Theme
Nauczycielka
in work
Kajtuś Czarodziej
↓ Expand fragment ↓Pani akurat zastępowała chorego nauczyciela. Była wesoła. Chętnie odpowiadała. Można się było dokładnie rozpytać.
Dawno...
↑ Hide fragment ↑Pani akurat zastępowała chorego nauczyciela. Była wesoła. Chętnie odpowiadała. Można się było dokładnie rozpytać.
Dawno już czekał Kajtuś na taką godzinę.
A zaczęło się jakoś od smoka na Wawelu — od Krakusa.
— Były smoki czy nie? Ile głów miały? Czy ziały ogniem? Czy były rusałki i syreny?
Pani tłumaczy:
— Były zwierzęta skrzydlate. Ptaki przedpotopowe. Były słonie-mamuty. Są wykopaliska.
— A król? A paź, a giermek królewski? Książęta i rycerze? Czy trefniś musiał być garbaty? Dlaczego astrolog i alchemik, i sennik egipski?
Pani opowiada o wróżbach i przepowiadaczach.
— Astrolog z gwiazd odczytywał przyszłość. Alchemik robił złoto i lekarstwa: na starość i wszystkie choroby.
Usłyszał Kajtuś:
— Kamień filozoficzny. Perpetuum mobile. Wiedza tajemna.
Od dawna już czeka na taką godzinę.
— A magik, proszę pani? A hipnotyzer? A duchy? Czy Cyganki kradną dzieci i sprzedają do cyrku?
— Poczekaj. Nie wszystko od razu.
Roześmiał się któryś, niby że to dziecinne pytania. Ale go pani ostro skarciła i dalej mówi:
— Tak było, tak jest, tak może będzie. To wiemy, tego nie wiemy. A śmiać się nie należy.
I już jakby z jednym tylko Kajtusiem rozmawia. Tak zrozumiale tłumaczy.
Czy żyli siłacze: Samson i Herkules? I Madej? I mistrz Twardowski? I Boruta? Jaka jest różnica między czarodziejem i czarnoksiężnikiem?
Nagle…
Nieznośny dzwonek. Już się zrywają szczeniaki. Dzwonek ostry, natrętny. Hałas..
— Nie chcemy przerwy! — woła Kajtuś. — Niech pani dalej mówi.
Pani się uśmiechnęła.
— Dlaczego to cię tak zajmuje?
— Bo on jest, proszę pani, Kajtuś i kurzy jak stary.
— Bo on chce być czarodziejem.
Zerwał się Kajtuś.
Przyskoczył. Zamierzył się. Będzie awantura.
Nie!
Pani zmarszczyła brwi. Tak jakoś dziwnie spojrzała.
I tylko:
— Antoś, proszę cię! Zostań! Wyjdźcie wszyscy z klasy.
Kajtuś czerwony zacisnął zęby. Stoi — czeka.
Zostali we dwoje.
— Dziękuję ci, Antosiu — mówi pani.
— Dlaczego mnie drażnią? Dlaczego przeszkodzili?
— Zastanów się. Jesteś rozumny człowiek.
Zdziwił się: „Człowiek?”.
A pani mówi:
— Ty chciałeś słuchać po dzwonku, a oni nie. Mieli prawo nie chcieć. A ty nie przeszkadzasz nigdy? Nie trzeba być takim porywczym.
↓ Expand fragment ↓Zwęszył znajomy zapach. Spojrzał. Ach tak — przywlókł się do swej szkoły.
Usiadł w bramie przeciwległego...
↑ Hide fragment ↑Zwęszył znajomy zapach. Spojrzał. Ach tak — przywlókł się do swej szkoły.
Usiadł w bramie przeciwległego domu, złożył głowę na łapach i patrzy w okno.
Czeka. Psie życie nauczyło go cierpliwości.
Czeka na dobrą panią.
Czeka. Drzemie. Ten go pogładzi, ten potrąci. Ktoś przemówi łagodnie, cmoknie albo burknie, że psisko miejsce zajmuje i przeszkadza.
Czeka na dobrą panią — aż wyszła.
Kajtuś za nią krok w krok.
Obejrzała się. Przystanął. Idzie dalej. Pani weszła do sklepu. Kajtuś został i czeka.
Zauważyła go naprawdę — dopiero przy drzwiach swojego mieszkania.
Co teraz będzie? Kajtuś przestał oddychać; czuje, jak serce bije; ma gwiazdy przed oczami. Czuje ciepło i zimno na przemian.
— Ty za mną? Ty do mnie? Ano wejdź, kiedyś przyszedł.
Powitała go nie jak psa, a jak ucznia.
Wszedł Kajtuś i rozgląda się po ubogim pokoju.
„Dlaczego myślałem zawsze, że nauczyciele — to bogaci panowie i panie?”
Jakby odgadła myśl jego:
— Biednie tu u mnie. Nie upasiesz się, piesku, na profesorskim chlebie.
Zjedli.
— Tak, psino, inaczej myślałam. Łudziłam się, że dzieci będą mi życzliwe, że znajdę wśród nich pomoc. Cóż, kiedy nie wiedzą. Nie mogę tak tylko, jak ja chcę i one pragną. Nie wolno mi. Bo kierownik pilnuje, a inspektor sprawdza. Mówią, że hałas na moich godzinach i małe postępy. Kto umie karać, tego słuchają, a ja chcę życzliwie i łagodnie.
Kajtuś zauważył różę, którą dał jej wtedy. Tak strasznie dawno. Róża zwiędła, ale zachowana na pamiątkę stoi w wazoniku na półce.
— Tak, psino. Chciałam być z dziećmi i zostać nauczycielką, ale teraz już tylko muszę. Już rada jestem, gdy niedziela czy święto; już nie tęsknię do szkoły. Cóż z tego, że się staram, gdy dzieci nie chcą? Żal mi Kajtusia, bardzo go lubiłam, bardzo mu chciałam pomóc, żeby się poprawił. Ale trudno poprawić człowieka. Tak, psino, byłam dawniej wesoła, a teraz mi smutno.
Bierze Kajtusia pod brodę, psi łeb przytuliła do twarzy. Rozumie Kajtuś, że płacze.