↓ Expand fragment ↓CHAVIGNY
zdaje się wahać, pani de Léry wyciąga rękę, on patrzy na nią uważnie. Nagle...
↑ Hide fragment ↑CHAVIGNY
zdaje się wahać, pani de Léry wyciąga rękę, on patrzy na nią uważnie. Nagle siada obok niej i mówi wesołoMówmy o kaprysach. Przyznaje pani tedy, że kobieta może mieć kaprys?
PANI DE LÉRY
Czy pan się potrzebuje dopiero o to pytać?
CHAVIGNY
Niezupełnie; ale może się zdarzyć, że człowiek żonaty ma dwa sposoby mówienia i, do pewnego stopnia, dwa sposoby działania.
PANI DE LÉRY
I cóż! a nasz układ, czy się ulotnił? Myślałam, że to rzecz ubita.
CHAVIGNY
Człowiek żonaty nie przestaje mimo to być człowiekiem; błogosławieństwo nie przeobraża go, ale zmusza niekiedy do wzięcia roli i przestrzegania jej tekstu. Chodzi na tym świecie tylko o to, aby wiedzieć, do kogo się ktoś zwraca: czy do istoty rzeczywistej, czy przybranej, do osoby czy do maski.
PANI DE LÉRY
Rozumiem; otwarty wybór; ale po czym publiczność ma poznać…
CHAVIGNY
Nie sądzę, aby dla sprytnej publiczności było to zbyt długie ani trudne.
PANI DE LÉRY
Wyrzeka pan się zatem poznania tego imienia? No! czekam! Proszę o sakiewkę.
CHAVIGNY
Sprytna kobieta, na przykład (sprytna kobieta wie tyle rzeczy!), nie powinna się mylić, jak sądzę, co do prawdziwego charakteru człowieka: powinna czytać w nim od pierwszego rzutu oka.
PANI DE LÉRY
Czy stanowczo chce pan zachować sakiewkę?
CHAVIGNY
Mam wrażenie, że pani coś bardzo na tym zależy. Sprytna kobieta, nieprawdaż, pani, powinna umieć odróżnić męża od człowieka. Jak pani jest uczesana? Miała pani dopiero co masę kwiatów na głowie.
PANI DE LÉRY
Tak; ciążyły mi; zrzuciłam je. Och, mój Boże! włosy mi się zupełnie rozplotły z jednej strony.
Wstaje i poprawia je przed lustrem.CHAVIGNY
Ma pani najładniejszą figurę, jaką sobie można wymarzyć. Kobieta sprytna jak pani…
PANI DE LÉRY
Kobieta sprytna jak ja oddaje się diabłu, kiedy ma do czynienia z mężczyzną sprytnym jak pan.
CHAVIGNY
Nie ma w tym nieszczęścia; dobry ze mnie diabeł.
PANI DE LÉRY
Nie dla mnie, o ile mi się zdaje.
CHAVIGNY
Widocznie tedy ktoś mi szkodzi wobec pani.
PANI DE LÉRY
Co pan chce powiedzieć?
CHAVIGNY
Chcę powiedzieć, że jeżeli się pani nie podobam, ktoś inny stoi mi na zawadzie.
PANI DE LÉRY
Skromnie i grzecznie! Ale myli się pan; nikt mi się nie podoba i ja nie chcę podobać się nikomu.
CHAVIGNY
W pani wieku i z tymi oczami! Nie wierzę.
PANI DE LÉRY
Mimo to, to szczera prawda.
CHAVIGNY
Gdybym uwierzył, nabrałbym lichego pojęcia o mężczyznach.
PANI DE LÉRY
Łatwo pana o tym przekonam. Próżność moja nie zniosłaby nad sobą pana.
CHAVIGNY
A czy nie może znieść i sługi?
PANI DE LÉRY
Ba! jako słudzy czy jako panowie, zawsze jesteście tyranami.
CHAVIGNY
wstającJest w tym coś prawdy; i wyznam pani, zawsze raziło mnie postępowanie mężczyzn w tej mierze. Nie wiem, skąd im się bierze ta mania panowania, która zyskuje im tylko nienawiść.
PANI DE LÉRY
Czy to pańskie szczere mniemanie?
CHAVIGNY
Bardzo szczere; nie rozumiem, jak można sobie wyobrażać, iż dlatego, że ktoś znalazł w czyichś oczach łaskę dziś wieczór, jest w prawie nadużywać tego jutro.
PANI DE LÉRY
Jest to wszelako pierwszy rozdział historii powszechnej.
CHAVIGNY
Tak, i gdyby mężczyźni byli pod tym względem rozsądniejsi, kobiety nie byłyby tak ostrożne.
PANI DE LÉRY
Możebne; dzisiejsze miłostki są istnym małżeństwem; kiedy zaś chodzi o ślub, warto się namyślić.
CHAVIGNY
Ma pani po tysiąc razy słuszność. Niechże mi pani powie, dlaczego tak jest? Czemu tyle komedii, a tak mało szczerości? Czy ładna kobieta, która się chce zawierzyć taktownemu mężczyźnie, nie umie go rozpoznać? Wszak nie sami głupcy są na ziemi.
PANI DE LÉRY
W tej materii to wielkie pytanie.
CHAVIGNY
Ale przypuszczam, iż trafem znajdzie się człowiek, który na tym punkcie nie dzieli mniemania głupców: i przyjmuję, iż zdarzy się sposobność, w której można być szczerym bez niebezpieczeństwa, bez ukrytej myśli, bez obawy niedyskrecji.
bierze ją za rękęPrzypuszczam, że ktoś powie kobiecie: „Jesteśmy sami, jest pani młoda i ładna, mam o pani sercu i umyśle mniemanie tak wysokie, jak na to zasługują. Tysiąc zapór nas dzieli, tysiąc przykrości czeka nas, gdybyśmy próbowali spotkać się znów jutro. Pani duma nie chce jarzma, pani przezorność nie chce więzów; nie potrzebuje się pani obawiać ani jednego, ani drugiego. Nie żąda nikt od pani ani zaklęć, ani obietnic, ani ofiary; jedynie uśmiechu tych różowych ust i spojrzenia tych prześlicznych oczu. Niech się pani uśmiecha, dopóki te drzwi są zamknięte; wolność pani jest na progu; odzyska ją pani, opuszczając ten pokój. To, co się ściele do pani stóp, to nie rozkosz bez miłości, to miłość bez utrapień i bez goryczy; to kaprys, skoro o nim mówimy: nie ślepy kaprys zmysłów, ale kaprys serca, który chwila rodzi, a którego wspomnienie jest wieczne”.
PANI DE LÉRY
Wspominał pan o komedii; widzę, że w potrzebie umiałby pan ją zagrać i to wcale niebezpieczną.