Theme
Kuchnia
in work
Dziadek do orzechów
↓ Expand fragment ↓Przyniosły mnóstwo małych garnuszków i miseczek z najlepszej japońskiej porcelany, łyżki, noże i widelce, tarki...
↑ Hide fragment ↑Przyniosły mnóstwo małych garnuszków i miseczek z najlepszej japońskiej porcelany, łyżki, noże i widelce, tarki, kociołki i inne sprzęty kuchenne ze złota i srebra. Potem przyniosły najpiękniejsze owoce i cukry, jakich Klara nigdy jeszcze nie widziała, i zaczęły zręcznie, białymi jak śnieg rączkami, wyciskać sok z owoców, tłuc korzonki, rozcierać cukrzone migdały, jednym słowem — gospodarować z taką wprawą, że Klara przekonała się, jak świetnie księżniczki znają się na kuchni. Toteż oczekiwała wyśmienitej uczty. W głębokim przekonaniu, że i ona potrafi to wszystko, Klara chciała pomóc księżniczkom w ich czynnościach. Najpiękniejsza z sióstr Dziadka do Orzechów, jak gdyby odgadując ukryte życzenia Klary, podała jej malutki, złoty moździerz i powiedziała:
— Moja miła przyjaciółko, zbawczyni mojego brata, utłucz trochę wanilii!
W czasie gdy Klara tłukła młotkiem w moździerzu, który dźwięczał miło i słodko jak najpiękniejsza muzyka, Dziadek do Orzechów opowiadał szeroko o straszliwej bitwie stoczonej przez jego wojska z wojskami Króla Myszy, o tchórzostwie swej armii i o swojej porażce, o tym, jak obrzydliwy Król Myszy chciał go koniecznie zagryźć i jak dla jego ratunku musiała Klara poświęcić wielu swych poddanych, i tak dalej, i tak dalej.
↓ Expand fragment ↓Nadworny astronom właśnie wyczytał w gwiazdach, że nadeszła odpowiednia pora na święto kiełbasy. Król zarządził...
↑ Hide fragment ↑Nadworny astronom właśnie wyczytał w gwiazdach, że nadeszła odpowiednia pora na święto kiełbasy. Król zarządził rozpoczęcie uroczystości, wsiadł do powozu i zaprosił osobiście wszystkich królów i książąt, ale tylko na łyżkę zupy, chciał bowiem zaskoczyć ich niespodzianką, którą im przygotował. A do królowej odezwał się przyjaźnie:
— Wiesz przecie, moje kochanie, jak bardzo lubię kiełbasę!
Królowa zrozumiała, co król chciał przez to powiedzieć; znaczyło to, że miała sama, jak już nieraz bywało, zająć się sporządzaniem kiełbas. Główny skarbnik musiał natychmiast wydać do kuchni ogromny złoty kocioł do kiełbas i srebrne garnki. Rozpalono wielki ogień drzewem sandałowym, królowa opasała się swoim kuchennym fartuchem z adamaszku i wkrótce już unosiła się z kotła słodka woń gotowanej kiełbasy. Ten cudowny zapach dotarł aż do sali, w której obradowali królowie; król, owładnięty zachwytem, nie umiał zachować zimnej krwi.
— Przepraszam, panowie! — zawołał. Pobiegł szybko do kuchni, uścisnął królową, zamieszał w kotle swoim złotym berłem i wrócił uspokojony do sali obrad.
Właśnie nadeszła najważniejsza chwila, kiedy słoninę miano pokrajać w kostki, żeby ją potem przysmażyć na srebrnym ruszcie.
Damy dworu odstąpiły na bok, bo królowa chciała własnoręcznie wykonać tę czynność: tak wielkie było jej poświęcenie i tak wielki szacunek dla królewskiego małżonka.