Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Theme
Alkohol
in work
Spowiedź dziecięcia wieku
↓ Expand fragment ↓Pewnej nocy, kiedy siedziałem na ławce zanurzony w okropnym smutku, przeszedł, zataczając się, zapóźniony robotnik...
↑ Hide fragment ↑Pewnej nocy, kiedy siedziałem na ławce zanurzony w okropnym smutku, przeszedł, zataczając się, zapóźniony robotnik. Bełkotał jakieś słowa bez związku, przeplatane okrzykami radości; to znów zaczynał śpiewać. Był pijany; chwiejne nogi niosły go od jednego rynsztoka do drugiego. Upadł na ławkę, znajdującą się koło sąsiedniego domu, tuż naprzeciw mnie. Kołysał się jakiś czas z głową wspartą na łokciach, po czym zasnął głęboko.
Ulica była pusta, suchy wiatr zamiatał kurz; wśród nieba bez chmurki księżyc oświecał miejsce, gdzie spał ów człowiek. Znalazłem się tedy oko w oko z tym drągalem, który nie domyślał się mej obecności i spał na tym kamieniu rozkoszniej może niż we własnym łóżku.
Mimo mej woli człowiek ten oderwał mnie od mego cierpienia; wstałem, aby mu ustąpić miejsca, następnie wróciłem i znów usiadłem. Nie mogłem opuścić tej bramy, do której nie zapukałbym za żadne skarby świata; wreszcie pochodziwszy tam i z powrotem, zatrzymałem się machinalnie przed śpiącym.
„Cóż za sen! — mówiłem sobie. — Temu człowiekowi nic się nie śni, to pewne; w tej chwili żona jego otwiera może sąsiadowi drzwi od stryszku, na którym sypia. Odzież jego jest w łachmanach, lica zapadłe, ręce pomarszczone; znać, iż nieszczęśnik nie co dzień ma co do ust włożyć. Tysiąc trosk, zgryzot czeka go za przebudzeniem; ba, miał dziś wieczór talara w kieszeni, zaszedł do szynku, gdzie mu sprzedano zapomnienie bólów; zarobił w ciągu tygodnia tyle, aby kupić sobie noc snu, odkradł ją może z wieczerzy swoich dzieci. Obecnie kochanka może go zdradzić, przyjaciel może się wśliznąć jak złodziej do jego nory; ja sam mógłbym go bić po ramieniu i wołać, że go mordują, że dom jego stoi w ogniu; obróci się na drugi bok i zaśnie na nowo.
A ja, a ja! — ciągnąłem, przemierzając wielkimi krokami ulicę — ja nie śpię, ja, który mam w kieszeni dość, aby mu kupić snu na cały rok; jestem tak pyszny i tak szalony, iż nie mam odwagi wejść do szynkowni! Toć jeżeli wszyscy nieszczęśliwi tam wchodzą, to dlatego iż wychodzą stamtąd szczęśliwi. O Boże! rozgniecione pod stopami winne grono wystarcza, aby rozprószyć najczarniejsze troski i zerwać wszystkie niewidzialne nici, jakie duchy złego zastawiają nam na drodze. Płaczemy jak kobiety, cierpimy jak męczennicy; zdaje się nam w naszej rozpaczy, iż świat zawalił się nam nad głową, i siadamy we łzach niby Adam u wrót Edenu. I ot, aby uleczyć ranę szerszą niż świat wystarczy uczynić mały ruch ręki i zwilżyć nieco wnętrzności. Cóż za nędza te nasze zgryzoty, skoro można je ukoić w ten sposób! Dziwimy się, iż Opatrzność, widząc je, nie zsyła aniołów, iżby spełnili nasze prośby; nie potrzebuje zadawać sobie tyle trudu; przejrzała wszystkie nasze męki, pragnienia, całą naszą dumę strąconych demonów i ocean zła, jaki nas otacza, i zadowoliła się tym, aby zawiesić przy drodze mały czarny owoc. Skoro ten człowiek śpi tak smacznie na swojej ławce, czemuż i ja nie miałbym spać równie dobrze? Rywal spędza może noc u mej kochanki; wyjdzie o świcie; ona odprowadzi go wpół naga do drzwi, ujrzą mnie śpiącego. Pocałunki ich nie zbudzą mnie, któreś z nich trąci mnie w ramię, odwrócę się na drugi bok i zasnę na nowo”.
Za czym, pełen dzikiej radości, zacząłem szukać winiarni.