5644 free readings you have right to
Były okresy dziejowe — wykazać je można u bardzo wielu plemion pierwotnych — kiedy na świecie panowało...
Były okresy dziejowe — wykazać je można u bardzo wielu plemion pierwotnych — kiedy na świecie panowało tzw. prawo macierzyste (matriarchat). Dzieci należały wtedy tylko do matki i do jej szczepu. Naturalnym opiekunem męskim ich był wuj, brat matki. Dziedziczyły spadek po niej jedynie, gdy majątek ojca przechodził do jego rodu wyłącznie. Mężczyzna nie zabierał kobiety do swego domu, jak to się dzieje w małżeństwach obecnych, lecz sam wprowadzał się do niej. Przy tym istniał zwyczaj wielomęstwa. Kobieta mogła mieć mężów, ilu chciała, i wybierać ich sobie dowolnie.Dawna to epoka, która stworzyła mit o tzw. „żonowładztwie”, tj. o władzy kobiet publicznej.Nawet wówczas jednak, gdy mężczyzna był tzw. „nadomnikiem” żony, tj. wprowadzał się do niej i żył z jej pracy, gdy bez pozwolenia jej nic do ust wziąć nie mógł, nawet wówczas władza przysługiwała kobiecie tylko w domu, nigdy na zewnątrz, w bycie politycznym.
Były okresy dziejowe — wykazać je można u bardzo wielu plemion pierwotnych — kiedy na świecie panowało tzw. prawo macierzyste (matriarchat). Dzieci należały wtedy tylko do matki i do jej szczepu. Naturalnym opiekunem męskim ich był wuj, brat matki. Dziedziczyły spadek po niej jedynie, gdy majątek ojca przechodził do jego rodu wyłącznie. Mężczyzna nie zabierał kobiety do swego domu, jak to się dzieje w małżeństwach obecnych, lecz sam wprowadzał się do niej. Przy tym istniał zwyczaj wielomęstwa. Kobieta mogła mieć mężów, ilu chciała, i wybierać ich sobie dowolnie.
Dawna to epoka, która stworzyła mit o tzw. „żonowładztwie”, tj. o władzy kobiet publicznej.
Nawet wówczas jednak, gdy mężczyzna był tzw. „nadomnikiem” żony, tj. wprowadzał się do niej i żył z jej pracy, gdy bez pozwolenia jej nic do ust wziąć nie mógł, nawet wówczas władza przysługiwała kobiecie tylko w domu, nigdy na zewnątrz, w bycie politycznym.
Cecylia Walewska, Z dziejów krzywdy kobiet
Tak więc nie warunki fizyczne, lecz ustrój życia wywołał zadomowienie się kobiety i zrobił z...
Tak więc nie warunki fizyczne, lecz ustrój życia wywołał zadomowienie się kobiety i zrobił z niej służebnicę mężów, ojców, braci, synów swoich.Zajęta przyrządzaniem strawy, oprzątaniem domostwa, karmieniem i niańczeniem niemowląt, szyciem odzieży, wreszcie obsiewaniem pól i zbieraniem plonów, ani spostrzegła, jak wprzęgła się w jarzmo roboty, która, każąc jej czuwać w dzień, w nocy, by mogli wypoczywać inni, nie znalazła nigdy uwartościowania na giełdzie pracy.Zaspokajanie tysiąca potrzeb ciągłych, ale wciąż odmiennych — względnie do pory dnia, roku i przypadkowych okoliczności — nadało jej piętno dorywczej krzątaniny, którego aż do chwili dzisiejszej zrzucić z siebie nie może.
Tak więc nie warunki fizyczne, lecz ustrój życia wywołał zadomowienie się kobiety i zrobił z niej służebnicę mężów, ojców, braci, synów swoich.
Zajęta przyrządzaniem strawy, oprzątaniem domostwa, karmieniem i niańczeniem niemowląt, szyciem odzieży, wreszcie obsiewaniem pól i zbieraniem plonów, ani spostrzegła, jak wprzęgła się w jarzmo roboty, która, każąc jej czuwać w dzień, w nocy, by mogli wypoczywać inni, nie znalazła nigdy uwartościowania na giełdzie pracy.
Zaspokajanie tysiąca potrzeb ciągłych, ale wciąż odmiennych — względnie do pory dnia, roku i przypadkowych okoliczności — nadało jej piętno dorywczej krzątaniny, którego aż do chwili dzisiejszej zrzucić z siebie nie może.
Warunki życia proletariuszki miejskiej były opłakane. Gdy mężczyźni rękodzielnicy, łącząc się w związki cechowe, znajdowali...
Warunki życia proletariuszki miejskiej były opłakane. Gdy mężczyźni rękodzielnicy, łącząc się w związki cechowe, znajdowali w nich pomoc i oparcie, kobiety własnymi siłami dobijać się musiały zarobkowej pracy i walczyć o nią. Cechy wyłączyły je początkowo, a choć później zostały przyjęte, prawa ich nigdy nie dorównały prawom uczestników męskich. Do wyjątków należały tzw. „mistrzynie cechowe”. Po większej części najzdolniejszym rękodzielnikom nie wolno było przekroczyć stopnia czeladnika, a gdy wskutek wielkiej podaży kobiecych sił roboczych, nastąpiło znaczne obniżenie płacy męskiej, powstał bojkot zarobkowej pracy kobiet. Cechy jedne po drugich zaczęły je usuwać.W XVI w. wystąpili przeciw pracy kobiet przede wszystkim krawcy, doprowadziwszy do tego, iż kobietom zakazano szyć ubiory męskie, a zarazem ograniczono liczbę uczennic w tym zawodzie.Odtąd mężczyźni zaczęli uważać za hańbę współpracę z kobietami. Introligatorzy norymberscy ogłosili wyraźnie, iż uznany zostanie za nieuczciwego każdy, co nie wstydzi się siedzieć przy jednym warsztacie z kobietą.
Warunki życia proletariuszki miejskiej były opłakane. Gdy mężczyźni rękodzielnicy, łącząc się w związki cechowe, znajdowali w nich pomoc i oparcie, kobiety własnymi siłami dobijać się musiały zarobkowej pracy i walczyć o nią. Cechy wyłączyły je początkowo, a choć później zostały przyjęte, prawa ich nigdy nie dorównały prawom uczestników męskich. Do wyjątków należały tzw. „mistrzynie cechowe”. Po większej części najzdolniejszym rękodzielnikom nie wolno było przekroczyć stopnia czeladnika, a gdy wskutek wielkiej podaży kobiecych sił roboczych, nastąpiło znaczne obniżenie płacy męskiej, powstał bojkot zarobkowej pracy kobiet. Cechy jedne po drugich zaczęły je usuwać.
W XVI w. wystąpili przeciw pracy kobiet przede wszystkim krawcy, doprowadziwszy do tego, iż kobietom zakazano szyć ubiory męskie, a zarazem ograniczono liczbę uczennic w tym zawodzie.
Odtąd mężczyźni zaczęli uważać za hańbę współpracę z kobietami. Introligatorzy norymberscy ogłosili wyraźnie, iż uznany zostanie za nieuczciwego każdy, co nie wstydzi się siedzieć przy jednym warsztacie z kobietą.
Maszyna wyważyła z posad nakazy tradycji. Kto tylko ręce ma do pracy, pędzi w czeluść...
Maszyna wyważyła z posad nakazy tradycji. Kto tylko ręce ma do pracy, pędzi w czeluść fabryczną. Przemysł zaprzęga kobiety do wszystkich robót, które dla wyzysku przedstawiają pole największe. Gdziekolwiek na rynku roboczym pojawi się kobieta, wszędzie jak cień wlecze za sobą obniżenie płacy i utrudnienie jej warunków.W przemyśle tkackim, gdzie kobiety stanowią więcej niż połowę wszystkich sił roboczych, dzień pracy jest najdłuższy. W modniarstwie, kwiaciarstwie, szyciu bielizny itp., wbrew wysiłkom uregulowania godzin prący, biorą robotę do domów, albo za nędzny dodatek do pensji tygodniowej siedzą do północy w pracowni. W fabrykach, przeznaczona do czynności pomocniczych przy maszynie, staje się częścią ich składową, bezdusznym automatem, któremu nie wolno wejść na wyższe stopnie hierarchii roboczej, bo… mężczyźnie na tym samym miejscu płacić by musiano więcej.
Maszyna wyważyła z posad nakazy tradycji. Kto tylko ręce ma do pracy, pędzi w czeluść fabryczną. Przemysł zaprzęga kobiety do wszystkich robót, które dla wyzysku przedstawiają pole największe. Gdziekolwiek na rynku roboczym pojawi się kobieta, wszędzie jak cień wlecze za sobą obniżenie płacy i utrudnienie jej warunków.
W przemyśle tkackim, gdzie kobiety stanowią więcej niż połowę wszystkich sił roboczych, dzień pracy jest najdłuższy. W modniarstwie, kwiaciarstwie, szyciu bielizny itp., wbrew wysiłkom uregulowania godzin prący, biorą robotę do domów, albo za nędzny dodatek do pensji tygodniowej siedzą do północy w pracowni. W fabrykach, przeznaczona do czynności pomocniczych przy maszynie, staje się częścią ich składową, bezdusznym automatem, któremu nie wolno wejść na wyższe stopnie hierarchii roboczej, bo… mężczyźnie na tym samym miejscu płacić by musiano więcej.
Dwanaście, czternaście i więcej godzin roboczych, pół mili nieraz do domu, a w domu proletariuszki...
Dwanaście, czternaście i więcej godzin roboczych, pół mili nieraz do domu, a w domu proletariuszki zamężnej dzieci głodne przy zimnym ognisku….Trzeba je rozpalić; trzeba ciepłą strawę włożyć maleństwom w usta.Strudzony robotnik rzuca się na barłóg i w śnie kamiennym znajduje wypoczynek. Żona jego, współkarmicielka rodziny, gotuje, pierze, sprząta, nastawia garnki na dzień następny.W fabryce praca dla chleba; w domu praca dla ocalenia tych resztek rodzinnych ustrojów, które lecą w gruz i w dawnej swej formie już istnieć nie mogą.
Dwanaście, czternaście i więcej godzin roboczych, pół mili nieraz do domu, a w domu proletariuszki zamężnej dzieci głodne przy zimnym ognisku….
Trzeba je rozpalić; trzeba ciepłą strawę włożyć maleństwom w usta.
Strudzony robotnik rzuca się na barłóg i w śnie kamiennym znajduje wypoczynek. Żona jego, współkarmicielka rodziny, gotuje, pierze, sprząta, nastawia garnki na dzień następny.
W fabryce praca dla chleba; w domu praca dla ocalenia tych resztek rodzinnych ustrojów, które lecą w gruz i w dawnej swej formie już istnieć nie mogą.
Mieszczka zamężna, tak samo jak proletariuszka, poza zarobkowym jarzmem ma jeszcze deptak domowy: głodne usta...
Mieszczka zamężna, tak samo jak proletariuszka, poza zarobkowym jarzmem ma jeszcze deptak domowy: głodne usta wyczekujące pokarmu z jej rąk.Na barki jej wali się ciężar podwójny, ale jako istota „słaba, nierozwinięta fizycznie i umysłowo” nie może rościć praw do stanowiska i wynagrodzenia współrzędnego ze stanowiskiem i wynagrodzeniem mężczyzny.
Mieszczka zamężna, tak samo jak proletariuszka, poza zarobkowym jarzmem ma jeszcze deptak domowy: głodne usta wyczekujące pokarmu z jej rąk.
Na barki jej wali się ciężar podwójny, ale jako istota „słaba, nierozwinięta fizycznie i umysłowo” nie może rościć praw do stanowiska i wynagrodzenia współrzędnego ze stanowiskiem i wynagrodzeniem mężczyzny.
Gdzie zawodowe jej przygotowanie?Istotnie, nie ma go najczęściej, bo społeczeństwo odmawia jej pomocy. Stypendia...
Gdzie zawodowe jej przygotowanie?
Istotnie, nie ma go najczęściej, bo społeczeństwo odmawia jej pomocy. Stypendia...
Gdzie zawodowe jej przygotowanie?Istotnie, nie ma go najczęściej, bo społeczeństwo odmawia jej pomocy. Stypendia dla dziewcząt prawie nie istnieją, a rodzice, mając do wyboru popieranie nauki syna czy córki, stają zawsze po stronie „filara rodziny”.
Istotnie, nie ma go najczęściej, bo społeczeństwo odmawia jej pomocy. Stypendia dla dziewcząt prawie nie istnieją, a rodzice, mając do wyboru popieranie nauki syna czy córki, stają zawsze po stronie „filara rodziny”.
Spory, które toczyły się w prasie XIX w., uwydatniają nastrój chwili. Najgłośniejszym echem odbiła się...
Spory, które toczyły się w prasie XIX w., uwydatniają nastrój chwili. Najgłośniejszym echem odbiła się walka fizjologa i anatoma niemieckiego, Bischoffa, z dyrektorem telegrafów i poczt w Niemczech, Stefanem. Profesor Bischoff dowodził, że z powodu mniejszej wagi mózgu kobieta raczej do wszystkiego innego może być zdolna aniżeli do medycyny. „Niech idzie na pocztę, do telegrafu!” — proponował uprzejmie. Oburzyło to dygnitarza państwowego tak dalece, że wystąpił z protestem, orzekającym, iż białogłowa zdolna być może do wszystkiego: do medycyny, krawiectwa, szewstwa, filozofii, tylko nie… do stukania w aparat telegraficzny lub wydawania listów za okienkiem kantorów pocztowych.
Gdy przed jakimiś laty trzydziestu rodaczka nasza, dr Zakrzewska, postanowiła otworzyć w Nowym Jorku pierwszą...
Gdy przed jakimiś laty trzydziestu rodaczka nasza, dr Zakrzewska, postanowiła otworzyć w Nowym Jorku pierwszą przez kobietę prowadzoną klinikę dla chorych, nie chciano jej wynająć mieszkania. Właściciele bali się śmieszności. Kobiet adwokatek, których jest dużo w Ameryce, długi czas nie dopuszczano przed kratki sądowe. Kaznodziejki zasypywano gradem kamieni, wygwizdywano je, gdy zaczynały mówić. Nawet w handlu ruch kobiecy wywołał na razie ogromny bojkot. Pierwsze sklepy, które przyjęły żeńskich subiektów, omijano z oburzeniem, dowodząc, że sieją niemoralność.
Gdzie nieuwartościowana na rynkach roboczych praca gospodarstwa domowego, którą spółdzielczość podnosi do godności zawodu?
Loading