Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓PANI DE LÉRY
Psują cię, jak widzę, hrabio. Jeżeli zdarzy ci się zgubić pieniądze, to...
↑ Hide fragment ↑PANI DE LÉRY
Psują cię, jak widzę, hrabio. Jeżeli zdarzy ci się zgubić pieniądze, to z pewnością nie z winy twoich przyjaciółek.
CHAVIGNY
Niech mnie powieszą, jeżeli rozumiem cośkolwiek.
PANI DE LÉRY
Dajże pan pokój! udajesz dziecko.
CHAVIGNY
Nie; daję słowo honoru, że się nie domyślam. To chyba tylko pomyłka.
PANI DE LÉRY
Czy był jaki adres?
CHAVIGNY
Prawda! owszem, ma pani słuszność. To szczególne; znam to pismo.
PANI DE LÉRY
Czy można zobaczyć?
CHAVIGNY
Może to niedyskretnie z mej strony, że je pani pokazuję; ale trudno: to wina osoby, która się na to naraża. Proszę. Jestem pewien, że widziałem już gdzieś to pismo.
PANI DE LÉRY
I ja także, z pewnością… Pismo angielskie, czystej krwi… Niech pan spojrzy, jaki wykwintny krój liter! Och! to dama starannie wychowana.
CHAVIGNY
Mam wrażenie, jakby się pani domyślała…
PANI DE LÉRY
z udanym pomieszaniemJa! wcale nie.
Chavigny zdziwiony spogląda na nią, po czym przechadza się dalej.Na czym stanęliśmy w rozmowie? Prawda! zdaje mi się, mówiliśmy o kaprysach. Ten pąsowy prezencik zjawił się w samą porę.
CHAVIGNY
Pani coś wie o tym, proszę się przyznać.
PANI DE LÉRY
Są ludzie, którzy nigdy nic nie potrafią; gdybym była panem, już bym zgadła.
CHAVIGNY
No! niech pani będzie szczera; kto to taki?
PANI DE LÉRY
Myślę że… chyba pani de Blainville.
CHAVIGNY
Jest pani nielitościwa; wie pani, że my się posprzeczamy?
PANI DE LÉRY
Mam nadzieję; ale nie tym razem.
CHAVIGNY
Nie chce mi pani pomóc do rozwiązania zagadki?
PANI DE LÉRY
Ładne zajęcie! Niechże pan da pokój; zdaje się, że to rzeczy nie dla pana. Będzie pan to przetrawiał, kiedy znajdziesz się w łóżku, choćby przez samą grzeczność.
CHAVIGNY
Nie ma już herbaty? Miałbym ochotę się napić.
PANI DE LÉRY
Zaraz zrobię: niech pan powie, czy nie jestem dobra!
Chwila milczenia.CHAVIGNY
wciąż się przechadzającIm dłużej myślę, tym bardziej nie rozumiem.
PANI DE LÉRY
Nie, doprawdy, czy pan się zarzekł nie myśleć o niczym tylko o tej sakiewce? Zostawię pana pańskim dumaniom.
CHAVIGNY
Jestem, doprawdy, jakbym spadł z księżyca.
PANI DE LÉRY
Powiadam panu, że to pani de Blainville. Zastanowiła się nad kolorem swojej sakiewki i posyła panu inną, przez skruchę. Albo lepiej jeszcze: chce pana wystawić na próbę i przekonać się, czy pan będzie nosił tę czy tamtą.
CHAVIGNY
Tę, bez żadnego wątpienia. To jedyny sposób dowiedzenia się, kto ją robił.
PANI DE LÉRY
Nie rozumiem; to za głębokie dla mnie.
CHAVIGNY
Przypuśćmy, że osoba, która mi ją przysłała, zobaczy ją jutro w moich rękach; czy pani myśli, że mógłbym się omylić?
PANI DE LÉRY
parskając śmiechemNie, to już nadto; nie wytrzymam!
↓ Expand fragment ↓Raczy pan zastanowić się trochę i wyjaśnić znowuż mnie tę małą zagadkę. Złożył mi pan...
↑ Hide fragment ↑Raczy pan zastanowić się trochę i wyjaśnić znowuż mnie tę małą zagadkę. Złożył mi pan w przystępnych słowach oświadczyny bardzo pochlebne; ukląkł pan na oba kolana i to, zważ pan, na gołej posadzce; zażądałam niebieskiej sakiewki, pozwolił mi pan ją spalić. Czymże ja jestem, powiedz mi pan, aby zasługiwać na to wszystko? Co we mnie widzisz tak nadzwyczajnego! Niebrzydka jestem, to prawda; jestem młoda, mam małą nogę, przyznaję. Ale, ostatecznie, to nie jest tak rzadkie. Gdybyśmy sobie dowiedli wzajem, ja, że jestem kobietą łatwą, a pan, że jesteś nicponiem, jedynie dlatego, że jest północ i że znaleźliśmy się sam na sam, zyskalibyśmy, w istocie, bardzo heroiczny fakt do zanotowania w naszych pamiętnikach! A to przecież wszystko, nieprawdaż? I tego, czego mi pan użycza, śmiejąc się, co pana nie kosztuje nawet chwili żalu, tej błahej ofiary, którą czynisz dla jeszcze błahszego kaprysu, odmawiasz jedynej kobiecie, która pana kocha, jedynej, którą pan kochasz!
Słychać turkot pojazdu.CHAVIGNY
Ależ, pani, kto pani mógł powiedzieć!…
PANI DE LÉRY
Niech pan mówi ciszej, oto Matylda wraca, a równocześnie powóz zajeżdża po mnie. Nie mam czasu roztrząsać panu sumienia; jesteś człowiekiem z sercem i serce pańskie uczyni to za mnie. Jeżeli ujrzysz, że Matylda ma oczy czerwone, obetrzyj je tą sakiewką, którą łzy jej poznają; to pańska dobra, dzielna i wierna żona spędziła dwa tygodnie nad tą robotą. Do widzenia; dziś będzie się pan na mnie dąsał, ale jutro zmieni się to w nieco przyjaźni, a wierzaj mi pan, to więcej warte niż kaprys. A jeżeli trzeba go panu koniecznie, masz oto Matyldę, śliczny kaprys na wypełnienie dzisiejszego wieczoru. Pozwoli panu, mam nadzieję, zapomnieć o innym, o którym nikt w świecie, nawet ona, nie dowie się nigdy.
Wchodzi Matylda, pani de Léry idzie na jej spotkanie i ściska ją; pan de Chavigny patrzy na nie, podchodzi, zdejmuje z głowy żony girlandę z kwiatów i oddając ją pani de Léry, mówi:CHAVIGNY
Przepraszam panią, owszem, dowie się i nie zapomnę nigdy przysłowia, że młody proboszcz miewa najlepsze kazania.