Cekajno, niech ja wpsódy z młynazem pogadam,
Kto wie, moze go jako w zdaniu pseonace,
Gdy mu nase racyje dobze wyonacę.
Psecies to co swój, to swój; na cós tu obcego,
Kiej haw mamy i w domu rodaka swojego.
Alboś to ty wej hołys lub jaki mitręga,
Psecieć to i twój ociec seść kobył zapsęga
W furmankę i niedawno woził kastelana
Do Warsawy, ba, nawet i samego pana
Wojewodę do Grodna, a jak się obrócił,
W tsy niedziele go zawiózł i nazad się wrócił.
I ty tes ctery konie pędzis jednym licem,
Po wąwozach się kręcis, tsaskas łepsko bicem,
Mas tes dwa morgi gruntu, dwa zupany syte
I tańcujes najlepiej między parobkami,
Mas i kozuch skalmieski, buty z podkówkami,
Dwie laski w srebro kute, ksemieniem obite,
A jezeli do tego dziewcyna ci spsyja,
To się nicego nie bój.