Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
5644 free readings you have right to
Zrywa jej welon. Pryśnij obsłono duszy mojej! Porywa ją w objęcia. Usta, zostawcie na tym...
Zrywa jej welon. Pryśnij obsłono duszy mojej! Porywa ją w objęcia. Usta, zostawcie na tym bladym czole obietnicę lepszego losu!KORNELIAAch! Wraz z tobą na wieki potępiona jestem!Mdleje.GŁOSŚpieszaj, śpieszaj!IRYDIONbiorąc hełm i oręż, potem wraca i nachyla się nad niąNie, ty nie umarłaś! Przyciska ją do piersi. Obudź się na twardym pancerzu męża, obudź się Kornelio. Masynisso! Bądź mi przeklętym, jeśli jej zguby nie odkupisz mi zwycięstwem!KORNELIAKto woła?IRYDIONTen, o którym powiedziano, że przyjdzie i pokona dumnych!KORNELIAWidzę nareszcie, widzę ciebie. — Ty raczyłeś dotknąć się oblubienicy twojej. — Długo czekałam. —IRYDIONPodnieś głowę — rozedrzyj wzrokiem te sklepienia. Tam wybrani śpiewają hymn tryumfu. — Zmartwychwstań!IRYDIONO Panie! Chwała bitew naokoło twarzy twojej — płoniesz cały blaskami żelaza — Panie, gdzie rany twoje, niech je obleję łzami!IRYDIONpodnosi jąJutro, niewiasto, spełnią się przepowiednie o Królestwie Krzyża.KORNELIAO, nie rozpraszaj się wśród ciemności — oni mówili, że przyjdziesz, a teraz Ty mnie nie weźmiesz z sobą. — Ty zapomnisz o służebnicy Twojej!IRYDIONBiedna! Powstań — nie płacz — nie rozpaczaj!KORNELIADaj mi zaginąć w chwale Twojej! Ja już umarłam, o Panie!IRYDIONporywa ją z ziemiDni kilka jeszcze, niewiasto. — Tymczasem wołaj na braci swoich: „do broni”.Odchodzi.KORNELIASłyszycie ostatek słowa Jego. — On zstąpił drugi raz na ziemię i tą razą miecz w jego prawicy połyska — Do broni! Kości umarłych, żyjący kapłanie ludu boży, odpowiedzcie! On tak kazał. — Za mną: do broni, do broni!
Zrywa jej welon. Pryśnij obsłono duszy mojej! Porywa ją w objęcia. Usta, zostawcie na tym bladym czole obietnicę lepszego losu!
Ach! Wraz z tobą na wieki potępiona jestem!
Śpieszaj, śpieszaj!
Nie, ty nie umarłaś! Przyciska ją do piersi. Obudź się na twardym pancerzu męża, obudź się Kornelio. Masynisso! Bądź mi przeklętym, jeśli jej zguby nie odkupisz mi zwycięstwem!
Kto woła?
Ten, o którym powiedziano, że przyjdzie i pokona dumnych!
Widzę nareszcie, widzę ciebie. — Ty raczyłeś dotknąć się oblubienicy twojej. — Długo czekałam. —
Podnieś głowę — rozedrzyj wzrokiem te sklepienia. Tam wybrani śpiewają hymn tryumfu. — Zmartwychwstań!
O Panie! Chwała bitew naokoło twarzy twojej — płoniesz cały blaskami żelaza — Panie, gdzie rany twoje, niech je obleję łzami!
Jutro, niewiasto, spełnią się przepowiednie o Królestwie Krzyża.
O, nie rozpraszaj się wśród ciemności — oni mówili, że przyjdziesz, a teraz Ty mnie nie weźmiesz z sobą. — Ty zapomnisz o służebnicy Twojej!
Biedna! Powstań — nie płacz — nie rozpaczaj!
Daj mi zaginąć w chwale Twojej! Ja już umarłam, o Panie!
Dni kilka jeszcze, niewiasto. — Tymczasem wołaj na braci swoich: „do broni”.
Słyszycie ostatek słowa Jego. — On zstąpił drugi raz na ziemię i tą razą miecz w jego prawicy połyska — Do broni! Kości umarłych, żyjący kapłanie ludu boży, odpowiedzcie! On tak kazał. — Za mną: do broni, do broni!
Zygmunt Krasiński, Irydion
Czy ty go potępiasz, córo chrześcijan? — On chciał, by cierpiący odrzucił więzy — by ślepy w...
Czy ty go potępiasz, córo chrześcijan? — On chciał, by cierpiący odrzucił więzy — by ślepy w niewoli przejrzał i poznał progi ojczyste — by głuchy i niemy przemówił rodzinną mową. — Czyż on nie zwiastował powtórnego przyjścia Boga twego? Jan niegdyś samotny, bezbronny, wołał na pustyni, że nadchodzi syn człowieka, ale ten który umęczon będzie. — Ojciec mój poprzedził tego, który zwycięży. — Tego, co królować będzie, tego, o którym zwątpiłaś!KORNELIAJa?IRYDIONchwytając ją za ramięBoś sądziła, że on tę ziemię zostawi na łup Rzymianom — ty myślałaś, że on krwi waszej niesyty będzie!KORNELIAZgubiony — och! Panie! A jednak ogień wiekuisty, ogień Cherubów w oczach mu jaśnieje!IRYDIONUwierz. — Ty się nie domyślasz, co mnie czeka jutro. — Uwierz — ja wodzem ludu twego. — Uwierz, a Jowisz z Kapitolu runie, by nie powstać więcej.
Czy ty go potępiasz, córo chrześcijan? — On chciał, by cierpiący odrzucił więzy — by ślepy w niewoli przejrzał i poznał progi ojczyste — by głuchy i niemy przemówił rodzinną mową. — Czyż on nie zwiastował powtórnego przyjścia Boga twego? Jan niegdyś samotny, bezbronny, wołał na pustyni, że nadchodzi syn człowieka, ale ten który umęczon będzie. — Ojciec mój poprzedził tego, który zwycięży. — Tego, co królować będzie, tego, o którym zwątpiłaś!
Ja?
Boś sądziła, że on tę ziemię zostawi na łup Rzymianom — ty myślałaś, że on krwi waszej niesyty będzie!
Zgubiony — och! Panie! A jednak ogień wiekuisty, ogień Cherubów w oczach mu jaśnieje!
Uwierz. — Ty się nie domyślasz, co mnie czeka jutro. — Uwierz — ja wodzem ludu twego. — Uwierz, a Jowisz z Kapitolu runie, by nie powstać więcej.
KORNELIANiżej czoła! Słyszę odgłos z niebozstąpienia!Irydion wchodzi.On to z nieśmiertelną młodością na...
Niżej czoła! Słyszę odgłos z niebozstąpienia!
On to z nieśmiertelną młodością na...
KORNELIANiżej czoła! Słyszę odgłos z niebozstąpienia!Irydion wchodzi.On to z nieśmiertelną młodością na licach. —Do stóp mu się rzuca.Mówiłam im, że ty przyjdziesz o Panie, Panie!
On to z nieśmiertelną młodością na licach. —
Mówiłam im, że ty przyjdziesz o Panie, Panie!
Loading