Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Szacowany czas do końca: -
Maryla Wolska, Święto Słońca

Spis treści

    1. Bóg: 1 2
    2. Lato: 1 2
    3. Obrzędy: 1 2
    4. Pocałunek: 1

    Maryla WolskaŚwięto Słońca

    1
    ObrzędyPoszli wszyscy mokrymi łąkami ku zorzy,
    Poszli wszyscy w szalach odświętnych przez łan…
    I ponieśli do chramu[1] daleko,
    Kadzielny bursztyn i miód,
    5
    Jagody kraśne[2] i mleko
    I w cienkie owite płótno
    Chleby ofiarne, z białej, pszennej mąki…
    Słyszałam skrzypienie wrót
    I pieśń ich smutną
    10
    Od łąki…
    Słyszałam, jak płonki[3] trzęśli
    Z domowych drzew,
    I jęk słyszałam gęśli[4]
    Branych ze ścian
    15
    I śpiew…
    Poszli wszyscy w odświętnych szatach przez łan.
    A oto ja zostałam w domu
    I nie pójdę…
    Nie pójdę jodłowym lasem,
    20
    Nie pójdę, słoneczny boże,
    Z dziewanną i bylicą do twojego chramu,
    Ani łąką zroszoną,
    Ani jarem chłodnym
    Nie pójdę…
    25
    Pomnę, gdy ostatni raz
    Z miodną obiatą[5]
    Szłam przed twój głaz,
    Na polach złote, zbożne było lato…
    Rannym, rzeźwym chłodem,
    30
    Nim błysnął wschód,
    Korowodem
    Szli biali włastowie ze wsi,
    Za nimi lud…
    Szli wszyscy, mokrymi łąkami ku zorzy,
    35
    Szli wcześnie, w szatach odświętnych, ze śpiewem.
    W ręku dań kwietna woniała im zżęta
    I blade piołuny chwiały się goryczne.
    A oni szli prosto w słońce polami,
    Wysokich zbóż miedzą, w bród,
    40
    W poranek Święta…
    Wtedy ostatni raz
    Z miodną obiatą szłam przed twój głaz,
    Słoneczny, młody,
    Złotowłosy boże!
    45
    Jak dziś — w ranne, rzeźwe chłody.
    Przez zboże,
    Szli biali włastowie ze wsi,
    Za nimi lud
    Korowodem,
    50
    Do skalnych wrót…
    A podle[6] chramu,
    Przed rzezaną bramą świątnicy,
    Nad mszystą darnią traw,
    U świętych wód źródła,
    55
    Czarne dęby grały szumem liści,
    A nad kędzierzą dębów,
    Po czystym niebie,
    Śnieżne, letnie obłoki
    Szły wpław…
    60
    I rozwarła się brama
    I ciżba przeszła mimo[7] biała
    I nie widział nikt —
    I nikt nie obejrzał się wstecz
    I nikt nie wie do dziś,
    65
    Żem u zdroja[8] tam — została
    Sama…
    Dęby czarne, święte drzewa strażnicze,
    Szumiały dostojnym gwarem
    Nade mną,
    70
    Podczas gdy oni, w głaźnej pieczarze chramu,
    Palili bursztynowe głownie
    I ziarna pszenne ciskali w żar
    I w ciężkich dymach
    Składali ogniową obiatę…
    75
    Obłoki letnie, śnieżne obłoki pogodne,
    Płynęły skrzydlatym stadem
    Nade mną,Obrzędy
    Podczas gdy oni, w dumnej czeluści gontyny[9],
    Przed kamiennym obliczem boga,
    80
    Na wilgotnym podłożu świątnicy,
    Kładli chleby ofiarne
    I w słońcu bielone płótna…
    I południe paliło się nade mną
    Dyszące,
    85
    Podczas gdy oni, u stóp zimnego głazu,
    W śpiewie trwali i w dymie…
    I nikt z kornej ciżby nie poznał
    Bóg, LatoI nikt z rzeszy białej nie widział,
    Że bóg słońca wyszedł do mnie,
    90
    Pod czarne szumiące dęby,
    Nad czujną źrenicę zdroja[10],
    Że nie masz go nad ogniem obiaty,
    Że go już nie masz w chramie,
    W ciemnej, dymnej, wilgnej[11] pieczarze świątnicy…
    95
    Że oto w skwarną, słoneczną biel,
    Wieńczony w ciężkie kłosy,
    Szedł ku mnie łąką jasny bóg Lel,
    Bóg młody, złotowłosy…
    I nikt nie widział go prócz mnie
    100
    Gdy szedł w dębowe chłody
    I stało wszystko wkoło jak w śnie
    U brzega świętej wody…
    I oto w skwarną południa biel,
    Wieńczony w ciężkie kłosy,
    105
    Mówić jął do mnie jasny bóg Lel,
    Bóg młody, złotowłosy…
    «Słysz!
    Ja bóg pogody i bóg znojnych cisz,
    W tę świętą upalną godzinę
    110
    Dziś mówię do ciebie — sam!
    Ostatni raz za mną bram
    Skalne się zwarły wierzeje,
    Kamienny opustoszeje
    Mój chram…
    115
    Przemijam —
    Słysz!
    Nieraz w ten próg z obiatą,
    Od siół[12] tu wejdzie piesza,
    Z owocną danią rzesza —
    120
    Na nowe zbożne lato,
    Na głazach twarzą lec!
    Niejeden jeszcze raz,
    Pieśną[13] w piekielnym dymie,
    Milczący mój głaz
    125
    Ogędzie[14]
    I nieraz we łzach opłacze me imię,
    Lecz mnie już nie będzie,
    Wiedz!
    Ja bóg pogody — i cisz,
    130
    Odchodzę —
    Słysz!
    W cień wsteczny idę i mrok,
    Bogowie po mnie i wodze,
    Witezie nowi i woje —
    135
    Przyjdą — słyszę już krok!
    Zachodzą czasy moje
    W mrok…
    Pocałunek, Bóg, LatoPójdź, na odchodne,
    W tę zgłuchłą żarem godzinę,
    140
    Ty ust dziś moich weź żegnanie chłodne
    Nim minę!
    Chodź! Niech z usty twojemi
    Zewrę moje pocałunków nienawykłe usta,
    Usta czyste jak żaden kwiat
    145
    Na ziemi,
    W mrocznym chłodzie skalnej mojej świątnicy
    Ostygłe…
    Pójdź! Na odchodnym,
    Pocałowaniem chłodnym
    150
    Moich ust,
    W tę świętą, upalną godzinę,
    Wetchnę w duszę twoją mój mierzchnący blask
    I dziwy śmiertelne opowiem twemu sercu
    I oczy twoje nauczę guseł
    155
    I minę…»
    . . . . . . . . . . . . . .
    I byłeś jak jawa i byłeś jak sen,
    A usta twoje pachły[15] żytnim chlebem,
    A włosy twoje miały barwę miodu,
    160
    A z oczu twoich szły blaski źródlane
    Krynicznych den…
    I żytnim chlebem pachły twoje usta
    I drzewa święte szumiały nad nami
    I słońce złote stało nad dębami —
    165
    A tam — pieczara chramu była — pusta…
    Słyszałam, jak płonki trzęśli
    Z domowych drzew,
    I jęk słyszałam gęśli
    Branych ze ścian
    170
    I śpiew…
    Poszli wszyscy w odświętnych szatach przez łan.
    A oto ja zostałam w domu
    I już nie pójdę.
    Nie pójdę już, słoneczny boże,
    175
    Jodłowym lasem,
    Z bylicą i dziewanną do pustego chramu,
    Ani łąką zroszoną,
    Ani jarem chłodnym,
    Nie pójdę…

    Przypisy

    [1]

    chram — świątynia przedchrześcijańska u Słowian. [przypis edytorski]

    [2]

    kraśny — kolorowy; czerwony; piękny. [przypis edytorski]

    [3]

    płonka — dzika jabłoń a. grusza; tu: owoc z takiego drzewa. [przypis edytorski]

    [4]

    gęśle — daw. ludowy instrument smyczkowy; rodzaj skrzypiec. [przypis edytorski]

    [5]

    obiata — ofiara składana bogom. [przypis edytorski]

    [6]

    podle (daw.) — pod; wzdłuż. [przypis edytorski]

    [7]

    mimo — tu: obok. [przypis edytorski]

    [8]

    u zdroja (daw., gw.) — dziś popr. forma D.lp: zdroju. [przypis edytorski]

    [9]

    gontyna — świątynia przedchrześcijańska (właśc. kącina; także: kupiszta). [przypis edytorski]

    [10]

    zdroja — dziś popr. D.lp: zdroju. [przypis edytorski]

    [11]

    wilgny — dziś: wilgotny. [przypis edytorski]

    [12]

    sioło — wieś. [przypis edytorski]

    [13]

    pieśną — prawdopodobnie neol.; 3 os.lm od czas. pieśnić (śpiewać pieśni). [przypis edytorski]

    [14]

    ogędzić — od: daw. gędzić: śpiewać. [przypis edytorski]

    [15]

    pachły — dziś popr.: pachniały. [przypis edytorski]

    15 zł

    tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

    35 zł

    tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

    55 zł

    tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

    200 zł

    tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

    500 zł

    Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

    20 zł /mies.

    Dziękujemy, że jesteś z nami!

    35 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

    55 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

    100 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

    Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

    Dane do przelewu tradycyjnego:

    nazwa odbiorcy

    Fundacja Wolne Lektury

    adres odbiorcy

    ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

    numer konta

    75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

    tytuł przelewu

    Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

    wpłaty w EUR

    PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

    Wpłaty w USD

    PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

    SWIFT

    WBKPPLPP

    x
    Skopiuj link Skopiuj cytat
    Zakładka Istniejąca zakładka Notka
    Słuchaj od tego miejsca