Potrzebujemy Twojej pomocy!
Na stałe wspiera nas 427 czytelników i czytelniczek.
Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Motyw
Nacjonalizm
w utworze
Cywil w Berlinie
↓ Rozwiń fragment ↓W drugą niedzielę maja obchodzi się zwykle w Niemczech Dzień Matki. W tym roku odbywał...
↑ Zwiń fragment ↑W drugą niedzielę maja obchodzi się zwykle w Niemczech Dzień Matki. W tym roku odbywał się on pod hasłem gloryfikacji licznych rodzin. Aby zachęcić panny na wydaniu i początkujące mężatki, wszystkie pisma ilustrowane zamieściły fotografie i artykuły o matkach zasłużonych, czyli takich, które straciły wielu synów na wojnie. Nie wiem doprawdy, kto ma dziwaczniejszą mentalność: redaktor propagandzista czy kobieta, która się na taką propagandę da złapać. Poza rolą matki ruch narodowosocjalistyczny nie przyznaje innej roli kobiecie.
↓ Rozwiń fragment ↓Komisarz państwowy doktor Frank, prezes związku narodowosocjalistycznych prawników niemieckich, określił narodowy socjalizm jako rewolucję germańską...
↑ Zwiń fragment ↑Komisarz państwowy doktor Frank, prezes związku narodowosocjalistycznych prawników niemieckich, określił narodowy socjalizm jako rewolucję germańską. Podkreślił, że po raz pierwszy pojęcie „rasy” jest uwzględnione przez prawo i że prawo to nie wegetuje w zakresie łamańców oderwanego myślenia, ale odżywa na nowo w świadomości narodu. Doktor Frank objaśnił, że chce wyraźnie stwierdzić, że walka o niemieckie prawo jest sprawą narodowego socjalizmu i będzie prowadzona wyłącznie przez „wykładniki siły” tego ruchu (oklaski). Niemożliwe jest, żeby ten porządek prawny, który doprowadził naród do upadku, pozostał nadal, kiedy idzie o odbudowę państwa niemieckiego. „Jak się to już stało w Bawarii, tak samo będziemy się też starali w całej Rzeszy, żeby egzaminy z prawa rzymskiego były natychmiast i w każdej formie wstrzymane. Państwo niemieckie będzie mogło w przyszłości żądać, żeby interesy jego i jego ludu stanowiły jednocześnie podstawę sędziowskiego obiektywizmu”. „Każda neutralność jest zła albo obłudna (oklaski). Niedawno złamaliśmy wpływ żydostwa na niemiecki wymiar sprawiedliwości. Niektórym może wydać się trudne pogodzenie tempa procesu i potrzeb państwa z programowymi założeniami ruchu. Tempo narodowej rewolucji określa nasz wódz. Związek narodowosocjalistycznych prawników nie odstąpi nigdy od żądania wyrugowania wszystkich bez wyjątku Żydów z życia prawniczego w każdej jego formie” (burzliwe oklaski). Doktor Frank zapowiedział, że wkrótce ma być rozpoczęta reforma prawa karnego, jak również reforma procedury cywilnej. (Te rzeczy robi się na kolanie). Jeszcze w ciągu przyszłego tygodnia gabinet Rzeszy zaaprobuje obszerną nowelę do kodeksu karnego, nowelę, która uwzględni najważniejsze i najpilniejsze potrzeby, a mianowicie: zaostrzenie kar w dziedzinie nielojalności, korupcji i dręczenia zwierząt, a zniesienie karalności pojedynków studenckich itd. (Dziwne zaiste są niektóre sprawy niecierpiące zwłoki. Wiem zresztą skądinąd, że studenci nie czekali wcale na ukazanie się noweli i z całym animuszem zabrali się do wzajemnego kaleczenia). „Chociaż praca prawodawcza jest teraz tak uproszczona — ciągnął dalej doktor Frank — w przyszłości będzie bardzo trudno łamać prawa Rzeszy. Państwo nie ma zamiaru prowadzić dalej tego odurzania humanitaryzmem, jakie praktykowano w przeszłości”. „Ośrodkiem naszej pracy jest lud, a przestępcę będziemy tak ścigali, że się nauczy drżeć przed władzą”. (Oby się to drżenie ograniczyło tylko do przestępcy).
↓ Rozwiń fragment ↓W związku z nocnym życiem trzeba chyba wspomnieć o kobietach. Wyszły przepisy co do głębokości...
↑ Zwiń fragment ↑W związku z nocnym życiem trzeba chyba wspomnieć o kobietach. Wyszły przepisy co do głębokości dekoltu zawodowej fordanserki (ci ludzie o wszystkim pamiętają). Nie sądzę jednak, aby ten przepis był po drakońsku wprowadzany w życie. Płatnej fordanserki nie wolno po tańcu zaprosić do stolika lub baru. Jeżeli ktoś chce mieć towarzystwo kobiece, musi je sobie sprokurować zawczasu na zewnątrz i związać się na cały wieczór. Wielu panów mówi, że woli nie. Podobne stosunki każą mi zapytać się przyjaciół, jak to się dzieje: z jednej strony purytanizm i pruderia (kanclerza Hitlera podobno nic nie kosztuje powściągliwość płciowa), a z drugiej strony te rzesze prostytutek bardziej niż kiedykolwiek natarczywych i ciągnących mężczyzn za rękaw do bram. Nie można wprost wieczorem wrócić do hotelu, nie okupiwszy się przynajmniej papierosem. Na to słyszę odpowiedź, że choć ideałem narodowego socjalizmu jest rozmnażanie się, a więc małżeństwo, jednakże stosunek płciowy jako akt wybitnie męski może być tolerowany, byle mężczyzna okazywał kobiecie, która nie ma zamiaru zostać matką, należytą pogardę i brutalność.
↓ Rozwiń fragment ↓Ale na ogół biedne są dzisiaj kobiety w Niemczech. Życie im się stanowczo nie uśmiecha...
↑ Zwiń fragment ↑Ale na ogół biedne są dzisiaj kobiety w Niemczech. Życie im się stanowczo nie uśmiecha. Wicekanclerz von Papen mówi, że rolą życiową Niemki — o ironio! — jest umrzeć; tak, umrzeć. Mężczyzna powinien umrzeć za ojczyznę z bronią w ręku na polu bitwy (tych pól ma zawsze jakoby wystarczyć), a kobieta ma umrzeć w połogu; ale oczywiście nie w pierwszym, tylko przynajmniej w dziesiątym.
↓ Rozwiń fragment ↓Płynność organizacji, dogmatyki i liturgii oraz łatwość, z jaką zbory ewangelickie abdykują z najbardziej, zdawałoby...
↑ Zwiń fragment ↑Płynność organizacji, dogmatyki i liturgii oraz łatwość, z jaką zbory ewangelickie abdykują z najbardziej, zdawałoby się, zasadniczych rzeczy, łatwość znajdowania kompromisu, wszystko to stworzyło taki stan rzeczy, że Hitler nie miał właściwie, pomimo bardzo stanowczych sprzeciwów prezydenta Hindenburga, zasadniczych trudności z przeobrażeniem protestantyzmu w narzędzie zupełnie podległe narodowej rewolucji, nie dając mu jednakże żadnych przywilejów religii panującej. Der totale Staat nie może, oczywiście, patrzeć życzliwym okiem na żadną religię. Religia to konkurencja. Nacjonaliści to najbardziej skrajni monoteiści. Jedno jest bóstwo: państwo. Reszta to opium dla ludu. Nie wątpię, że wśród protestantów działy się i zapewne jeszcze dzieją tragedie. Cierpieć musi wielu purystów, ale cierpią przypuszczalnie głównie ci, którzy widzą dzieło może całego swego życia zniszczone. Mam na myśli ludzi pracujących w organizacjach i związkach wyznaniowych. Tragedie te jednak są bez wyjątku tragediami cichymi. Głośnych protestów nie słychać. Pamiętam tylko jeden w sprawie oczekiwanego zakazu przyjmowania na wiarę protestancką Żydów. Protest ten zresztą okazał się skuteczny, gdyż ustawa normująca obecny stan Kościołów protestanckich nie jest zaopatrzona w paragraf aryjski. Zdziaławszy już tak wiele, rząd myśli teraz o wciągnięciu do wspólnej organizacji także Kościołów protestanckich w krajach bałtyckich, Czechosłowacji, Austrii i Jugosławii, ażeby potem użyć ich jako ogarów hitlerowskiej infiltracji.
↓ Rozwiń fragment ↓Gdyby życie było logiczne, w rękach katolików spoczęłyby losy rewolucji, ale ponieważ logika na arenie...
↑ Zwiń fragment ↑Gdyby życie było logiczne, w rękach katolików spoczęłyby losy rewolucji, ale ponieważ logika na arenie politycznej nie króluje, więc w rękach katolików spoczną nie losy, lecz tylko odpowiedzialność za rewolucję. Bo jakże inaczej napiętnować niesłychaną bierność katolików niemieckich zgrupowanych w zwarte jednostki geograficzne, w jednostki cieszące się do niedawna (widocznie nie dosyć) autonomią polityczną (patrz — Bawaria) i mające też do niedawna reputację bardzo „rzymskich”. Stawiano ich przecież zawsze za przykład wszystkim katolikom plączącym sprawy wiary z szowinizmem. A cóż się okazuje? Heca antyżydowska jest najdalej posunięta w Nadrenii, kraju katolickim. Zwracam wybitnemu działaczowi katolickiemu uwagę na wysoce niechrześcijański charakter tego ruchu. Otrzymuję wymijającą odpowiedź, że w Meksyku Żydzi nie bronili prześladowanych katolików.
W ogóle tych kilka cichutkich protestów, czy to w sprawie wolności prasy i słowa, czy to piętnujących objawy brutalności rewolucji, robiło wprost przykre wrażenie, kiedy się wiedziało, jakie możliwości w sensie kulturalnej opozycji czekały tylko na wyzyskanie przez katolików. Zakneblowanie potężnej prasy katolickiej, zamknięcie i konfiskata majątku licznych związków i organizacji katolickich nie wywołały sprzeciwu. Wiem dobrze, że sprzeciw może być równoznaczny z utratą wolności. Ale, o ile mnie pamięć nie myli, Kościół katolicki posiadał już w przeszłości swoich męczenników. Ci katolicy jednak, którzy dzisiaj są uwięzieni, cierpią za swoją przeszłość, cierpią z powodu koniunktury politycznej, ale rzadko kiedy cierpią za akty odwagi cywilnej. Nad tym właśnie ubolewał jeden z moich informatorów, ksiądz, który potem został zresztą aresztowany. On rzeczywiście „cierpi dla sprawiedliwości”. Mówił mi prawie z entuzjazmem, że tylko czeka na więzienie czy obóz koncentracyjny, że jedynie przez pokazanie narodowi męczenników można wyrwać go spod hipnozy nacjonalizmu. Jeżeli za czasów Kulturkampfu — ciągnął dalej — aresztowano nawet biskupów, o ileż jaskrawsze powinny być dzisiaj objawy walki, kiedy duch rewolucji jest o tyle bardziej zasadniczo obcy i wrogi duchowi wszelkiej religii. Bo przyznać trzeba, że jeżeli rzadko uświadamiamy sobie, a może nawet negujemy fakt, że kultura, w której byliśmy wychowani, jest kulturą chrześcijańską, w dzisiejszych Niemczech przekonamy się, stosując metodę eliminacji, że to, co panuje w Europie poza Niemcami (zostawiam oczywiście na uboczu Rosję), jest może oddalonym, ale jednakże refleksem „przewrotu chrześcijańskiego” sprzed tysiąca dziewięciuset lat. Nic bardziej niechrześcijańskiego, ba, nawet niepogańskiego, niż obecny przewrót niemiecki. Nacjonalizm to kult nizinny. Nie rozwija się on w cieniu Góry Oliwnej ani nawet Olimpu.
↓ Rozwiń fragment ↓Powracam jeszcze na chwilę do prasy endeckiej. Znajduję tam pewne analogie z duchem prasy sanacyjnej...
↑ Zwiń fragment ↑Powracam jeszcze na chwilę do prasy endeckiej. Znajduję tam pewne analogie z duchem prasy sanacyjnej, obok — przyznajmy — zasadniczych rozbieżności. Wspólną więc cechą jest bezwzględność i tolerowanie brutalności, a elementami dopełniającymi obraz dzisiejszych Niemiec — demagogia i antysemityzm, uprawiany zresztą w Polsce przez osoby, które w Niemczech dawno padłyby ofiarą paragrafów aryjskich.
W trakcie czytania tych gazet można usłyszeć, jak przejeżdżający szwadron ułanów śpiewa ochoczo nieprawdopodobną, wprost sadystyczną piosenkę:
Jak to na wojence ładnie,Kiedy z konia ułan spadnie,Koledzy go nie żałują,Jeszcze końmi go stratują.Prawdą jest, że w Niemczech odbywają się obchody na cześć zabójców Rathenaua, ale podobnej piosenki nie ma, jak też nie jest używana zdrobniała forma słowa „wojna”. Dotyczy to zresztą sześciu znanych mi języków europejskich.
↓ Rozwiń fragment ↓Komunizm dla rozkrzewienia się potrzebuje niesłychanych robót podziemnych i wielkich pieniędzy, choć pierwotnym jego hasłem...
↑ Zwiń fragment ↑Komunizm dla rozkrzewienia się potrzebuje niesłychanych robót podziemnych i wielkich pieniędzy, choć pierwotnym jego hasłem jest po prostu dobrobyt dla wszystkich. Nacjonalizm natomiast, który przede wszystkim grozi wojną z sąsiadami, który w najlepszym wypadku oddziela kraj murem autarkii i samozadowolenia od reszty świata — nie potrzebuje żadnego kapitału zakładowego. Hasło „Bądź dumny, że jesteś Estończykiem czy Baskiem” wystarczy bez poparcia ościennego państwa do znacjonalizowania każdego kraju.
Ale zaraza nacjonalizmu, na którą się tak chętnie godzą wszyscy ludzie tak zwani dobrze myślący, no i ci, którzy mało co dbając, uważają rezygnację za wygodny stan duszy, nie panuje wszędzie w równym natężeniu.