Dzisiaj aż 15 770 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!
Motyw
Religia
w utworze
Cywil w Berlinie
↓ Rozwiń fragment ↓Płynność organizacji, dogmatyki i liturgii oraz łatwość, z jaką zbory ewangelickie abdykują z najbardziej, zdawałoby...
↑ Zwiń fragment ↑Płynność organizacji, dogmatyki i liturgii oraz łatwość, z jaką zbory ewangelickie abdykują z najbardziej, zdawałoby się, zasadniczych rzeczy, łatwość znajdowania kompromisu, wszystko to stworzyło taki stan rzeczy, że Hitler nie miał właściwie, pomimo bardzo stanowczych sprzeciwów prezydenta Hindenburga, zasadniczych trudności z przeobrażeniem protestantyzmu w narzędzie zupełnie podległe narodowej rewolucji, nie dając mu jednakże żadnych przywilejów religii panującej. Der totale Staat nie może, oczywiście, patrzeć życzliwym okiem na żadną religię. Religia to konkurencja. Nacjonaliści to najbardziej skrajni monoteiści. Jedno jest bóstwo: państwo. Reszta to opium dla ludu. Nie wątpię, że wśród protestantów działy się i zapewne jeszcze dzieją tragedie. Cierpieć musi wielu purystów, ale cierpią przypuszczalnie głównie ci, którzy widzą dzieło może całego swego życia zniszczone. Mam na myśli ludzi pracujących w organizacjach i związkach wyznaniowych. Tragedie te jednak są bez wyjątku tragediami cichymi. Głośnych protestów nie słychać. Pamiętam tylko jeden w sprawie oczekiwanego zakazu przyjmowania na wiarę protestancką Żydów. Protest ten zresztą okazał się skuteczny, gdyż ustawa normująca obecny stan Kościołów protestanckich nie jest zaopatrzona w paragraf aryjski. Zdziaławszy już tak wiele, rząd myśli teraz o wciągnięciu do wspólnej organizacji także Kościołów protestanckich w krajach bałtyckich, Czechosłowacji, Austrii i Jugosławii, ażeby potem użyć ich jako ogarów hitlerowskiej infiltracji.
↓ Rozwiń fragment ↓Gdyby życie było logiczne, w rękach katolików spoczęłyby losy rewolucji, ale ponieważ logika na arenie...
↑ Zwiń fragment ↑Gdyby życie było logiczne, w rękach katolików spoczęłyby losy rewolucji, ale ponieważ logika na arenie politycznej nie króluje, więc w rękach katolików spoczną nie losy, lecz tylko odpowiedzialność za rewolucję. Bo jakże inaczej napiętnować niesłychaną bierność katolików niemieckich zgrupowanych w zwarte jednostki geograficzne, w jednostki cieszące się do niedawna (widocznie nie dosyć) autonomią polityczną (patrz — Bawaria) i mające też do niedawna reputację bardzo „rzymskich”. Stawiano ich przecież zawsze za przykład wszystkim katolikom plączącym sprawy wiary z szowinizmem. A cóż się okazuje? Heca antyżydowska jest najdalej posunięta w Nadrenii, kraju katolickim. Zwracam wybitnemu działaczowi katolickiemu uwagę na wysoce niechrześcijański charakter tego ruchu. Otrzymuję wymijającą odpowiedź, że w Meksyku Żydzi nie bronili prześladowanych katolików.
W ogóle tych kilka cichutkich protestów, czy to w sprawie wolności prasy i słowa, czy to piętnujących objawy brutalności rewolucji, robiło wprost przykre wrażenie, kiedy się wiedziało, jakie możliwości w sensie kulturalnej opozycji czekały tylko na wyzyskanie przez katolików. Zakneblowanie potężnej prasy katolickiej, zamknięcie i konfiskata majątku licznych związków i organizacji katolickich nie wywołały sprzeciwu. Wiem dobrze, że sprzeciw może być równoznaczny z utratą wolności. Ale, o ile mnie pamięć nie myli, Kościół katolicki posiadał już w przeszłości swoich męczenników. Ci katolicy jednak, którzy dzisiaj są uwięzieni, cierpią za swoją przeszłość, cierpią z powodu koniunktury politycznej, ale rzadko kiedy cierpią za akty odwagi cywilnej. Nad tym właśnie ubolewał jeden z moich informatorów, ksiądz, który potem został zresztą aresztowany. On rzeczywiście „cierpi dla sprawiedliwości”. Mówił mi prawie z entuzjazmem, że tylko czeka na więzienie czy obóz koncentracyjny, że jedynie przez pokazanie narodowi męczenników można wyrwać go spod hipnozy nacjonalizmu. Jeżeli za czasów Kulturkampfu — ciągnął dalej — aresztowano nawet biskupów, o ileż jaskrawsze powinny być dzisiaj objawy walki, kiedy duch rewolucji jest o tyle bardziej zasadniczo obcy i wrogi duchowi wszelkiej religii. Bo przyznać trzeba, że jeżeli rzadko uświadamiamy sobie, a może nawet negujemy fakt, że kultura, w której byliśmy wychowani, jest kulturą chrześcijańską, w dzisiejszych Niemczech przekonamy się, stosując metodę eliminacji, że to, co panuje w Europie poza Niemcami (zostawiam oczywiście na uboczu Rosję), jest może oddalonym, ale jednakże refleksem „przewrotu chrześcijańskiego” sprzed tysiąca dziewięciuset lat. Nic bardziej niechrześcijańskiego, ba, nawet niepogańskiego, niż obecny przewrót niemiecki. Nacjonalizm to kult nizinny. Nie rozwija się on w cieniu Góry Oliwnej ani nawet Olimpu.