Audiobooki Wolnych Lektur znajdziesz na naszym kanale na YouTube. Kliknij, by przejść do audiobooków i włączyć subskrypcję.
5648 free readings you have right to
CALABROA więc, aby rzec prawdę, powiem panu, że mi to przykro. Ona pana tak...
A więc, aby rzec prawdę, powiem panu, że mi to przykro. Ona pana tak...
CALABROA więc, aby rzec prawdę, powiem panu, że mi to przykro. Ona pana tak kocha.STEINBERGTak mnie kocha!CALABROOch, tak, proszę pana, prawie tyle co ja. Gdyby pan wiedział, kiedy pana nie ma, ile ona pytań mi zadaje, jak często wsuwa mi coś w łapę, aby dowiedzieć się, co pan mówi, co pan myśli, czy pan ją zawsze kocha, czy pan jest jej wierny… Pan mi zarzuca, że jestem gaduła… Więc dobrze! niech się pan jej spyta, w jaki sposób mówię o swoim panu i czy kiedy najlżejszym słówkiem… Oto dlaczego śmiem rzec, że mi to robi przykrość, kiedy wiem, że pani ma przykrość, tak, proszę pana, i kiedy płacze…
A więc, aby rzec prawdę, powiem panu, że mi to przykro. Ona pana tak kocha.
Tak mnie kocha!
Och, tak, proszę pana, prawie tyle co ja. Gdyby pan wiedział, kiedy pana nie ma, ile ona pytań mi zadaje, jak często wsuwa mi coś w łapę, aby dowiedzieć się, co pan mówi, co pan myśli, czy pan ją zawsze kocha, czy pan jest jej wierny… Pan mi zarzuca, że jestem gaduła… Więc dobrze! niech się pan jej spyta, w jaki sposób mówię o swoim panu i czy kiedy najlżejszym słówkiem… Oto dlaczego śmiem rzec, że mi to robi przykrość, kiedy wiem, że pani ma przykrość, tak, proszę pana, i kiedy płacze…
Alfred de Musset, Bettina
Wyobraź sobie, margrabio, co za niewysłowiony urok! Opuściliśmy wszystko, wyjechaliśmy razem, w kolasce pocztowej, jak...
Wyobraź sobie, margrabio, co za niewysłowiony urok! Opuściliśmy wszystko, wyjechaliśmy razem, w kolasce pocztowej, jak dwa wolne ptaki, nie zważając na nic, nie myśląc o niczym; zerwałam wszystkie zobowiązania, on poświęcił mi całą swą karierę; wtrąciłam w rozpacz wszystkich dyrektorów…STEFANITam do licha! Mówiłaś pani, że miłość uczyniła cię rozsądną.BETTINASTEFANITo w istocie nowy sposób podróżowania po Włoszech.BETTINANieprawdaż? To miłość! Co nas mogły obchodzić te wasze osobliwości? Gdybyś wiedział jaki on dobry, miły! Jaki uprzedzający! Ach, co za podróż, dobry Boże! Ja, która ziewałam w wagonie, kiedy mi przyszło jechać bodaj do Saint-Denis, zrobiłam czterysta mil jak we śnie. Wasze Włochy! Kto chce, może je zobaczyć, ale niech kto spróbuje przebyć je tak jak my! Przebiegliśmy je jak strzała i przybyliśmy prosto tutaj.STEFANICzemu właśnie tu, w te strony?BETTINACzemu?… Czy ja wiem… On tak chciał… wynajął ten domek… Cóż panu powiem… Nie wiem sama… Tak samo pojechałabym gdzie indziej… na koniec świata… Cóż mi zależało na tym. Zatrzymałam się tutaj, ponieważ kiedyśmy zajechali przed bramę, on powiedział: Jesteśmy na miejscu.
Wyobraź sobie, margrabio, co za niewysłowiony urok! Opuściliśmy wszystko, wyjechaliśmy razem, w kolasce pocztowej, jak dwa wolne ptaki, nie zważając na nic, nie myśląc o niczym; zerwałam wszystkie zobowiązania, on poświęcił mi całą swą karierę; wtrąciłam w rozpacz wszystkich dyrektorów…
Tam do licha! Mówiłaś pani, że miłość uczyniła cię rozsądną.
To w istocie nowy sposób podróżowania po Włoszech.
Nieprawdaż? To miłość! Co nas mogły obchodzić te wasze osobliwości? Gdybyś wiedział jaki on dobry, miły! Jaki uprzedzający! Ach, co za podróż, dobry Boże! Ja, która ziewałam w wagonie, kiedy mi przyszło jechać bodaj do Saint-Denis, zrobiłam czterysta mil jak we śnie. Wasze Włochy! Kto chce, może je zobaczyć, ale niech kto spróbuje przebyć je tak jak my! Przebiegliśmy je jak strzała i przybyliśmy prosto tutaj.
Czemu właśnie tu, w te strony?
Czemu?… Czy ja wiem… On tak chciał… wynajął ten domek… Cóż panu powiem… Nie wiem sama… Tak samo pojechałabym gdzie indziej… na koniec świata… Cóż mi zależało na tym. Zatrzymałam się tutaj, ponieważ kiedyśmy zajechali przed bramę, on powiedział: Jesteśmy na miejscu.
BETTINAO czym mój pan duma? Czy to grzecznie?… Zdaje mi się, że coś mylę...
O czym mój pan duma? Czy to grzecznie?… Zdaje mi się, że coś mylę...
BETTINAO czym mój pan duma? Czy to grzecznie?… Zdaje mi się, że coś mylę… nie przypominam sobie dobrze… chodź no tu…STEINBERGzbliża się do fortepianu i śpiewaPomnę, jak drżało twe ramięTam, u wybrzeża, przy tamie,Gdzie fala z falą się łamie,Gdy wiatr od morza zawionie,Cień już zapadał głęboki;Lecz u kwiecistej zatokiJeszcze złociły się stoki,W zaciszne wabiąc ustronie.RAZEMW oplotach bluszczu i wina,Gdzie każda żyje ruina,Italio! ciebie wspomina,Kogo raz brzeg twój ugości;Bo w blaskach wiecznej urodyLazury nieba i wodyFalują tchnieniem swobody,Boska ojczyzno miłości. STEINBERGDroga Bettino, posłuchaj. Ta piosenka, te tkliwe słowa, to wspomnienie, przenikają mi duszę, budzą mnie do życia… Nie, tyle miłości nie będzie jeno snem! tyle nadziei szczęścia nie będzie kłamstwem! Przysięgam to u twoich stóp.
O czym mój pan duma? Czy to grzecznie?… Zdaje mi się, że coś mylę… nie przypominam sobie dobrze… chodź no tu…
Pomnę, jak drżało twe ramięTam, u wybrzeża, przy tamie,Gdzie fala z falą się łamie,Gdy wiatr od morza zawionie,Cień już zapadał głęboki;Lecz u kwiecistej zatokiJeszcze złociły się stoki,W zaciszne wabiąc ustronie.
W oplotach bluszczu i wina,Gdzie każda żyje ruina,Italio! ciebie wspomina,Kogo raz brzeg twój ugości;Bo w blaskach wiecznej urodyLazury nieba i wodyFalują tchnieniem swobody,Boska ojczyzno miłości.
Droga Bettino, posłuchaj. Ta piosenka, te tkliwe słowa, to wspomnienie, przenikają mi duszę, budzą mnie do życia… Nie, tyle miłości nie będzie jeno snem! tyle nadziei szczęścia nie będzie kłamstwem! Przysięgam to u twoich stóp.
STEINBERGwstającChcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się...
Chcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się...
STEINBERGwstającChcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się niegodnym ciebie. Moje wizyty u księżnej kosztowały cię wiele łez, wiem o tym…BETTINAKarolu!STEINBERGNie chcę już jej widywać, nie chcę już słyszeć o niej. Żyjmy u siebie, w sobie, dla siebie i niechaj świat zapomni o nas wzajem! Rejent czeka, nieprawdaż? A więc, Bettino, podpiszmy w tejże chwili. Świadkowie nie przybyli? Wiem czemu i powiem ci. Weź pierwszą z brzegu sąsiadkę, a ja, do kroćset, wezmę Calabra. Zostanę twoim mężem i niech się dzieje, co chce! Wszak stare przysłowie mówi: Kto kocha i jest kochany, bezpieczny jest od gromów losu!
Chcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się niegodnym ciebie. Moje wizyty u księżnej kosztowały cię wiele łez, wiem o tym…
Karolu!
Nie chcę już jej widywać, nie chcę już słyszeć o niej. Żyjmy u siebie, w sobie, dla siebie i niechaj świat zapomni o nas wzajem! Rejent czeka, nieprawdaż? A więc, Bettino, podpiszmy w tejże chwili. Świadkowie nie przybyli? Wiem czemu i powiem ci. Weź pierwszą z brzegu sąsiadkę, a ja, do kroćset, wezmę Calabra. Zostanę twoim mężem i niech się dzieje, co chce! Wszak stare przysłowie mówi: Kto kocha i jest kochany, bezpieczny jest od gromów losu!
BETTINATy jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę...
Ty jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę...
BETTINATy jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę, do której pan baron przegrał?CALABROCzłowiek, który przyniósł list, mówił, że to hrabia Alfani.BETTINAOto słówko do Filippa. Musi mieć na moim rachunku potrzebną sumę. Trzeba, aby ją przesłał natychmiast temu Alfaniemu i aby dał do poznania, że to księżna pożycza Steinbergowi tę sumę.CALABROJak to, pani chce…BETTINATak. Nie kocha mnie już na tyle, aby przyjąć ode mnie przysługę; mniemając, że to od niej, nie będzie śmiał odmówić. Spiesz się, Calabro, nie mamy czasu do stracenia.CALABROAleż, proszę pani, niech się pani zastanowi, że to poważna suma; sama pani mówiła rejentowi dziś rano, że jej majątek nie jest zbyt duży.BETTINADobrze już, dobrze; nie kłopocz się.
Ty jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę, do której pan baron przegrał?
Człowiek, który przyniósł list, mówił, że to hrabia Alfani.
Oto słówko do Filippa. Musi mieć na moim rachunku potrzebną sumę. Trzeba, aby ją przesłał natychmiast temu Alfaniemu i aby dał do poznania, że to księżna pożycza Steinbergowi tę sumę.
Jak to, pani chce…
Tak. Nie kocha mnie już na tyle, aby przyjąć ode mnie przysługę; mniemając, że to od niej, nie będzie śmiał odmówić. Spiesz się, Calabro, nie mamy czasu do stracenia.
Ależ, proszę pani, niech się pani zastanowi, że to poważna suma; sama pani mówiła rejentowi dziś rano, że jej majątek nie jest zbyt duży.
Dobrze już, dobrze; nie kłopocz się.
BETTINAMargrabio, przerażasz mnie. Słuchaj pan: dziś rano widziałeś, że byłam prawie zazdrosna o tę...
Margrabio, przerażasz mnie. Słuchaj pan: dziś rano widziałeś, że byłam prawie zazdrosna o tę...
BETTINAMargrabio, przerażasz mnie. Słuchaj pan: dziś rano widziałeś, że byłam prawie zazdrosna o tę kobietę.STEFANINawet troszeczkę całkiem.BETTINATak, chwilami; ale pan wie, jak to bywa, drogi przyjacielu: — można myśleć, że się podejrzewa człowieka, którego się kocha, obsypywać go wymówkami, nazywać wiarołomnym, niewiernym… a na dnie duszy nie wierzy się temu ani słowa: podczas gdy usta oskarżają, serce rozgrzesza. Nieprawdaż?
Margrabio, przerażasz mnie. Słuchaj pan: dziś rano widziałeś, że byłam prawie zazdrosna o tę kobietę.
Nawet troszeczkę całkiem.
Tak, chwilami; ale pan wie, jak to bywa, drogi przyjacielu: — można myśleć, że się podejrzewa człowieka, którego się kocha, obsypywać go wymówkami, nazywać wiarołomnym, niewiernym… a na dnie duszy nie wierzy się temu ani słowa: podczas gdy usta oskarżają, serce rozgrzesza. Nieprawdaż?
BETTINAożywiając się stopniowoUkradł! Kto mówi o czymś podobnym? Dałam tę sumę dobrowolnie, błagałam...
Ukradł! Kto mówi o czymś podobnym? Dałam tę sumę dobrowolnie, błagałam...
BETTINAożywiając się stopniowoUkradł! Kto mówi o czymś podobnym? Dałam tę sumę dobrowolnie, błagałam, aby ją przyjął. Byłam zmuszona uciec się do podstępu, aby zwalczyć upartą odmowę. Prawda, iż mój wybieg nie wyszedł mi na korzyść; ale kto ma prawo powiedzieć, że tego żałuję? Jeżeli z tej przyczyny mnie żałujesz, margrabio, posądzasz mnie w istocie o szczególną zgryzotę.Wstaje.STEFANINie znam wysokości sumy, ale zdaje się, że to nie jest drobnostka.BETTINAEch! cóż mi o to! Cóż za osobliwe pojęcia masz o mnie, którą jakoby wysoko cenisz, skoro widzisz tu jedynie kwestię interesu? Ach! gdyby Karol był wrócił do mnie, czyż reszta liczyła się za cokolwiek? Ale oto sądy świata. — Zawiedziona miłość, cóż to znaczy? Porzucić kobietę, zdradzić przysięgę, stargać święty węzeł, to tylko drobnostki! To się zdarza codziennie, o tym się paple, tym bawi się wytworne towarzystwo! Ale niech chodzi o ubytek paru talarów, o kilka nędznych garści liczmanów straconych przypadkiem, och! wówczas każdy będzie cię żałował! Twoje pieniężne niedole staną się przedmiotem plugawej litości, zdolnej przyprawić o rumieniec wstydu.
Ukradł! Kto mówi o czymś podobnym? Dałam tę sumę dobrowolnie, błagałam, aby ją przyjął. Byłam zmuszona uciec się do podstępu, aby zwalczyć upartą odmowę. Prawda, iż mój wybieg nie wyszedł mi na korzyść; ale kto ma prawo powiedzieć, że tego żałuję? Jeżeli z tej przyczyny mnie żałujesz, margrabio, posądzasz mnie w istocie o szczególną zgryzotę.
Nie znam wysokości sumy, ale zdaje się, że to nie jest drobnostka.
Ech! cóż mi o to! Cóż za osobliwe pojęcia masz o mnie, którą jakoby wysoko cenisz, skoro widzisz tu jedynie kwestię interesu? Ach! gdyby Karol był wrócił do mnie, czyż reszta liczyła się za cokolwiek? Ale oto sądy świata. — Zawiedziona miłość, cóż to znaczy? Porzucić kobietę, zdradzić przysięgę, stargać święty węzeł, to tylko drobnostki! To się zdarza codziennie, o tym się paple, tym bawi się wytworne towarzystwo! Ale niech chodzi o ubytek paru talarów, o kilka nędznych garści liczmanów straconych przypadkiem, och! wówczas każdy będzie cię żałował! Twoje pieniężne niedole staną się przedmiotem plugawej litości, zdolnej przyprawić o rumieniec wstydu.
STEFANIZałożyłbym się, że ten bezczelny list nie jest wyłącznie dziełem barona. W tym tkwi...
Założyłbym się, że ten bezczelny list nie jest wyłącznie dziełem barona. W tym tkwi...
STEFANIZałożyłbym się, że ten bezczelny list nie jest wyłącznie dziełem barona. W tym tkwi kobieta — to potwór o dwóch głowach — po cóż mu bowiem było uprzedzać cię, że nie jedzie sam? Nikczemność to on, obelga to kobieta.BETTINAOdczułam to jak i pan. On również wie to dobrze i chciał stworzyć między nami zaporę nie do przebycia. Bał się, że zechcę jechać za nim, lękał się mego przebaczenia i obrał ten sposób, aby go uniknąć; wiedział, że kiedy kobieta ugodzi drugą w serce, wszelki powrót staje się niemożebny, rana się nie goi. O przewrotny! W ten sam dzień, który był naznaczony, który on wybrał na nasz ślub! Trzeba go było widzieć wczoraj wieczór, jak on umiał udawać! Zdawało się, iż męki cierpi, nie mogąc się doczekać, aż wejdzie ten dzień. O nieba! i to ze mnie zadrwiono w ten sposób! W ten sposób odpłacono moją szczerość, prawość! Znasz mnie, margrabio, nieprawdaż? Otóż, przemogłam mój zbyt porywczy charakter, ugięłam moją dumę, aby znieść to, co mnie często oburzało: ale sądziłam bodaj, że w tym nie ma fałszu, rozmysłu! Obecnie widzę cię takim, jakim jesteś, zdrajco: targasz na strzępy i moje serce, i moją cześć!
Założyłbym się, że ten bezczelny list nie jest wyłącznie dziełem barona. W tym tkwi kobieta — to potwór o dwóch głowach — po cóż mu bowiem było uprzedzać cię, że nie jedzie sam? Nikczemność to on, obelga to kobieta.
Odczułam to jak i pan. On również wie to dobrze i chciał stworzyć między nami zaporę nie do przebycia. Bał się, że zechcę jechać za nim, lękał się mego przebaczenia i obrał ten sposób, aby go uniknąć; wiedział, że kiedy kobieta ugodzi drugą w serce, wszelki powrót staje się niemożebny, rana się nie goi. O przewrotny! W ten sam dzień, który był naznaczony, który on wybrał na nasz ślub! Trzeba go było widzieć wczoraj wieczór, jak on umiał udawać! Zdawało się, iż męki cierpi, nie mogąc się doczekać, aż wejdzie ten dzień. O nieba! i to ze mnie zadrwiono w ten sposób! W ten sposób odpłacono moją szczerość, prawość! Znasz mnie, margrabio, nieprawdaż? Otóż, przemogłam mój zbyt porywczy charakter, ugięłam moją dumę, aby znieść to, co mnie często oburzało: ale sądziłam bodaj, że w tym nie ma fałszu, rozmysłu! Obecnie widzę cię takim, jakim jesteś, zdrajco: targasz na strzępy i moje serce, i moją cześć!
Loading