy ognia, wśród nich Masynissa.CHÓR PODZIEMNYCH GŁOSÓW
Patrz! Staliśmy się jak lampy cichej...
↑ Hide fragment ↑Nadchodzą słupy ognia, wśród nich Masynissa.CHÓR PODZIEMNYCH GŁOSÓW
Patrz! Staliśmy się jak lampy cichej świątyni, o my gorejący, o my nieszczęśliwi, ofiary mąk tylu, od wieków tylu!
MASYNISSA
Przyjdzie chwila, w której cała ziemia na pastwę oddaną wam będzie — ale na dzisiaj tu koniec drogi waszej — nie pójdziecie dalej!
CHÓR
Zwycięstwo! Do czasu tylko żyjemy rozpaczą i nocą! I zapytają się duchy niebieskie — „gdzie ziemia, siostra nasza?” — i zapyta się ten, który ją zbawił — „gdzie oblubienica moja?” — a my wytrząśniem pod ich gwiazdy jej umarłe popioły!
MASYNISSA
Z wolna, z cicha, dzieci moje! — Ta chwila w nieśmiertelności waszej, ale tysiąc tysięcy ludzkich pokoleń od niej przegradza was jeszcze.
Wprzódy muszą siły swoje styrać — każdą wiarę krwią popierać i ogłosić ją fałszem. — Każde zaprzeczenie błotem zarzucić i ubóstwić je wreszcie! — Aż doważy się szala ich mierności i dumy, aż siwizna głupstwem się stanie, a siła szaleństwem!
CHÓR
I zginą!
MASYNISSA
Myśl ich osiądziem — w niej światy tworzyć będziem coraz dalsze od prawdy — tak iskrę, którą wzięli z górnych przestrzeni zamęczym w ich duszach. — Uwieńczym ich skronie ognikami wiedzy. — Znikome berła powierzym ich dłoniom. — Wyniesiem ich na samodzierżców ziemi!
CHÓR
I zginą!
MASYNISSA
przechadza się wśród ogniówWiaro, nadziejo, miłości! Trójco, która miałaś trwać na wieki, rozerwałem cię dzisiaj w sercach dzieci najukochańszych, błogosławieństwa twego! Nie. — Ty nimi nie zaludnisz spustoszałych przestrzeni, kędy wrzały niegdyś roje szczęśliwych i pięknych. — Ty już nigdy takich nie dostaniesz synów. — Sama zgasiłaś słońca, które były chwałą twoją!
CHÓR
Niechaj trony nasze wiecznie sterczą próżne i martwe — niechaj pieśni pochwalne u ich stóp konają!
MASYNISSA
Tej nocy naszych następców poczęła się zguba. — Jako my niegdyś, tak i oni odpadną od niego!
CHÓR
I przyjdą jeść chleb nasz i mieszkać w ciemnym domu naszym!
MASYNISSA
Wrogu! Ty wiesz, że ich duch obłąkany od pierwszej wiosny ziemi! — Odtąd dnia nie będzie, żeby się nie kłócili o przymioty i imiona twoje.
W imieniu twoim będą zabijać i palić. — W imieniu twoim gnić i milczeć. — W imieniu twoim uciekać. — W imieniu twoim powstawać i burzyć!
Ukrzyżowan będziesz zarówno w ich mądrości i niewiadomstwie, w ich rachubach i szałach, zarówno w sennej pokorze ich modlitw i w bluźnierstwach ich dumy!
Na szczytach niebios ten puchar goryczy pić będziesz, dopóki ich nie przeklniesz na wieki. — Na szczytach niebios, wśród potęg twoich doznasz, co to piekło nasze!
CHÓR
Chwała nam i temu, co dotąd jaśnieje w ogniu odrzucenia, jak pałał niegdyś tęczami siły! Chwała nam — chwała nam!
MASYNISSA
On skazę piorunów zakrył dłonią na czole. — Na dnie przepaści, on myśl krzepi na dzień ostatni świata! Chwała jemu. — A teraz owińcie mnie, ciemności — teraz w milczeniu skonajcie, bracia moi!
↓ Expand fragment ↓O Trójco rozkoszy, o chaldejski Panie!
ELSINOE
Dopóki u nóg Mitry kwilisz, dopótyś w kole...
↓ Expand fragment ↓Słaby śmiertelniku! Ty nie przemienisz tego, co mądrze i święcie opatrzyły nieśmiertelne wyroki! I komuż...
↑ Hide fragment ↑Słaby śmiertelniku! Ty nie przemienisz tego, co mądrze i święcie opatrzyły nieśmiertelne wyroki! I komuż berło oddać miały, jeśli nie miastu wytrwałości i czynów? Może przedanej Afryce, może rozwiązłej Seleucji lub igrającej, śpiewającej Helladzie? Nie — tam potęga się urodziła, gdzie lutnia nie brzmiała nigdy, gdzie na czole zamiast wianka mirtu sprzęgały się twardej miedzi blachy, a w duszach mężów nie było rytmu ni swawoli — jedno była wola jako otchłań wrzącej siły i nad nią rozsądku powaga, niezachwianego rozumu opieka!
IRYDION
Słyszeli męczennicy narodów o rozsądku waszym. — Geniusz Romy z tym słowem na czole stanął u progów Attala i skrzydlaty usiadł przy stopach starca, pochlebiał i łudził, a spod zgrzybiałej ręki wyrwał zapisy Pergamu!
Z tym słowem na czole podniósł się wśród isthmijskich igrzysk, prosił o posłuchanie i chwalił synów Grecji? Z tym słowem on po wszystkie czasy uwodził słabych i dusze ludzkie zabijał! —
A kiedy kto uwierzył jemu, kiedy nieszczęśliwy przystał na pęta i wyrzekł się domu, ojczyzny, sławy za życia i chwały po zgonie, on wtedy śmiejąc się wołał: „Rozsądny jesteś” — i nogą spychał go z Tarpejskiej Skały!
Prawdeś wyrzekł — nie — nigdy Hellada takim nie spodliła się rozumem. — Jej życie nie było rachubą, jej nadzieje nie spoczęły na kłamstwach. — Syn Latony zamieszkał w niej i opromienił ją dokoła. — Na piersiach Zeusa, w cieniu puklerza Pallady leżało jej czoło upojone myślami, a morze, a lądy wiosenne stóp jej były zakochanym podnóżem! Zemsta, zemsta za nią!
ULPIANUS
Pojrzyj na ramiona naszej potęgi, wśród gromów ich pędu sława Aten, imię Sparty i Koryntu jak brzęki pszczół giną w oddali. — One coraz dalej sięgać będą — od wschodu na zachód — one spocząć nie mogą, aż światu całemu stanie się na imię — Roma!
IRYDION
Ach! Ty myślisz tę starą otchłań na nowo bluszczem uzielenić po brzegach, by koście ofiar i łupy kościołów, i miecze wydarte zdradą, niewidziane spoczywały na dnie! Ty sądzisz, że ród bez czci i ducha, przyuczysz do sił straconych i rozeszlesz po wieńce laurowe! Ty i cezar twój błogo marzycie jak starcy czekający na dzień odmłodnienia, a dzień ten będzie śmiercią waszą.
ULPIANUS
Wodzu pożarników, tchnienie twoje kala powietrze cnotliwym! Zbrodnia goreje na czole twoim, opuszczonym od bogów! Na jego widok stare lata moje się wzdrygnęły!
IRYDION
Ojcze, ojcze! Patrz! Rzymianin usłyszał mowę wolnych i oburzył się cały! Konsulu, odpowiedz mi jeszcze! Cóżeście uczynili ze światem, od kiedy bogi złego oddały go w wasze ręce? Stoją łuki tryumfalne i bite drogi edylów, na głazach zapisaliście się krwią i potem umierających! — Ach! Kiedy ziemia staczała się w wasze objęcia, jak ułudzona niewiasta, kołysały się nad nią dumania Platona i skrzydła Kartagi lśniły się od Gadesu po Ultima Thule! A teraz co? Odpowiedz mi, konsulu! W lochach nazarenów słabowite westchnienia — tu i ówdzie stoików obłąkane cienie i kilka słów Aureliusa wśród żałobnego jęku boleści! Gdzie bujniej od dnia klęski naszej porosły oliwne gałązki? Gdzie pieszczoną pieśnią, gdzie nauką mądrości ukołysali przodki twoje żale podbitych?
O wiem! August zawarł podwoje Janusa. — O zmierzchu życia, grały mu lutnie przedajnymi struny — wtedy milczące pustynie, grodów na piasek rozemlone gruzy on nazwał ciszą swoją i na mogiłach plemion rzekliście wszyscy: „Pokój synom ludzkim”.
ULPIANUS
Jako ojciec rodziny dzieci, jako patrycjusz plebejów, jako pan niewolników, tak my, kwiryty prowincje dostali w podziale. — Żelazem zdobyliśmy ziemię i prawo żelaza nad nią zawieszone trzymamy!
IRYDION
Bogdajbyście łatwowiernych nigdy nie byli zwodzili tym słowem — odwróć się ku bitnym legiom Rzeczypospolitej — czy widzisz, jak pierzchają przed słoniami Pyrrusa, jak korzą się pod widłami Samnitów, jak żniwem kładą się na brzegach Trazymenu, jak w hiszpańskich wąwozach wołają miłosierdzia i wody, jak w lasach hercyńskich zbladłe klękają pod nożem ofiary. — Nie lotnym gromem Aleksandra, nie krótkim mieczem waszym, ale czarą trucizny, ale garścią złota, ale krzywymi przysięgi, obłudną radą, ale pobratymstwem zdrajców dopełzaliście się potęgi! — I orzeł Romy wylągł się na bagnach, nie na szczytach gór!
↓ Expand fragment ↓W powietrzu skwar i milczenie — chmury żadnej, żadnego powiewu, a głębie się wzruszyły i pełnymi...
↑ Hide fragment ↑W powietrzu skwar i milczenie — chmury żadnej, żadnego powiewu, a głębie się wzruszyły i pełnymi bałwany, piersią purpurową jęknęły ku niebu. — Ten, który zamieszkał w otchłani, i ten, który obiecał, stanął na wirach fal i stopą czarniejszą od nocy gniótł niewolnice swoje.
Od jego postaci łuna wzbija się, jakby drugie słońce zaszło. — Od jego ramion stacza się mgła na dalekie wody. — On idzie samotny i jak przed wiekami z nieśmiertelną starością na czole.
A kiedy dosiągł lądu, odetchnęło morze i w zmierzchu znękane usnęły bałwany.