Synu Amfilocha, czyż mściwe bogi rozciągnęły między nami chmurę jaką zwodniczą? Ja nie pojmuję ciebie. — Ty może nie poznajesz Sewera. — Irydionie, ty ślubowałeś przecie hekatombę Fortunie, która dzień sprawiedliwości rozświeci nad Rzymem?
IRYDION
I dotąd bogom to samo przyrzekam. — Gdyby mogła choć jedną chwilę sprawiedliwości mi przynieść. Kto wie, może bym przez wdzięczność sam Rzym w hekatombie poniósł na jej ołtarze!
ALKEKSANDER
Synu Amfilocha, nie obrażaj mnie dwuznacznymi słowy — bo winieneś mi wdzięczność za to, że własnym oczom nie dowierzam, choć mi jasno przewrotność twoją wskazują. — Ach! Sam nie wiem, czemu zawsze ci ufać pragnąłem!
IRYDION
Dzięki moje Sewerowi! Gdyby mnie były losy stworzyły człowiekiem i serce moje chciały uposażyć błogim darem przyjaciela, byłbym je prosił o ciebie. — Teraz chyba żelaza
piersi naszych zetrą się na polu bitwy!
ALEKSANDER
Czas jeszcze — porzuć sprawę tyrana; wyjrzyj z mgły, którą się otoczyłeś, powiedz mi jedno słowo przywiązania, a nie będę wątpił o wierze twojej! Irydionie, gdzie siostra twoja?
IRYDION
Tam, gdzie ją Fatum przykuło!
ALEKSANDER
Ale ona czysta jak myśl moja o niej. — Irydionie, wołam na ciebie. — Irydionie, zatrzymuję ciebie — ona go nie cierpi — czytałem w jej oczach nieznośne męczarnie — a ty byś miał walczyć w jego obronie?
IRYDION
Czemu dni twoje tak krótkie, latorośli młoda! Z uniesień twoich ku piękności i cnocie śladu nie zostanie — przejdziesz jak dźwięk niesłyszany od ludzi, tylko znany bogom!
ALEKSANDER
Czemu tak żałobnym wzrokiem wpatrujesz się we mnie? Ach! Słyszałem, że matka twoja gdzieś, kiedyś, nosiła Boga potężnego w piersiach!
IRYDION
Puścizną dobrego po niegodziwych jest — kara! Synu Mammei, twoja godzina się zbliża!
ALEKSANDER
Ty chcesz mnie przerazić?
IRYDION
Mylisz się, ja ci tylko prawdę ogłaszam. — Jeśli przegrasz,
zginiesz z ręki zwycięzcy, jeśli zwyciężysz, z ręki tych, którym za hasło dzisiaj twoje imię służy.
ALEKSANDER
Hańba temu, kto by się frasował o śmierć przed godziną lub w godzinę śmierci! Bądź co bądź, zostań przy mnie. — Ja Elsinoe wyrwę z paszczy tygrysa i Rzym na nowo stanie się wiosną siły, zbrojną w nieśmiertelne gromy. — Czemuś się wzdrygnął? Co tak cierpkiego dla ciebie w tych nadziejach moich?
IRYDION
Przypomniałem sobie, że przyszedłem od cezara po twoją odpowiedź.
ALEKSANDER
Nie wspominaj mi jego — ale jeżeli jaką iskrę czucia dały
ci bogi, niech ją krzywda siostry i pamięć ojca teraz na pożar
zamieni! Przecie naddziady twoje śpiewali Persom, że zemsta jest rozkoszą Bogów!
IRYDION
Niewinny jesteś. — Ściska mu rękę. Ostatni raz — ostatni, bo oba stoimy nad grobem, a nim trzecia wejdzie zorza, jeden z nas zstąpi do Erebu.