Gabinet mecenasa urządzony był z przepychem, łączącym
powagę z elegancją, surowość form ze znajomością smaku,
słowem, odznaczał się tymi samymi cechami, co i jego
właściciel, siwy już dżentelmen z niedużą, kwadratowo
przystrzyżoną brodą, znakomitość w dziedzinie rozwodowej, radny miasta, kurator Towarzystwa Ochrony Rodziny
i szambelan Jego Świątobliwości.
Dyzma, siedząc przed biurkiem, przyglądał się mu
z szacunkiem i z uwagą słuchał cichego, spokojnego głosu,
łagodnie, lecz dobitnie odliczającego wyrazy z płynnością
szerokiej powolnej rzeki.