↓ Expand fragment ↓Wchodzi orszak; męczennik na marach, głowa ścięta na piersiach spoczywa — męże w czarnych sukniach z...
↑ Hide fragment ↑Wchodzi orszak; męczennik na marach, głowa ścięta na piersiach spoczywa — męże w czarnych sukniach z pochodniami — za nimi niewiasty w białych szatach.WIKTOR
Podajcie mi znak świadectwa i męki, święty na ziemi i niebie!
Przynoszą mu Prochristum — bierze je i składa na piersiach umarłego.Własną krew twoją, wylaną za Syna człowieka, daję ci do trumny, byś z nią kiedyś zmartwychwstał w dzień Sądu —
Przyklęka i razem wszyscy.Ty, coś kształt nieszczęśliwych przybrał, by nieszczęśliwych ocalić, złóż z nas złości nasze i wrzuć w głębokość morską wszystkie grzechy nasze — a temu, który zaczął drugą pielgrzymkę — ostatnią, uiść się w prawdzie Twojej!
GŁOS DZIEWICY
Daj mu ujrzeć święte oblicze Twoje!
INNY GŁOS
Daj mu wiosnę, wiosnę, której nie miał na ziemi.
IRYDION
A nas wybaw od pokusy zemsty. —
CHÓR
Zemsty!
WIKTOR
Szczęśliwi, którzy umierają dla Pana. — Oni zwyciężyli przed czasem. Wznosi ręce nad tłumem. Powstańcie i znieście zwłoki do smętarza Faustyna.
↓ Expand fragment ↓Zgromadziłem was w chwili, kiedy znużone kohorty Rzymian odstępują od walki, byście wyrządzili cześć ostatnią...
↑ Hide fragment ↑Zgromadziłem was w chwili, kiedy znużone kohorty Rzymian odstępują od walki, byście wyrządzili cześć ostatnią zwłokom siostry mojej. — Ona pierwsza padła ofiarą naszej świętej sprawy — kto mnie poważa, niech jej pamięć szanuje; kto nienawidzi Romy, niechaj jej wdzięcznym będzie — kto przysiągł zginąć ze mną, niechaj błogosławi jej cieniom. — Podnosi kropielnicę cyprysową i rzuca kropel kilka na ciało — wszyscy jedni po drugich przechodzą i to samo czynią.
CHÓR NIEWIAST
Dotąd jeszcze straszny sternik, syn Erebu i Nocy nie zabrał cię pod czarne żagle. — Dotąd jeszcze, o Elsinoe, błądzisz z tej strony Styksu. — Ale już sztukę złota kładziemy ci w usta, byś okupiła się przewoźnikowi. — Ale już mak i miód kładziemy ci w dłonie, byś uśpiła Cerbera. —
Chwil kilka, a pójdziesz, kędy się wiją roje umarłych jako dymy ciężkie, jako liście jesienne, pójdziesz ku sądowi Radama, ku płaczom i jękom. — Salve Eternum!
Ale stopy twoje dotkną się tylko płomieni i znikome, białe jak skrzydła, uniosą cię dalej. — Zostawisz za sobą miedziane progi Erebu — ognistą, siedem razy wokół Tartaru okręconą rzekę przelecisz, i słodkie ujrzysz światło i zielone gaje. — Tam spokój cichy i smętny, tam pełna czara zdroju letejskiego czeka na ciebie, i cienie dziewic, co jako ty zniknęły przed czasem, kwiatów ściętych ocalone liście. — Idź — już sztukę złote kładziemy ci w usta — już miód i mak kładziemy ci w dłonie. — Salve Eternum!