Siadajcie, gospodaze — ja, zwycaje stare
Zachowując, jako, wej, stryj pana młodego,
Na miejscu ojca zmarłego
Moje błogosławieństwo kładąc im na głowę,
Taką do nich cynię mowę:
Zyjcie swobodnie, mnózcie się płodnie,
Obyście wase widzieli prawnuki,
Obyście, od dzisiejsej psewrotnej nauki
Dalecy, poćciwe mogli wydać plemię.
Uprawiajcie w pocie coła wasą ziemię,
Ona jest matką wasą, ona was wyzywi;
Nie bądźcie z nikim fałsywi,
Kochajcie zawse bliźniego,
Nie odpychajcie od dzwi ubogiego.
Podzielcie się chudobą s potsebnym sąsiadem,
I zyjcie dobrych ludzi psykładem.
Nic wam więcej nie zycę — a teraz wy, chłopcy,
I wy, starsi parobcy,
Stawcie się w psemian z dziewcęty
I zaśpiewajcie himn małzeństwa święty.
Nasa Pani Bartkowa, jako gospodyni,
Tę nam łaskę ucyni,
Ze włozy pannie młodej na głowę wianecek.
Wy, druchny, rospuśćcie jej warkoce.
Tu, panie młody, za mną, w weselny tanecek.
Ja zacnę, zaśpiewajcie, niechaj se wyskocę.