Dzisiaj aż 15 770 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!
Motyw
Ogień
w utworze
Wojna żydowska
↓ Rozwiń fragment ↓I oto pewien żołnierz, nie czekając niczyjego rozkazu ani też nad skutkami postępku swego nie...
↑ Zwiń fragment ↑I oto pewien żołnierz, nie czekając niczyjego rozkazu ani też nad skutkami postępku swego nie zastanowiwszy się, rzekłbyś ślepe narzędzie wyższego zrządzenia, chwycił z pożaru † głownię i stanąwszy na plecach swego towarzysza, miotnął ją przez złote okno ze strony północnej ku zabudowaniom okalającym Przybytek. Zaledwie ukazały się płomienie, Żydzi podnieśli wrzawę niesłychaną, jaką tylko takie nieszczęście mogło tchnąć z ich piersi, biegli ratować, nikt już o własnym nie myślał bezpieczeństwie, każdy nadludzkich dobywał sił, skoro temu groziła zagłada, co było głównym przedmiotem ich pieczy.
6. Tytus został o tym wypadku zawiadomiony przez gońca. Spoczywał właśnie po walce w swoim namiocie. Zerwał się tedy natychmiast i w tym tylko, co miał na sobie, pobiegł do Przybytku, aby zarządzić ratunek. Za nim ruszyli wszyscy wodzowie, za wodzami legie, przejęte tym zdarzeniem. Powstała ogromna wrzawa i natłok łatwo zrozumiały, gdzie takie tłumy bezładnie się kupią. Cezar krzyczał na walczących i machał ku nim rękami, chcąc im dać znać, że przede wszystkim należy gasić pożar, ale żołnierze wcale nie słyszeli jego głosu, bo ginął w ogólnej wrzawie, na znaki dawane ręką także nie zwrócili uwagi, gdyż całkiem ich pochłonęła walka i wzburzenie bojowe. Szalonego natarcia legii nie zdołały powstrzymać żadne rozkazy, żadne groźby; wściekłość objęła teraz dowództwo i wiodła wojska naprzód. U bram powstał taki natłok, że wielu stratowano, wielu wepchnięto w dymiące zgliszcza krużganków, gdzie ich ten sam los spotkał, co zabitych. Ci zaś, którzy znaleźli się potem w pobliżu Przybytku, udawali, że wcale nie słyszeli wołań Cezara, przeciwnie, krzyczeli do tych, co się cisnęli przed nimi, aby miotali ogień na sam Przybytek. Powstańcy utracili ostatnią nadzieję opanowania pożogi, wszędzie ich mordowano lub zmuszano do ucieczki. Wraz z nimi ginął całymi gromadami słaby i bezbronny lud, gdziekolwiek wypadło mu zetknąć się z rozwścieczonym rzymskim żołnierzem; zwłaszcza koło ołtarza spiętrzył się wał poległych, a po stopniach Przybytku lała się krew rzeką i staczały się w dół ciała pomordowanych.
7. Kiedy Cezar postrzegł, że nie ma sposobu powstrzymania szalejącego żołnierstwa, a pożar szerzył się z coraz większą gwałtownością, w otoczeniu swoich wodzów przestąpił w Przybytku próg Świętego Świętych. Pilnie oglądał każdy szczegół wnętrza, a wszystko, co tam zobaczył, było znacznie piękniejsze, niż głosiła sława po cudzoziemskich krajach o tym krążąca, natomiast całkiem zgodne z tym, co mu ludzie miejscowi z uniesieniem rozpowiadali. Ponieważ płomienie z sąsiednich gmachów nie dotarły jeszcze do Przybytku, przeto sądził i zupełnie słusznie, że dałoby się jeszcze to wspaniałe dzieło uratować. Wybiegłszy tedy na zewnątrz, wzywał żołnierzy do gaszenia pożaru, a gdy to nie pomagało, nakazał Liberalisowi, centurionowi swej straży przybocznej, napędzać kijami nieposłusznych żołnierzy. Ale nad wolę Cezara i nad strach przed karami, jakimi rozporządzał, potężniejsza okazała się wściekłość żołnierstwa, ich nienawiść ku Żydom i szał bojowy. Większość zaś rwała się naprzód niesiona nadziejami zdobycia bogatych łupów, albowiem mniemali, że jeśli na zewnątrz tyle złota świeciło, to chyba wnętrze będzie istnym składem rozmaitych skarbów. Tymczasem w owej chwili, kiedy Cezar wybiegł z Przybytku, aby wojska rozszalałe powstrzymać, jeden z żołnierzy, co wtargnęli do środka, podłożył ogień pod zawiasy bramy † w ciemności. Kiedy więc niespodzianie płomienie zaczęły się także z wnętrza Przybytku dobywać, wodzowie z Cezarem cofnęli się i nikt już żołnierzy od szerzenia pożogi nie powstrzymywał. Oto w jaki sposób wbrew woli Cezara spłonął Przybytek.
↓ Rozwiń fragment ↓W czasie pożogi Przybytku żołnierstwo oddawało się rabunkowi i całymi tysiącami mordowało Żydów, nie szczędząc...
↑ Zwiń fragment ↑W czasie pożogi Przybytku żołnierstwo oddawało się rabunkowi i całymi tysiącami mordowało Żydów, nie szczędząc żadnego wieku ani godności; dzieci, starców, ludzi świeckich, kapłanów, wszystkie stany zabijano w szale bojowym bez różnicy, wcale nie zwracając uwagi, czy kto błagał litości, czy też opór stawiał. Z trzaskiem płomieni mieszały się jęki konających, a jeśli się weźmie pod uwagę wysokość góry i ogrom budowli objętych jednym pożarem, mogło się zaiste wydawać temu, który na to patrzył, że to całe miasto płonie. Niepodobna też sobie wyobrazić okropniejszej wrzawy nad tę, jaka się nad tym bezmiarem ognia unosiła. Legie rzymskie, nacierając w zwartych szeregach, zawrzały okrzykiem zwycięstwa, z piersi tłumów, objętych pożarem i całym lasem tnących bez litości mieczów, dobyło się dzikie wycie, a nad tym wszystkim, wysoko w górze, rozległy się jęki opuszczonego ludu, który przerażony, biadający nad losem swoim, szukał ratunku, biegnąc w stronę nieprzyjaciela. Z wrzawą, którą ziała cała góra świątyni gorejącej, łączyła się znowu wrzawa ludu zebranego w mieście; albowiem ci, którym z głodu i wycieńczenia dawno już był zamarł głos w piersi, skoro spostrzegli, że Przybytek stanął w ogniu, ostatkiem sił swoich dobyli głos skargi i biadania. Odegrzmiało echem zarzecze i okoliczne góry, jeszcze bardziej zwiększając tę wrzawę. Ale od burzy krzyku ludzkiego straszniejsze były ludzkie cierpienia. Zdawało się, że to już nie świątynia, ale góra pod nią płonie od podnóży swoich do szczytu, cała bowiem stała w ogniu; a więcej tam krwi się lało niż huczało płomieni, więcej legło pomordowanych niż szalało mordujących.