ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Juliusz Słowacki, Mazepa
  1. Cierpienie: 1
  2. Grzeczność: 1
  3. Język: 1
  4. Kobieta: 1
  5. Krew: 1
  6. Król: 1 2
  7. Kwiaty: 1
  8. List: 1
  9. Łzy: 1
  10. Marzenie: 1
  11. Miłość: 1
  12. Miłość romantyczna: 1
  13. Młodość: 1
  14. Niewola: 1
  15. Piękno: 1
  16. Plotka: 1
  17. Podstęp: 1 2 3
  18. Pogrzeb: 1
  19. Pojedynek: 1 2
  20. Przysięga: 1
  21. Samobójstwo: 1 2
  22. Sąd: 1
  23. Smutek: 1
  24. Strój: 1
  25. Szlachcic: 1
  26. Śmierć: 1 2
  27. Trup: 1 2
  28. Ucieczka: 1
  29. Więzienie: 1
  30. Władza: 1
  31. Zazdrość: 1
  32. Zbrodnia: 1

tem -> tym (z wyjątkiem pozycji rymowej) mię -> mnie czem-> czym Fleksja: panię -> panią Pisownia łączna i rozdzielna: przedemną -> przede mną, z pod -> spod. Udźwięcznienia i ubezdźwięcznienia: wązkiej -> wąskiej. Błąd źródła: Tak jest? -> Tak jest.

Juliusz SłowackiMazepaTragedia w 5 aktach.

OSOBY:

  1. KRÓL JAN KAZIMIERZ.
  2. MAZEPA, dworzanin Króla.
  3. WOJEWODA.
  4. AMELIA, żona Wojewody.
  5. ZBIGNIEW, syn Wojewody z pierwszego małżeństwa.
  6. CHMARA, dworzanin Wojewody.
  7. CHRZĄSTKA, dworzanin Wojewody.
  8. KASZTELANOWA.
  9. Pokojowi królewscy, Szlachta, ludzie Wojewody, Ksiądz, itd.

Scena w zamku Wojewody.

AKT I

SCENA I

Sala oświecona jak na bal. WOJEWODA, ZBIGNIEW, potem KASZTELANOWA.

WOJEWODA

1
A przy moździerzach trzymać zapalone lonty.
Waść mi, panie Zbigniewie, synu, zajrzyj w kąty,
Czy wszystko jak potrzeba na królewskie gody[1]?
Do wchodzącej Kasztelanowej.
5
Mościa kasztelanowo, mam wielkie powody
Cieszyć się, że cię widzę w zdrowiu i w świeżości.

KASZTELANOWA

Jakże mi pięknie zamek wygląda waszmości,
Co lamp! Co pozłotowin! — A gdzie aści[2] żona?

WOJEWODA

Dotychczas nie gotowa i nie przystrojona —
10
A to mój syn zastąpi ją tu przy asindźce[3].
Pójdę tymczasem z wieży zajrzeć na gościńce,
Czy się już król nie toczy po drodze lipowej.
Zbigniewie, atentuj[4] się waść kasztelanowej
I baw jaśnie wielmożną.

KASZTELANOWA

do Zbigniewa.
15
Waść przyjeżdżasz z Padwy?

ZBIGNIEW

Nie, mościa dobrodziejko, już z wojska.

KASZTELANOWA

Doprawdy?
Waść w wojsku?

ZBIGINIEW

Tak, rotmistrzem zostałem pancernym.

KASZTELANOWA

20
Strzeż mi się waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym,
Płochym[5] uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze.

ZBIGNIEW

Broń Boże!

KASZTELANOWA

Masz oczęta, co się błyszczą bystrze,
Ale coś trochę mgliste i afekcjonalne[6].
25
I cóż to jest waćpanu… ot, w pancerz cię palnę
Wachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa.
Mówże mi co o Włoszech asińdziej.
Słychać zgiełk za sceną.

WOJEWODA

Cholewa!
Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara!
30
Mości Chrząstko! Czy wszystkich diabli wzięli? — Wiara!
Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.
Wychodzi.

SCENA II

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, PAN CHRZĄSTKA wchodząc innymi drzwiami.

CHRZĄSTKA

Gdzie Wojewoda?

KASZTELANOWA

Chciej nas waść zainformować,
Co to za krzyk?

CHRZĄSTKA

35
Zdarzenie, mościa dobrodziejko,
Bardzo smutne.

KASZTELANOWA

A powiedz że?

CHRZĄSTKA

Bryka za bryką
Wjechała na dziedziniec, mościa dobrodziejko.
40
Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.
Jednych prowadził pan marszałek ziemski Szczara,
Lubomirszczyk[7] zajadły, rokoszanin[8], śmiałek;
Drugim pan Olgopolski przywodził, marszałek,
Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.
45
Zeszli się, mościa pani, przed bramą zamkową
Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron
Caudy[9] swej przyjacielskiej, amicus[10] i matron.

KASZTELANOWA

JęzykProszę Waćpana, nie leź w łacinę jak w błoto.

CHRZĄSTKA

GrzecznośćObu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to,
50
Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;
Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia
Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach,
Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się, jak na mękach;
Próżno obu łysiny mroził księżyc chłodny,
55
Jeden krzyczał: niegodny — i drugi: niegodny!
I byłyby na wieki trwały te respekta,
Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta[11]
Jezuickiej grzeczności nie był krzyknął z brzucha:
A weźże, panie Szczara, krok i nakryj ucha.
60
Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku
W bramę — co widząc, równie accelerans[12] kroku
I pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz,
Co się stało? Jak razem wstąpili w korytarz,
Tak i razem ugrzęźli, brzuch z brzuchem, nos z nosem;
65
Próżno ich szlachta częstym szturchańcem i głosem
Podżega i na dalsze zaprasza pokoje —
Nie mogą — więc myśl wzięto seccare[13] na dwoje
Zaciętych inimicos[14], więc błysnęły szable.
Jako więc w ciasnym porcie dwa wielkie korabie[15],
70
Które fortunam[16] niosą przed burzliwym gromem…

WOJEWODA

za sceną.
Rozbić mur, niechaj wejdą Ichmoście wyłomem.
Panie Chmara! Rozwalić mur.

KASZTELANOWA

O! Krotochwila[17].
Chrząstka wychodzi.

SCENA III

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, wchodzi AMELIA.

KASZTELANOWA

Cóż to jest za dzieweczka? Ze skrzydeł motyla
75
Trzewiczki ma; na głowie bez żadnego fiocha[18].

ZBIGNIEW

To, mościa dobrodziejko, jest moja macocha.

KASZTELANOWA

Ta młodziutka? To jeszcze dziecko!
Do Amelii.
A proszę cię,
80
Bądźże mi przyjaciółką, moje piękne dziecię.
Uważaj mnie jak swoją. — Piękno, MłodośćCóż? Jaka ty ładna!
A to, panie Zbigniewie, cud! Z sąsiadek żadna
Nie wyrówna. Nie płoń się, starej wolno mówić.
Trzeba ci było muszek wiosennych nałowić,
85
Oberwać im skrzydełka i upstrzyć twarzyczkę.
Nadto białą we włosach zatknęłaś różyczkę,
Nadto białą. To jeszcze dzieciątko niewinne.
Panie Zbigniewie, czy masz respekta[19] powinne[20]
Dla takiej młodej matki? Jakże wy z nią razem?
90
To dziwnie, waszeć mi się zdajesz zimnym głazem,
Atentujże się wasze tej młodziutkiej matce.
Do Amelii
Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce:
Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca.
95
Cóż — czy cię nudzi starej gawęda bez końca?
Powiem ci coś miłego: tu z królem przybywa
Pan Mazepa.

AMELIA

Któż to jest?

KASZTELANOWA

Jak to, nieszczęśliwa!
100
Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie?

AMELIA

Nie, mościa dobrodziejko.

KASZTELANOWA

Ja ciebie oślepię,
Jak ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale[21],
A może twoje czyste serduszko rozpalę
105
Ogniem nieugaszonym. — Obaczysz go sama.
Serce jego otwarte jak przejezdna brama,
Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota.
Spojrzenia jego na kształt kowalskiego młota,
Ciągle w biedne serduszka uderzają, tłuką
110
Na miazgę. Niech to będzie asińdźce nauką.
Walą z dział.

AMELIA

O Boże, król!

KASZTELANOWA

Nim wejdzie, mamy czasu dużo,
Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużą
I z wielkim stał papierem — Ba! To mówca śliczny,
115
Przygotował dla króla wiersz makaroniczny[22].
O czym że ja mówiła, mościa dobrodziejko?
Ha — otóż paź Mazepa — jeszcze mu czuć mleko
Pod nosem, a już o nim tyle rzeczy plotą.

SCENA IV

CIŻ SAMI. Mazepa włazi oknem nie widziany przez aktorów.

PlotkaKASZTELANOWA

Wystaw[23] ty sobie, co to za sowizdrzał! Co to
120
Za urwis ten Mazepa.

MAZEPA

na stronie.
Ba, tu o mnie mowa.

KASZTELANOWA

Wystaw sobie, co to jest za przewrotna głowa!
Co to za wróg niewieści! Węża wziął za godło.
Paź kochanek włosami kazał wypchać siodło.

MAZEPA

kłaniając się kasztelanowej, nagle.
125
Fałsz, mościa dobrodziejko, proszę nie dać wiary.

KASZTELANOWA

Jakże tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

Z księżycem przez szpary.
Lecz w czas[24] przychodzę bronić własnego honoru.

KASZTELANOWA

Lecz jak tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

130
Jak motylek dworu
Przez okno, mościa pani.

KASZTELANOWA

Ba, kłamcy masz minę;
Okno wysokie.

MAZEPA

Z włosów mam różnych drabinę.

KASZTELANOWA

135
Z włosów kochanek?

MAZEPA

Tak jest.

KASZTELANOWA

Lecz czemuż przez szyby,
Nie przez drzwi?

MAZEPA

Bo we drzwiach jest pan Pasek, niby
140
Cerber[25] z trzema głowami — krew się w żyłach ścina,
Co jedna skończy mówić, to druga zaczyna.
Myśląc, że to się nigdy nie skończy — uciekłem.

KASZTELANOWA

Już ja widzę, że Waćpan ten dom zrobisz piekłem,
Że tu Waćpan przez okno wniesiesz niepokoje.

MAZEPA

145
Skądże tak zła opinia?

KASZTELANOWA

Ja bardzo się boję
Waszej niestateczności. — Niech nas Bóg ochrania,
Waszeć nigdy nie możesz być bez zakochania;
Lecz tutaj warto by się rozkochać ze skruchą.
150
Jak się zakochasz, to mi powiesz w kim na ucho,
Ja stara cię nie zdradzę.

MAZEPA

z ręką na sercu
Paź aśćkę przekona.

SCENA V

CIŻ SAMI, KRÓL, WOJEWODA i wiele szlachty.

WOJEWODA

Oto jest, najjaśniejszy panie, moja żona,
Która ci się pokornie do kolan uniży.
155
A to — kasztelanowa Robroncka ze Spiży.
A to mój syn jedynak, twej potencji[26] sługa.

KRÓL

Cóż to? Paź tu?

MAZEPA

Oracja była bardzo długa,
Nie chciałem się rozczulić, wnet mi oczy mokną,
160
Wszedłem przez okno…

KRÓL

Strzeż się wylecieć przez okno.

MAZEPA

W szczęśliwsze pozwól, królu, ufać horoskopy.

KRÓL

do Wojewodziny.
Pani, racz mi dać rękę. — Te ogniste stropy
Prawdziwie empirejskim[27] zdają się obłokiem,
165
A ty, wojewodzino…
Kończy do ucha komplement.

WOJEWODA

Za królewskim krokiem,
Mości panowie, proszę — proszę — bardzo proszę.
Wychodzą wszyscy, oprócz Mazepy, na dalsze pokoje.

SCENA VI

MAZEPA

sam.
O! Dziwny świat! Ten młody rotmistrz, przy macosze
Tak cudownej, a zimny jak lód się wydaje,
170
Gdy ja, ledwom ją ujrzał, już mi serce taje…
Już chciałbym albo żyć z nią, albo umrzeć dla niej.
Mościa kasztelanowo, o! Zgadłaś waćpani,
Że tu przyjdzie w miłości zapisać się wiecznik.
Zacznę jak słońce, może skończę jak słonecznik,
175
Ona mi będzie serce obracać oczyma.
Wojewoda wchodzi.

WOJEWODA

Cóż to — czy mój stół żadnych względów nie otrzyma,
Proszę, wielmożny panie, nie pogardzaj strawą.
Mazepa kłania się i odchodzi.

SCENA VII

WOJEWODA, CHMARA.

WOJEWODA

Panie Chmara, w ogrodzie czy od lamp jaskrawo?

CHMARA

Już się palą.

WOJEWODA

180
Wyłamać zaraz tę przegrodę.
Niechaj król zobaczy dobrze w zamku Wojewodę.
Niechaj mu będzie jasno — cóż — wyjąć tę ścianę.
Ludzie wyjmują ścianę w głębi teatru, pokazuje się ogród iluminowany.
To pięknie? Czy tam wszystkie rozkazy wydane?
185
Czy włość pije, mospanie, czy upiekli wołu?

CHMARA

Wszystko, panie.
Wchodzi p. Pasek.

PAN PASEK

Jegomość król wstaje od stołu,
Już kazał sobie podać z nalewką[28] miednicę.

WOJEWODA

Panie Pasek, każ urżnąć polskiego[29] muzyce.
Rozchodzą się w różne strony, wojewoda idzie do króla.

SCENA VIII

Muzyka gra poloneza — Król wchodzi w pierwszej parze, prowadząc Wojewodzinę — Za nim paź Mazepa z Kasztelanową, potem opodal Zbigniew z jakąś panią. — Wojewoda na końcu.

KRÓL

do Amelii.
190
Pani Wojewodzino, to królewskie gody.
Jeśli wola, pójdziemy kołem przez ogrody?

AMELIA

Sługa waszej królewskiej mości.

KRÓL

Proszę w ślady.
Polonez wychodzi do ogrodu.

KASZTELANOWA

przechodząc, do Mazepy.
195
A Waćpan się już kochasz?

MAZEPA

Już.

PIERWSZA Z PAŃ

do Zbigniewa.
Jak Waszmość blady.

ZBIGNIEW

Mościa pani, zapewne takim byłem wczora.
Wychodzą. Polonez wraca z ogrodu. Król puszcza rękę Wojewodziny, wszystkie pary rozłączają się.

KRÓL

Wielmożne panie, proszę iść same, gąsiora.
200
A teraz nowym wszystkich wyborem zaszczycić.
Kasztelanowa bierze rękę Króla — inne panie wybierają tancerzy — Amelia zostaje na przodzie sceny, a paź z boku — polonez cały wychodzi — i bal przenosi się do sal dalszych.

SCENA IX

AMELIA, MAZEPA.

MAZEPA

na stronie.
Udało mi się żadnej ręki nie uchwycić
I zostać z nią sam na sam… Piękności cudowna!
Owiała mnie przy tobie trwoga niewymowna,
Jak w miejscu świętym.

AMELIA

do siebie.
205
Tak mi coś na sercu smutno!

MAZEPA

na stronie.
Niespokojnością jestem dręczony okrutną.
Jak tu zacząć?
Do Amelii.
Czy wolno panią prosić w tany?

AMELIA

210
Niech pan wybaczy.

MAZEPA

Więc nie?

AMELIA

Nie.

MAZEPA

Głosek twój szklany
Wyuczył się harmonii od leśnych słowików;
215
Oczy twoje z błękitów całe i z promyków
Od gwiazd się nauczyły być tak błękitnymi,
I tak zawsze, tak prosto zlatywać ku ziemi.
Pozwól mi głos usłyszeć i zobaczyć oczy,
Bo pomyślę, żeś gniewna. Ty drżysz? Nikt nie wkroczy,
220
Wszyscy za królem ciągną po zamku. My sami.
O! To kraj dziwny! Tu są niebianek ustami
Róże zamknięte, nie chcą otworzyć się całe…
Widzę na ustach uśmiech… Muszę oczy śmiałe
Odwrócić, bo mnie twoich brwi mignienie zgubi.

AMELIA

225
Nie wiem, czy Waszmość wiejską prostotę polubi,
Ale muszę mu wyznać, że ta jego mowa
Wcale mi się nie zdaje…

MAZEPA

Bywaj pani zdrowa,
Jeślim obraził…

AMELIA

230
O! Nie.

MAZEPA

Idę — i w łeb strzelę.

AMELIA

Tak żartować!

MAZEPA

Bynajmniej — jak sobie podchmielę,
Gotów jestem na wszystko, idę pić z rozpaczy.

AMELIA

235
A potem?

MAZEPA

Potem pani z okna mnie zobaczy
Strzelającego sobie w łeb.

AMELIA

Pan stroi żarty.

MAZEPA

Cóż mam robić na świecie? co? — czy grać drużbarty[30],
240
Albo z królem odmawiać litanije smętne?
Ot — nie mam już w nic wiary, serce moje mętne —
Ciebie bym jeszcze, pani, wziął za spowiednika,
Boś podobna do świętej — ty słuchasz słowika,
A ja mam więcej, pani, z tobą do mówienia.
245
A ty mnie słuchać nie chcesz.
Do siebie.
Już się zarumienia,
Dobry znak.
Głośno.
250
O! Niebieska, bądź świętą osobą!
Tylko mi się ty pozwól spowiadać przed sobą;
Ja mam wiele na sercu ciążącej spowiedzi.
Pod oknem twem pewnie jaki ptaszek siedzi
I przez całą noc śpiewa piosnkę nieudolną;
255
Czyliż mi dziś słowika zastąpić nie wolno?
Czy to gniew twój obudzi?

AMELIA

O, Boże! O, Boże!

MAZEPA

Jam się rozpytał dobrze o wszystko we dworze.
Wiem, że twój balkon brzozą płaczącą okryty.
260
Lilijami ubrany.

AMEMIA

Pan nie jesteś skryty,
Gdy się do roli szpiega przyznajesz tak snadnie[31].

MAZEPA

Tak, jestem bez honoru.

AMELIA

Pan tu w przepaść wpadnie.
265
Ja mam obrońcę, ja tu będę obroniona.

MAZEPA

Lecz pani będziesz tego żałować, kto skona.

AMELIA

Próżne słowa, tak błaho nikt życia nie traci
I bez żadnej nadziei.

MAZEPA

W twej drżącej postaci
270
Wiele dla mnie nadziei.

AMELIA

Żadnej nie ma — żadnej.
Odchodzi.

SCENA X

MAZEPA, potem KASZTELANOWA.

MAZEPA

Już się jak rybka wędki uchwyciła zdradnej,
Przysięgnę, że się z okna dziś do mnie wychyli.
Resztę uczyni diabeł.
Wchodzi Kasztelanowa.

KASZTELANOWA

275
A gdzież to wy byli,
Mój panie dworzaninie? Z kim się to gwarzyło?

MAZEPA

Z nikim, wielmożna pani.

KASZTELANOWA

Serduszko się wpiło
Jak kleszcz! Ja ci coś powiem — jestem tu na oku.
280
Widziałam, jak was Zbigniew wypatrywał z boku;
Strupiałbyś, panie paziu, gdybyś go zobaczył,
Bo tak wyglądał, jak trup. — Żeby Waszmość raczył
Podać mi do powozu rękę.

MAZEPA

Już cię tracę,
285
Mościa kasztelanowo?
Daje rękę i wyprowadza Kasztelanową.

SCENA XI

ZBIGNIEW i WOJEWODA, który przez cały ciąg sceny wyprowadza gości z czapką w ręku i kłania się nisko.

ZBIGNIEW

Serce mi kołace,
Jakbym miał omdleć. — Tutaj stała nieruchoma —
On gadał do niej, trwoga w niej była widoma[32].
O czym on do niej mówił? Jakimi wyrazy[33]?
290
Ona się odwróciła, widziałem, dwa razy,
Jakby z niespokojności — trzebaż mi się było
Pokazać? — Ten dom będzie paziowi mogiłą.

WOJEWODA

Gasić światła! Król się pan ma ku spoczynkowi.
Wychodzi.

ZBIGNIEW

I niktże mi tu z duchów litosnych nie powie,
295
O czym oni gadali. Nie, ja spać nie będę;
Pójdę, aż się tych myśli dręczących pozbędę,
Ukołysany nocną cichością w ogrodzie.
Jeśli usłyszy — ona mnie pozna po chodzie
I przypomni, że jestem na świecie. O! Męka.
Wychodzi.

SCENA XII

Inny pokój w zamku. KRÓL, WOJEWODA z pochodnią, MAZEPA, POKOJOWI KRÓLEWSCY.

KRÓL

300
A niechże Waszmość przecie przede mną nie klęka.

WOJEWODA

Król się pozwoli rozzuć[34].

KRÓL

podnosząc go z ziemi.
Waść zanadto czyni,
Prosimy cię, zostaw nas nocnej monarchini
Dyjanie[35], co w te szyby zamierzchłe zagląda,
305
Sam się ku spoczynkowi miej; Morfeusz[36] żąda
Ofiary po ofierze Bachusa[37].
Wojewoda kłania się i odchodzi.
Bóg z wami.
Pokojowce królewscy odchodzą.

SCENA XIII

KRÓL, MAZEPA.

KRÓL

Podaj mi brewiarz[38]. Niebo iskrzy się gwiazdami.
310
Ave Maria gratias plena[39]. — Mazo!

MAZEPA

Panie!

KRÓL

Czy wiesz acan[40], gdzie tutaj śpią moi dworzanie?

MAZEPA

Na lewo.

KRÓL

A pan zamku?

MAZEPA

315
Nie wiem.

KRÓL

Toś kiep.

MAZEPA

Zgoda.

KRÓL

Ave Maria. — Nie wiesz, gdzie śpi wojewoda?

MAZEPA

Nie wiem.

KRÓL

320
Toś wielki dureń.

MAZEPA

Już drugi raz słyszę.

KRÓL

A ty gdzie śpisz?

MAZEPA

Ja nie śpię.

KRÓL

A coż robisz?

MAZEPA

325
Piszę
Dzieje twe, miłościwy panie.

KRÓL

Sowizdrzale,
Historiografie.

MAZEPA

na stronie,
Bogdajś pękł, ex-kardynale[41].

KRÓL

330
Co waść mruczysz?

MAZEPA

Nic, wiersze.

KRÓL

Ba, ja się założę,
Że ty masz jaką schadzkę po nocy.

MAZEPA

Być może.

KRÓL

335
Ja wiem pewnie. Waść gadał już z wojewodziną.

MAZEPA

Chwaliłem przed nią waszą królewską mość.

KRÓL

Ino[42]
Mów prawdę. Waść ją będziesz widział dzisiaj jeszcze?

MAZEPA

Jak tylko serce moje gdziekolwiek umieszczę,
340
To mi król miłościwy wnet zajrzysz[43].

KRÓL

Nie zajrzę
Bynajmniej.

MAZEPA

Wnet przeszkadzasz mi, królu…

StrójKRÓL

A dajże
345
Mi święty pokój, głupcze! Tak mi trąbisz w uszy,
Że aż uciekam…
Bierze na siebie płaszcz Mazepy zostawiony na krześle, i kapelusz Mazepy kładzie na głowę.

MAZEPA

Królu! To mój płaszcz.

KRÓL

Bez duszy!
Chcesz, żebym dostał febry[44], bez płaszcza, po rosie.

MAZEPA

350
Król miłościwy, wszakże masz swój.

KRÓL

Co? Młokosie,
Chcesz, żeby mnie po nocy, w królewskiej odzieży,
Poznało zaraz całe wojsko nietoperzy
I oddawało winne[45] królewskie honory?
355
Cóż, Mazo, waść nie jesteś na gorączkę chory;
Jeśli mnie płaszcz zarazi czym, to głupstwem chyba.
Czekaj tu waść.
Wychodzi do ogrodu.

SCENA XIV

MAZEPA

sam.
Niech diabli wezmą tego grzyba!
Jemu to w pazia płaszczu po księżycu chodzić,
360
I pod oknami marznąć — i niewiasty zwodzić!
Ortodoxus! Przeklęty Ortodoxus! Ckliwy!
Wszak jeszcze wczora włos mu wyrywałem siwy;
Poczekaj! Drugi raz mnie nie złapiesz tak snadnie.
Dalibóg, że mu w moim płaszczu bardzo ładnie,
365
Gotowa jeszcze okno otworzyć.

SCENA XV

KRÓL wraca ze szpadą dobytą, ranny w rękę. MAZEPA.

KRÓL

Nędzniku!

MAZEPA

Królu!

KRÓL

Zdrajco bezczelny.

MAZEPA

Skądże tyle krzyku?

KRÓL

370
Waść mnie posłał na zgubę.

MAZEPA

Ja?

KRÓL

Zbójcę nasadził.

MAZEPA

Przysięgam, miłościwy panie…

KRÓL

Waść mnie zdradził…

MAZEPA

375
Co widzę? Najjaśniejszy pan masz krew na dłoni!

KRÓL

Wytłumacz się, urwisie! Niech się waszeć broni,
Będziesz waść ukarany. — Ledwom dał dwa kroki,
Jakiś olbrzym wypada, jak sosna wysoki,
Z szablą dobytą — i wnet, nuż rąbać na ślepo;
380
Krzycząc: podły Mazepo! tchórzu ty Mazepo!
Nie będziesz ty mi więcej po księżycu łaził.

MAZEPA

I król go nie zabiłeś?

KRÓL

On mnie nie obraził,
On waści lżył — a mnie co do tego, mospanie?

MAZEPA

385
Lecz on ranił królewską dłoń — i znak zostanie.

KRÓL

Bogdajeś pękł! — to wszystko ja cierpię za waści.

MAZEPA

On widział, że król, jego uchodząc napaści,
Zostałeś ranny?

KRÓL

Widział… krew ciekła z oszczepa,
390
A mój ludojad krzyczał: jaki tchórz Mazepa,
Ranny już, a spod szabli jak łajdak uchodzi.

MAZEPA

I król go nie zabiłeś?

KRÓL

A cóż to mi szkodzi,
Że ktoś waści nazywa tchórzem?

MAZEPA

395
W żaden sposób…

KRÓL

Injurie[46] takie zawsze należą do osób,
Do których wymierzone są i do nazwiska.

MAZEPA

Lecz jutro, miłościwy panie, krew odzyska
Swoje prawa.

KRÓL

400
Co? Jakie krew odzyska prawa?

MAZEPA

Jutro nazwisko tchórza weźmie ręka krwawa.

KRÓL

Co ty mówisz?

MAZEPA

Racz o tym pomyśleć raz drugi.

KRÓL

Idź waść i obudź moje pokojowe sługi.
405
Pakować się — ja jutro wyjeżdżam przed słońcem.
Przeklęta noc!

MAZEPA

Przeklęta noc!

KRÓL

I koniec końcem
Wyjedziemy.

MAZEPA

410
I koniec końcem, wyjedziemy.

KRÓL

Ten zabójca rozpapla…

MAZEPA

Nie musi być niemy.

KRÓL

Przeklęta noc!

KrewMAZEPA

Injurie należą do osób…

KRÓL

415
Co ty mruczysz?

MAZEPA

Ot! Panie, wynalazłem sposób.
Aby tu zostać jutro.

KRÓL

Ba! To rzecz ciekawa?

MAZEPA

Jutro nazwisko tchórza weźmie ręka krwawa.

KRÓL

420
No, i cóż? Jakże waszeć mój honor obroni?

MAZEPA

bierze szpadę króla i sam siebie w dłoń rani.
Oto mi, królu, patrzaj, krew trysnęła z dłoni.

KRÓL

ściskając go.
Dziecko moje kochane.

MAZEPA

Cóż jest w tej zadzierce!
Ja bym się może, królu, dla niej ranił w serce.

AKT II

SCENA I

Galeria z arkadami otworzonymi na ogród. KRÓL, WOJEWODA.

KRÓL

425
Mój mości wojewodo! To rzecz nie do wiary,
Paź napadnięty.

WOJEWODA

Niech mnie położą na mary,
Jeśli ja co rozumiem, Najjaśniejszy Panie,
W tej gmatwaninie.

KRÓL

430
Niech to już tak i zostanie.
A waszeć, wojewodo, nie wdawaj się w śledztwo.

WOJEWODA

Co? Miłościwy panie, moje tu ślachectwo
Na szwank jest wystawione, assasynium[47] w domu.

KRÓL

No, przecież się nie stało wielkie zło nikomu,
435
Paź tylko przywileju wietrznika[48] nadużył
I oberwał, mospanie, to, na co zasłużył;
Dobrze mu tak, niech ładnym się oczkiem nie wabi.
No — cóż tak, wojewodo, dumasz?

WOJEWODA

Wabik babi,
440
Ten paź, może się strasznie oparzyć. Mopanek
Niechaj się strzeże, niech tu nie szuka kochanek.
Mój dom nie jest…

KRÓL

I cóż tak drzesz pas złotolity?

WOJEWODA

Więc pazik szukał tutaj po nocy kobiety?

KRÓL

445
Wojewodo, ja nie wiem.

WOJEWODA

Miłościwy panie,
Pozwól mi — pójdę — ranne zastawić śniadanie.

KRÓL

Dajem wam wszelką wolność.
Wojewoda odchodzi.

SCENA II

KRÓL

sam
Ten starzec zazdrosny,
450
Jakże taki charakter w starych ludziach sprośny!
Jaki śmieszny! Rwał wąsa i rozdzierał pasa,
A wszystko więził w sobie, i krwi tylko krasa
Wyszła mu na policzki starością zwiędniałe.
Wstrząsał się, jakby dźwigał na ramionach skałę;
455
Widziałem, jak mu błysła źrenica czerwona,
Gdy wyrzekłszy, kobieta, w myśli dodał: żona.
Oj wojewodo, tak mi wyglądałeś wasze,
Jak Radziejowski[49], gdy jadł ze Szwedami kaszę.
Cóż to? Wojewodzina?

SCENA III

KRÓL, AMELIA.

AMELIA

460
Panie miłościwy!
Przyszłam ze skargą.

KRÓL

Jakżem dumny i szczęśliwy.

AMELIA

Królu, widzisz mnie jeszcze drżącą z przelęknienia,
Wielką zniosłam obelgę — twarz mi opłomienia,
465
Mówić nie mogę. Niech król w lice mi nie patrzy.

KRÓL

Któżby chciał na tych licach kwiat oglądać bladszy,
Kiedy jesteś tak cudnie piękną, gdy się płonisz.

AMELIA

Królu, ty mnie obronisz — ufam, że obronisz,
Jeśli mnie nie chcesz widzieć, panie, pod mogiłą.
470
Twój dworzanin mnie zelżył, panie.

KRÓL

Jak to było?

Zbrodnia, SądAMELIA

O tak, królu, jak zwykle, dziś, o słońca wschodzie
Szłam na mszę. Pan Mazepa mnie spotkał w ogrodzie.
Na wąskiej kładce, zewsząd okrytej drzewami,
475
Ukląkł — jam się bladością okryła i łzami,
Lecz nie chciałam się cofnąć, by nie zdradzić strachu:
Począł mówić, że poznał mnie po róż zapachu,
Że mu wschodzące słońce powiedziało o mnie;
Zawstydzona, ile że ubrana mniej skromnie,
480
Bom nie myślała, że mnie kto z ludzi nadybie,
Musiałam spuścić oczy i w rzeczułki szybie
Wołać rybek na pomoc i prosić o radę.
Gdy ten bezczelnik, lica moje widząc blade,
Rozumiał, że mnie z barwą zarazem różaną
485
Odleciał wstyd — i z trwogi na kładce zachwianą
Zatrzymał tak, że usta uczułam na twarzy.

KRÓL

O! Szatan!

AMELIA

Więc się, panie, zawstydzona skarży.
Ufam, że się król ujmiesz za sprawą kobiety.

KRÓL

490
Osądź go sama.

AMELIA

Jak to! Ja mam sądzić — nie ty?
Królu, ty w naszym domu.

KRÓL

na stronie.
Przeklęty paziku!
Do Amelii.
495
Pani, w naszym kodeksie jest zbrodni bez liku,
Lecz takiej nie ma zbrodni, ani kary na nią.

AMELIA

Królu! Powiedz mu, że on domu tego panią
Zhańbił, że podłe serce mu w piersiach uderza,
Ani serce Polaka, ni serce rycerza;
500
Powiedz mu, że my, biedne kobiety, się bronim
Wzgardą — więc ja pogardzam i zapomnę o nim.
Że choćbym nierządnicą była — nie skorzysta,
Bo jeszcze ja dlań będę za dumna, za czysta.
Powiedz mu, że nikogo nie mając za stróża,
505
Mogłabym mieć mściciela, lecz mam go za tchórza,
I wzgarda moja litość urodziła we mnie.
Ale mu powiedz, królu, że zrobił nikczemnie,
Powiedz i wypędź, niech go nie widzę przed sobą.

KRÓL

Czemuż winienem, pani, że z twoją żałobą
510
Do mnie przyszłaś?

AMELIA

Sądziłam, że króla przytomność[50]
Nie wstydzi…

KRÓL

O! Szczęśliwy król, któremu skromność
Zawierza i w całem się zdaje zaufaniu;
515
Szczęśliwy cię oglądać po świeżem spłakaniu,
Jeszcze cichymi łzami żalu brylantową.
O! Nie płacz, ja ukarzę pazia — daję słowo,
Ukarzę — i nie ujrzysz go więcej przed tobą.
Teraz o innych rzeczach pomówimy z sobą,
520
Piękna wojewodzino — o zakład, że zgadnę
Jak masz imię; być musi imię smętne, ładne,
Jakże twe chrzestne imię?

AMELIA

Amelia.

KRÓL

Bóg z nami!
525
Słowik tej nocy ciągle pod mymi oknami
Śpiewał to imię, jam spał i słyszał po trosze:
Teraz już z serca tego słowika nie spłoszę,
Piękna Amelio! I tak więdnąć tu odludnie?
WięzienieTen zamek nad jeziorem położony cudnie,
530
Ale smętny jak moje we Francji więzienie.
Te okna, te arkady, te lipowe cienie,
Ale tu całe życie prawie przeżyć trudno.
Amelio, czy ci w zamku tym czasem nie nudno?
Czy nie żądasz odmiany, tu dnie smutne płyną,
535
Ja bym w tym zamku umarł już, wojewodzino.
To więzienie jak moja francuska wieżyca.
Ach! Było i tam dziewczę tak jasnego lica
Jak ty pani — tak w każdym ujęciu okrętna,
Która mi wtenczas miła — a dziś jest pamiętna.
540
Jesteś od niej piękniejsza, lecz podobna trochę,
Ty jesteś smutna, tamto dziewczę było płoche[51],
Nieraz oszukiwała więzienia pachołków,
I list z kraju przyniosła w bukiecie fiołków.
Dziś woń fiołków zawsze mi ją przypomina.

AMELIA

545
Jakże się nazywała ta biedna dziewczyna?

KRÓL

Klaudia.

AMELIA

Więc kochała i umarła z żalu.

KRÓL

Wdową jest po marszałku dzisiaj d'Hopitalu.

AMELIA

Zapomniała? Zdradziła?

Król, Marzenie, UcieczkaKRÓL

550
Odmieńmy rozmowę.
Dziś, gdy mnie gryzą kolce korony cierniowe,
Cóż bym nie dał, by dawne powróciły lata,
Gdy chleb spleśniały przy mnie, w oknach była krata,
A serce kochające przy sercu mi biło.
555
O! Pani, jakże teraz samotnemu miło
Znaleźć tak piękną smętnych uczuć powiernicę,
Takie dwie łzy, dwie takie w oczach błyskawice,
Co z gniewnym ogniem niosą razem przebaczenie;
Takie słyszeć nad własną niedolą westchnienie,
560
Tak białą dłoń i miękką mieć do łez otarcia.
Tron i koronę rzucić, bez przyjaciół — wsparcia
Opuścić kraj, gdzie ludzie są w sercach zatruci,
Rzucić wszystko, z tą jedną, co nigdy nie rzuci.

AMELIA

Mogęż odejść?

KRÓL

565
O! Pani, zostań — jedna chwila.
Ty nie wiesz, że w tej chwili los mój się przesila,
Że mi korona spada z głowy, co się schyla
Przed tobą, czarodziejko.

AMELIA

Mogęż odejść, panie?

KRÓL

570
O! Dumna, raz niechętnie dałaś całowanie
Czołu pazia — lecz teraz spotkasz…

AMELIA

Już mi widne…

KRÓL

Czoło w koronie…

AMELIA

Zimne…

KRÓL

575
Dokończ…

AMELIA

I bezwstydne.
Odchodzi

SCENA IV

KRÓL, WOJEWODA.

WOJEWODA

spotykając odchodzącą Amelię.
Co to jest? Do swych aśćka idź apartamentów.

KRÓL

Cóż tak srogi?

WOJEWODA

Mościwy Panie, bez wykrętów,
580
Coś mi dziś we łbie jęczy pogrzebowym dzwonem,
Krew, co się lała, leży pod żony balkonem.

KRÓL

Co? pazik taki śmiały?

WOJEWODA

Królu, proszę o to:
Wypraw ty mi z zamczyska tę laleczkę złotą,
585
Wypraw ją — bo już, Panie Miłościwy, ranna,
To jak się dotknę, stłuc się gotowa jak szklanna;
Ja żony nie podzieram[52], to święta kobieta.
Lecz ten paź, on się czegoś tu, królu, dopyta.
Ja ciebie może, panie miłościwy, nudzę,
590
Lecz powiadam, jeśli chcesz mieć w dalszej usłudze
Twojego dworzanina, to go wypraw prędzej,
On się tu może zgubić jak worek pieniędzy,
Złoto wabi, on cały złoty — toć ukradną,
Wypraw go, mciwy panie, ma figurkę ładną,
595
Ja się o niego boję.

KRÓL

No, mój wojewodo,
Widzę, że w tobie ta krew, to nie szafran[53] z wodą.
Cieszę się, żeś mi jeszcze czerstwy[54] i ognisty.
Przyślij mi pazia, zaraz mu napiszę listy
600
I wyślę do Warszawy.

WOJEWODA

A ja mu dam szkapę.
Odchodzi.

SCENA V

KRÓL, potem MAZEPA.
Ja zgrzeszyłem jak dziecko, a paź weźmie w łapę;
To i dobrze, on w moich zamiarach przeszkadza.
A jak widzę, to mnie tu on haniebnie zdradza
605
I sam pięknie przy własnej patronuje sprawie.
To i dobrze, z listami pazika wyprawię,
Zostanę sam, a pomoc mi rychło przybędzie.
Wchodzi Mazepa.
Nastraszyłeś mi Waćpan przed czasem łabędzie.
610
Próżno spuszczasz oczęta i przegryzasz wargi,
Były tu na Waćpana, gapiu, różne skargi;
Wywędrujesz mi stąd precz, z listami do żony.
Do gabinetu za mną.
Wchodzi do pokoju bocznego.

MAZEPA

Proszę, jaki słony
615
Mój ortodoxus, nigdy tak źle nie zaczynał.

KRÓL

Ze mną do gabinetu wać…

MAZEPA

Diabeł kardynał.
Wychodzi za królem.

SCENA VI

ZBIGNIEW

wchodzi.
Śmierć, Pojedynek, SamobójstwoTu wszedł paź, już go nie ma, zaczekam tą razą[55],
Niechaj nas po dniu zimne rozsądzi żelazo.
620
O! Zabić go! A potem zabić się samemu.
Cóż jest w tej cichej śmierci okropnego? Czemu
Lękamy się tej ziemi, co nam czoło plami,
I snu z założonymi na piersiach rękami?
Śmierć, innej nie ma drogi przede mną — o Boże!
625
Gdyby mi kto powiedział wczora, że być może
Jaki człowiek na ziemi, z sercem ludzkim w łonie,
Śmielszy, niż róża listkiem kryjąca jej skronie,
Bliższy jej ust, niż swojski jej kanarek złoty,
Szczęśliwszy niż powietrze, niż owe istoty,
630
Muszki wieczorne, którym ja zazdroszczę co dnia,
Ach, nie wiem… wczoraj mi się zdawała to zbrodnia
Dotknąć jej twarzy… dzisiaj może bym szalony…
Tak więc ten, co się pali sam — żar zapalony
Ciska na serca drugich i winien pożogi,
635
Która człowieka wali losowi pod nogi
Zimnym — zwalanym trupem…

SCENA VII

WOJEWODA, ZBIGNIEW.

WOJEWODA

Waść tu czekasz kogo,
Waść widzę porysował marmury ostrogą.
Cóż to jest za rysunek — trupia głowa — synu!
640
Waszeć mi chcesz się rąbać? Wstyd, to człowiek z gminu:
Takiego wojewoda pod kijem zatłucze…
Posłałem Chmarę — ja go respektu nauczę…
Melka niewinna, że krew pod oknem — niewinna,
Lecz z paziem, co ją sądził ścierką — to rzecz inna.
645
Pod kijami odszczeka, już posłałem Chmarę.
Zostaw to wszystko waszeć na to czoło stare.
Czy ty myślisz, że matka o tym nie wiedziała?

ZBIGNIEW

O! Na to ja przysięgnę.

WOJEWODA

Panu Bogu chwała,
650
Że mi nadarzył świętą kobietę za żonę.
Czy waść uważał, miała oczęta czerwone
Od płaczu?

ZBIGNIEW

Bo też każde posądzenie boli…

Król, Władza, SzlachcicWOJEWODA

Posłałem ludzi — będą przy wielkiej topoli
655
Koło karczmy na tego czatować gałgana.

ZBIGNIEW

Lecz jak się król pan dowie?

WOJEWODA

Króla mam za pana,
Ale nie w moim domu.

SCENA VIII

Ciż sami. KRÓL i MAZEPA wychodzą z bocznych drzwi.

KRÓL

Mości wojewodo,
660
Paź jedzie do Głuchowa, potem z naszą zgodą
Powraca do Warszawy, rzecz ukartowana.
Pozwólże mu waścine uściskać kolana,
I każ mu spuścić mosty.

WOJEWODA

Niech odjeżdża zdrowo.
665
A ode mnie niech przyjmie szablę turkusową,
I rumakiem murzynem nie gardzi na drogę.
Koń ten bystre ma oczy i lotną ma nogę.
Oby waści szczęśliwie niósł przez nasze pola
Do szczęśliwego celu.

MAZEPA

670
Jeśli wasza wola,
Przyjmuję oba dary — piękny upominek,
Dobra szabla, a jeszcze lepszy koń murzynek;
I bodajby to koń był, co kędyś po lesie
I po łąkach aż na tron pazika zaniesie,
675
Jak to już wywróżyła cyganka przed laty.

KRÓL

A lećże mi po łąkach, paziku skrzydlaty,
Wspomnij o mnie na tronie i bądź mi aliantem.
A teraz, wojewodo, chodźmy alikantem[56]
Pić za szczęśliwą podróż tego pretendenta
680
Do korony.
Do Mazepy.
Niech waszeć o listach pamięta.
Odchodzi z wojewodą.

SCENA IX

MAZEPA, ZBIGNIEW.

ZBIGNIEW

dobywając szabli.
Mości panie, do szabli.

MAZEPA

dobywa szabli.
Wiem, co się to znaczy.

ZBIGNIEW

685
Strzeż łba.

MAZEPA

Mości rotmistrzu, jestem syn kozaczy,
Bić się umiem, lecz wcale nie czuję ochoty
Tłuc ojca turkusówką w syna pancerz złoty;
Ani wojewodzica, co jak róża młody,
690
Zabiwszy, uciec z zamku koniem wojewody.
Wreszcie i to waćpanu w pokorności ducha
Wyznaję, że mnie teraz poruszyła skrucha,
Że się wstydzę tej w zamku odegranej roli;
Więc jeżeli szanowny pan Zbigniew pozwoli,
695
Ścisnąwszy się jak bracia, rozjedziemy w zgodzie.
Czar był jakiś w tym zamku, w księżycu, w ogrodzie,
Co mnie obłąkał, ogniem zapalił, miłością;
Czar trwa i mnie uniża teraz przed waszmością,
I szczerym mnie afektem ku niemu zapala.
700
Cóż mówisz na to Waszmość? Czy serce pozwala?
Czy od proponowanej jest dalekie zgody?
Wierzaj mi, wrzućmy nasze zatargi do wody
I bądźmy przyjaciółmi.

ZBIGNIEW

Drwisz? Czy jesteś tchórzem?

MAZEPA

705
Każdy swego honoru powinien być stróżem.
Zdaj to na mnie; potrafię zniżyć się bez szwanku.

ZBIGNIEW

Waść zmykałeś tej nocy.

MAZEPA

Księżyca kochanku
Czy pewny jesteś, że ja przed waścią umykał?

ZBIGNIEW

710
Mój Boże! Jak wąż z bolu pod żelazem ksykał,
Zdejm rękawiczkę, krwawe masz na ręku znamię.

MAZEPA

Pewnyż jesteś, że twoje żelazo i ramię
Temu winne, mospanie, że mam krew na ręce?

ZBIGNIEW

Wykręcasz mi się podle.

MAZEPA

715
Lecz się nie wykręcę.
Co? Oto moja ręka — tak, dalibóg krwawa,
Lecz nie waćpan ją zranił.

ZBIGNIEW

Ba! To rzecz ciekawa!

MAZEPA

Mospanie, jak nabierzesz znajomości świata,
720
Poznasz, że nieraz cześci albo krwi utrata
Potrzebną jest ut salvat[57] miłe nam osoby.
Waćpan jeszcze przez żadne nie przeszedłeś próby,
A jednak w tym się właśnie waść znajdujesz razie,
Że nie tak na odwadze szumnej, na żelazie
725
Honor najdroższej tobie osoby spoczywa,
Jako na roztropności — to sztuka prawdziwa
Serce mieć pełne ognia, zimne jak lód lice,
I do grobowca z sobą zanieść tajemnicę.

ZBIGNIEW

Żadnych takich tajemnic nie mam do ukrycia.

MAZEPA

730
Więc może ja się mylę. — Każdy ma do picia
Kielich mniej więcej gorzki; a ja się lituję
Nad tym, co się codzienną męką serca truje.
Zdjął mnie smutek, gdym ujrzał w chmurach ciemnych losu
Dwie istoty cierpiące bez jęku, bez głosu,
735
Ciche, co mając serca od Chrystusa krwawsze
Mówią: niestety! Dodać zmuszeni: na zawsze!
Jestem dziecko; lecz takie widząc przeznaczenie,
Szczere i wielkie w sercu uczułem cierpienie
I litość — i poświęciłbym siebie.

ZBIGNIEW

740
Za kogo?

MAZEPA

To moja tajemnica.

ZBIGNIEW

Do szabli!

MAZEPA

Tak srogo?

ZBIGNIEW

Serce wydrę…

MAZEPA

745
Dlaczegóż pobladłeś jak chusta? —
Pewien mi pocałunek wiecznie zamknął usta.

ZBIGNIEW

Kłamiesz jak pies!

MAZEPA

Koniecznie?

Pojedynek, PodstępZBIGNIEW

Do szabli, mospanie!

MAZEPA

750
Ha! kochasz ją…
Biją się — Zbigniew końcem szabli rozdziera i wyrzuca listy królewskie, które paź był schował przy piersi.

ZBIGNIEW

Dostałeś.

MAZEPA

Waść lepiej dostanie.
Mazepa wytrąca pałasz z ręki Zbigniewowi i obala go na kolano.

ZBIGNIEW

Korzystaj z losu, przepędź mi sztychem przez kości.

MAZEPA

podnosząc go.
PodstępZbigniewie! Proszę teraz drugi raz waszmości
755
O braterstwo i przyjaźń. Daj zemście spoczynek.
Użyłem słów wabiących gniew i pojedynek,
Abym poznał, czy wasze jest jednym z tych ludzi,
Który się w domu ojca szpiegowaniem trudzi,
I odejmuje pokój starca włosom siwym;
760
Czy waść jesteś szlachetnym, ale nieszczęśliwym.
O! tak, szczerze waszmości chcę być teraz bratem…
Zbigniew rzuca się w objęcia Mazepy.
Zbigniewie mój, z tym biednym kłócący się światem
Walką wrącego serca, mój drogi! Szlachetny!
765
Ty mi się podobałeś; ty w tym zamku, świetny
Jak rycerz dawnych czasów, ująłeś mi serce,
Miłość romantycznaSłuchaj! Twój pożar jeszcze w maleńkiej iskierce,
A już cię strawił, już cię zwiędniałym uczynił.
Aniś ty jeszcze w niczym skalał się, przewinił,
770
W jej szafirowych oczach twoja bogobojność
Zostawiła anielskość dotąd i spokojność;
Lecz to nie potrwa wiecznie, to nie potrwa długo…
Wierzaj mi, ty być musisz twego losu sługą,
Bo nie możesz być panem; nie, to niepodobna.
775
Zostaw ją tu — jak róża kwiatami ozdobna
Niech się błyszczy i cicho na słońcu przekwita.
Lecz ty uciekaj! Ciebie już skrzydłami chwyta
Straszny duch ognia, tobie uciekać potrzeba.
Wierzaj mi, są miłoście bez gwiazd, Boga, nieba,
780
Te wkrótce zetrą serce na proch — tak go znudzą,
Tak splamią, tyle razy do niczego zbudzą,
Tyle razy w sen cichy ogłupienia wtrącą,
Że wreszcie źródło wspomnień na wieki zamącą —
To się i z tobą stanie. Jedź ze mną, Zbigniewie.
785
Jak dwa motyle w wichru kręcone powiewie,
Przelecimy przez okna otworzone dworu,
Gdzie gapie, a w kontuszach różnego koloru,
Jak ćmy głupie obsiadły starą Francuzicę.
Przewrócimy ten cały stary świat na nice[58],
790
Brzękiem, śmiechem, szyderstwem napełnimy salę.
Jak mi serce zagaśnie, to je znów zapalę
Przy ogniu twego serca — a jak ogień boski
I w tobie zamrze — wtenczas żadne łzy i troski
Już nie wrócą, i będziem śpiewali victoria[59].
795
Widzisz, moje kazanie gorzkie jak cykoria,
Wycisnęło ci z oczu łzy, drogi Zbigniewie…
I cóż?

ZBIGNIEW

Pojadę z tobą…

MAZEPA

Dziś przy wielkim drzewie
800
Koło karczmy zaczekam na cię do północy.

ZBIGNIEW

Nie tam — jedź inną drogą…

MAZEPA

Co? Czy tam Rakocy
Stoi z wojskiem?

ZBIGNIEW

Nie pytaj, bo mi wstyd wyjawić…

MAZEPA

805
Więc potrafię się w bliskim miasteczku zabawić
Grą w kości, choćby z jakim wojakiem ciemięgą.

ZBIGNIEW

Czekaj tu, ja ci każę klacz osiodłać tęgą,
Wtenczas wiatr nie doścignie.

MAZEPA

Idź, chłopaku szczery.
Zbigniew odchodzi.

SCENA X

MAZEPA

sam.
810
Panie Mazepo! Teraz wasze innej cery —
Co się z twoją złoconą zrobiło maszkarą?
Mówiłeś jak ksiądz — próżno diabeł krzyczał: haro!
Ty brnął w cnotę jak w błoto, ani dbał o siebie…
Dwa dni tego humoru, a umrę, i w niebie
815
Będę siedział po uszy. — Ba — lecz bies powróci.
List, PodstępPodnosi listy królewskie z ziemi.
A ha! Królewskie listy… Ten król mi coś czmuci[60].
Dalibóg! Szablą pieczęć przecięta na dwoje —
Schowam — ja się tej szelmy ciekawości boję;
820
To mój wróg — ba! Lecz pieczęć na dwoje złamana.
Tylko troszeczenieczkę…
Zaziera w listy.
„Proszę Waszmość pana”
Do Głuchowskiego pisze komendanta..
825
Przebiega list oczyma.
Nieba!
Ukartowane wszystko na rapt jak potrzeba,
Ortodoxus chce porwać żonę wojewodzie!
Dalej — tu widać jakiś przypisek na spodzie —
830
Czy ja ślepy? Czy bielmo mi na oczach leży?
Czyta.
„Pana Mazepę zaraz zasadzić do wieży,
I strzec aż do dalszego z nim rozporządzenia”.
Chowa listy.
835
Ach, panie ortodoxus! Co? Mnie do więzienia?
A młodziutką starego żonę w twoje łapy?…
Więc ty myślisz, że wszyscy, włącznie ze mną, gapy?
Że w twoich sidłach muszki uwikłane zginą?
Tej nocy muszę widzieć się z wojewodziną.
840
Jej tylko mogę wyznać tę dziecka ciekawość;
Czegóż się lękam? — Moja zwinność, lotność, prawość
Wszystko ocali. — Będę ją widział tej nocy…
Mam jej honor i własną śmierć we własnej mocy,
Z tym się zgubić nie można.

SCENA XI

ZBIGNIEW wraca, MAZEPA.

ZBIGNIEW

845
Koń czeka gotowy.

MAZEPA

Do widzenia.
Wychodzi.

Miłość, Cierpienie, ŚmierćZBIGNIEW

sam.
Skończona rzecz! Ugiąłem głowy
Przed nieszczęściem — skończona ze mną rzecz — zginąłem.
Gdyby wiedzieć, że człowiek smutny jest aniołem,
850
Że co tu niespokojnych miłości uniknie,
To będzie miał u Boga. Mój cień wkrótce zniknie,
I w tej krainie więcej o mnie nie usłyszą;
Ale po latach wielu z jaką straszną ciszą
Trumny się starych ludzi w jednym lochu schodzą,
855
Jakby się nigdy z sobą nie znały, i płodzą
Robactwo obrzydliwe. Patrząc na te kości,
Kto by wtenczas przypomniał ludziom o miłości,
Odebrałby śmiech dziwny trumien w odpowiedzi
I odszedłby jak głupiec z mistycznej spowiedzi —
860
Czas jest rozgrzeszycielem. — O! Jakże tym błogo,
Co swe gryzące wiecznie serce przeżyć mogą.

SCENA XII

ZBIGNIEW zamyślony. — Widać AMELIĘ zbliżającą się po drugiej stronie arkad. — KSIĄDZ idzie za nią. — AMELIA staje przed Zbigniewem i uderza go lilią po twarzy.

AMELIA

Cóż tak smutny?

ZBIGNIEW

Nic! Głowa mi cięży jak ołów.
KwiatyAmelia daje Zbigniewowi lilię, lecz ksiądz stojący za nią wyrywa kwiat z ręki Amelii i mówi srogo.

KSIĄDZ

Daj do kościoła — lilia jest kwiatem aniołów.

AKT III

SCENA I

Pokój wojewody. — WOJEWODA, CHMARA.

WOJEWODA

865
Więc paź jest tu, w ogrodzie?

CHMARA

Widziałem na oczy…

WOJEWODA

Zdejm wacan strzelbę, spróbuj czy zamek odskoczy.
Czemu waść patrzysz na mnie? Co? Zbierz acan ludzi,
Ale cicho, niech się król jegomość nie zbudzi,
870
Idź — z ludźmi bądź w ogrodzie.
Chmara wychodzi.
Panie! Chryste Panie!
Oto rzecz! W zamczysku moim polowanie
Na gacha[61] mojej żony! Chryste! Jezu Chryste!
875
A dajże tym umarłym światło wiekuiste!
Pomrą! Piekielnie pomrą!
Wychodzi zbrojny.

SCENA II

Mieszkanie wojewodziny. — Okno otwarte na balkon — z jednej strony alkowa zasłoniona firankami.

MAZEPA

włazi oknem.
Wszystko śpi w zamczysku.
Żadnego po komnatach szmeru ani błysku.
Doskonale! To pokój kobiecy. Gdzież ona?
880
Może jeszcze w ogrodzie chodzi zamyślona,
Może u swoich niewiast?
Pokazując na alkowę.
Może tam uśnięta.
Co robić? czy tam zajrzeć? — Alkowo[62] przeklęta!
885
O! Najniebezpieczniejsza z zasadzek, alkowo!
Za tą zasłoną lekką, wiotką, purpurową,
Ona śpi snem różowa, cicha. — Diable! Diable!
Jak ty mnie dręczysz…
Zaziera w alkowę i wraca.
890
Pusta. — Przysięgam na szablę,
Że nie miałem złej myśli ruszając firanek.
Cóż robić?… Ona przyjdzie… skryję się na ganek,
A na wachlarzu kilka słów do niej napiszę…
Pisząc.
895
Odeślij twe niewiasty — jestem tu…
Rzuca wachlarz.
Co słyszę?
Kroki dwóch osób… mury te dla mnie fatalne!
Ha! Jeśli mnie odkryją tu, w łeb sobie palnę.
Wchodzi do alkowy i zasłania firanki.

SCENA III

AMELIA, ZBIGNIEW.

AMELIA

900
Więc to ostatnie twoje ze mną pożegnanie?

ZBIGNIEW

Tak, moja matko.

AMELIA

Słyszysz słowików śpiewanie?
Chce mi się płakać — biedna ja! Biedna!

ZBIGNIEW

Dlaczego?

AMELIA

905
Nie wiem! Ja na tym świecie nie pragnę niczego,
A jednak ja nie jestem szczęśliwa. SmutekJa nie wiem,
Co mi jest. Siedząc teraz z tobą pod modrzewiem,
Zdało mi się, że jakaś okropna godzina
Dzwoni w nocnem powietrzu. — Wczoraj moja sina
910
Szpileczka turkusowa, którą mam po matce,
Złamała się — to mała rzecz! — lecz na okładce
Książki od nabożeństwa zapisałam sobie
Ten dzień, jak zły dzień. — Boże! Skądże przyszło tobie
Odjeżdżać?… ty mi nigdy nie mówiłeś o tem.
915
Zostanę sama!… Lecz ty odjeżdżasz z powrotem?

ZBIGNIEW

Nie, matko.

AMELIA

Nie — więc nigdy tu już nie powrócisz?

ZBIGNIEW

Nigdy! Nigdy już! Nigdy!

AMELIA

Żałośnie mi nucisz,
920
Jak szpaczek, co jednego nauczony słowa,
Nie rozumie i gada…

ZBIGNIEW

O matko! Bądź zdrowa!

AMELIA

Chodź tu! Klęknij mi wasze — cóż tak nieserdecznie
Żegnasz się? — i ty mówisz, że się żegnasz wiecznie!
925
Ja ciebie nie rozumiem. Chodź! Czoło waszmości
Okropnie zimne.

ZBIGNIEW

klęka przed nią.
Matko! O matko! Litości…

AMELIA

Milcz! Milcz! Ja cię rozumiem! Tak padłeś przede mną,
Waćpan przede mną strasznie upadłeś. Bóg ze mną!
930
Ja waćpanu nie mogę nic, prócz łez, ja sama
Cierpię. — Idź waść.

ZBIGNIEW

Litości!

AMELIA

Prócz łez… Jaka plama
Dla mojej czystej duszy tak z waćpanem gadać,
935
Jak gdybym rozumiała. Nie chcę o nic badać…
Ja będę wiecznie Boga za ciebie prosiła.
Nie bój się, my niewinni; Bóg cierpienia zsyła,
Ale można spokojność wyprosić u Boga.
ŁzyJa pana żegnam wiecznie — ja jestem uboga,
940
Nie mam co dać mu prócz łez. — To ciebie nie splami,
Że schylona nad tobą obleję cię łzami;
Ty będziesz je pamiętał, te łzy. Proszę! Proszę!
Proszę te łzy pamiętać… i o mnie. Ja znoszę
Wielkie męki, lecz proszę źle nie myśleć o mnie,
945
Bo to, co teraz mówię, mówię nieprzytomnie.
Bądź zdrów!

ZBIGNIEW

chce wstać i mdleje
Ciemno mi w oczach…

AMELIA

Słyszysz! Ktoś nadchodzi.
O! Wstań! O! Wstań… to ojciec nasz!
950
Do wchodzącego wojewody.
Niech pan dobrodziej
Ratuje — twój syn leży mi u nóg zemdlały.

SCENA IV

CIŻ SAMI, WOJEWODA, CHMARA.

ZazdrośćWOJEWODA

do ludzi za sceną.
Pilnować drzwi i okien. — Jeszcze honor cały.
Mój syn tu był na straży.
955
Do Amelii.
Czyś ty jego struła?

AMELIA

Ja?

WOJEWODA

Ty bez cześci.

AMELIA

Mężu!

WOJEWODA

960
Waćpaniś tu czuła
Gacha[63] w komnacie; czarów użyłaś na dziecko.
Wszedł i omdlał.

AMELIA

Co waćpan mówisz?

WOJEWODA

O! Zdradziecko
965
Umiesz ty się wykręcać, czarna ohydnico.
Panie Chmara! Synowi memu pod nos świecą,
Czy żyje?

CHMARA

Dycha, panie.

WOJEWODA

Wynieść do ogrodu.

ZBIGNIEW

przychodząc do zmysłów.
970
Gdzie jestem? Co to znaczy? Ojciec!

WOJEWODA

Bez wywodu,
Panie synu! Nie kryj się waćpan, ja świadomy
Całej rzeczy. — Bogdajby mnie trzasnęły gromy!
Bogdajbyśmy obadwa legli od pioruna…
975
I ta winna! Ta sądna! Ta przebiegła kuna!
Ta… ta ścierka!

ZBIGNIEW

Ach! Ona, mój ojcze, niewinna.

WOJEWODA

Nie… ona jest, jak mówią, kobieta uczynna,
Nic więcej, ona tylko się…

ZBIGNIEW

980
Ojcze! Na Boga!

WOJEWODA

do Amelii.
Jak mi waćpani płaczesz! Jak cię trzęsie trwoga?
Ha! Bo też tu się stanie z nami rzecz okropna.
Waćpani mi tu byłaś bardzo nieroztropna!
Waćpaniś prowadziła źle twe ceregiele,
985
To teraz będą kiry i trumny w kościele;
Przygotuj się waćpani, bo to sprawa czarta.
O! Jaka ty na czole ze wstydu wytarta!
Inna by już mi do nóg padła cała długa
I całowała stopy.

AMELIA

990
Ja waszmości sługa,
Ale jestem niewinną.
Zbigniew pada do nóg

WOJEWODA

do Zbigniewa.
Ty śmiesz prosić za nią?

ZBIGNIEW

Nie, ja sam jestem…

WOJEWODA

przerywając.
Tak, ty — z twoją matką panią
995
Złączyliście się…

ZBIGNIEW

Ojcze!

WOJEWODA

Przeciw starca głowie,
Aby ją okryć hańbą — niech ci Bóg da zdrowie;
Wybrałeś się tu dobrze z protekcyą wasze.

ZBIGNIEW

1000
Ojcze! Choćbyś miał piorun, to ja go zagaszę
Krwią moją, i sam jeden tę winę odkupię.

WOJEWODA

O! synu krwi wężowej! Synu — zimny — trupie!
Bez duszy — i ty żadnym gniewem się nie palisz?
Czy twoje młode kości naruszył paraliż?
1005
Czy serce tylko twoje tknięte paraliżem?

ZBIGNIEW

Ojcze! Te słowa dla mnie są boleści krzyżem —
Reszta będzie bez męki. — Syn z pokorą czeka.

WOJEWODA

do Amelii.
Waćpani masz w sypialnym pokoju człowieka.

AMELIA

Ja?…

WOJEWODA

1010
Patrzcie na nią teraz, patrzcie! Jak się chwieje,
Ona tu wnet omdleje.

AMELIA

Nie — ja nie omdleję.
O! Matko Boska! Bądź ty ze mną w tej godzinie.

WOJEWODA

Przysięgam, że waćpani gach jak mucha zginie,
1015
Panie Chmara, poszukać w alkowie.

AMELIA

zatrzymując Chmarę.
Stój wasze!
Pierwej w tych piersiach srogie utopcie pałasze,
Nim dotkniecie firanek — a ty słuchaj, mężu.

WOJEWODA

W twoim pokoju człowiek jest — kobieto! Wężu!

AMELIA

1020
Zbigniewie! Nie ma w moim pokoju nikogo.

WOJEWODA

Da się to widzieć.

ZBIGNIEW

Ojcze! Nim postąpisz nogą,
Pomyśl, co robisz! Tu się rzecz okropna stanie…
Ja wierzę — i ty musisz wierzyć — o! Mój panie!
1025
O! Mój ojcze! Ty wierzysz? Nieprawdaż?

WOJEWODA

Rufianie!

ZBIGNIEW

O! Mój ojcze!

WOJEWODA

Dlaczegoż ty się z pasjonatem[64]
Droczysz — i stoisz tutaj — i jesteś mi katem?…
1030
Dlaczegóż ty jej wierzysz? O godzino sromu[65]!
Waść by mnie teraz wtrącił do szalonych domu?
A jednak ja mam zmysły wszystkie dobrze zdrowe.
Panie Chmara! Każ ludziom tę straszną alkowę
Zrewidować — tam nie ma okien; nie uciecze,
1035
Tu go waćpani kozak za włosy wywlecze,
Będziesz ssać jego rany i całować w usta,
Położysz się na piersiach — lecz pierś będzie pusta,
Bo ja mu z piersi serce jak oko wyłupię.
Ja waćpani pozwolę potem spać przy trupie,
1040
Jeśli nie będziesz chciała, przywiąże jak sukę.
Ja dam niewiernym żonom okropną naukę,
Będą o niej pamiętać aż Polski nie będzie.
Waćpani będziesz słynąć w sławnych ścierek rzędzie,
Mną będą straszyć dziatwę. — Hej, iść pod kotary!
Ludzie zawołani przez Chmarę chcą iść do alkowy. — Zbigniew staje u wejścia, dobywa szabli.

ZBIGNIEW

1045
Ojcze, każ im się cofnąć, bo pójdą na mary.
Bo ja tu ich nie puszczę.

WOJEWODA

sam daje krok wprzód.
Zbigniew dobywa pistoletu i przykłada sobie do piersi.
On ze mną zaczyna.

ZBIGNIEW

Stój, ojcze! Bo na progu tu wstąpisz w krew syna.

WOJEWODA

A to diabeł zacięty!

AMELIA

1050
Zbigniewie! Zbigniewie!
Odsłoń firanki, ja wiem, że twój ojciec nie wie,
Co ja cierpię, lecz niech się przekona oczyma.
Oczy są jego sercem, on innego nie ma;
Gdyby miał, ulitowałby się tysiąc razy.
1055
Do wojewody.
O! Panie, ja niewinna! Ja bez żadnej zmazy,
Lecz patrzaj, co ty robisz tu z sercem kobiety?
Patrz! Twój syn do ust kładzie pistolet nabity;
On nie może wytrzymać udręczenia mego,
1060
On się chce zabić, panie.

WOJEWODA

A wiesz ty dlaczego?
Do ust włożył pistolet i za śmiercią dyszał?
Bo tam za sobą szelest człowieka usłyszał,
Bo ja aż tu słyszałem.

AMELIA

1065
Ten starzec mnie łamie!
Zbigniewie! Tyś nie słyszał nic? Ten starzec kłamie.

ZBIGNIEW

jakby pasując się z sobą i wpadając w obłąkanie.
Nie, ja nic nie słyszałem — nic — to rzecz skończona,
Tam nikt nie wejdzie. Piersi Chrystusa czerwona
Siedmią ranami, tam nikt nie wejdzie — o! Boże!
1070
Idzie ku Amelii.
Matko! — macocho.
Cofa się ze wstrętem i znów wraca przed alkowę.
Ojcze, ja się tu położę
Jak pies i nikt nie wejdzie, miej litość nade mną.
1075
Ojcze! O! Ja omdleję, słabo mi i ciemno…
Ja omdleję drugi raz. Ta scena mnie dręczy!
Ojcze! Syn ci na duszę nieśmiertelną ręczy,
Że tam nie ma nikogo, czy ci nie dość na tem?
Ojcze! O! Będzie ze mną tak jak z moim bratem,
1080
Którego ty zabiłeś przed laty niechcący.
Patrzaj, ja cały blady, patrzaj, cały drżący,
Ja słabnę — jeszcze chwila, a serce mi pęknie.

AMELIA

do wojewody.
Litości, panie! Niechaj twa zaciętość zmięknie,
Ja bardzo cierpię.

Kobieta, PrzysięgaWOJEWODA

ponuro.
1085
Chciałbym uwierzyć w waćpanią.
Zdejmuje ze ściany krucyfiks.
Przysięgniesz na krucyfiks?

ZBIGNIEW

Ja przysięgnę za nią!
Ojcze! Co myślisz? Kazać przysięgać kobiecie?
1090
Ja sam oto na moje nieśmiertelne życie,
Na tym krzyżu obiedwie położywszy ręce,
Przysięgam. Usta kobiet są jak niemowlęce,
Ich straszliwymi słowy nie potrzeba mazać.
Mój ojcze, daj krzyż, ludziom już można rozkazać,
1095
Aby odeszli.
Na stronie.
Cóż to? I ona się zbliża?

AMELIA

Ja przysięgnę.

ZBIGNIEW

Ty?

AMELIA

1100
I cóż?

ZBIGNIEW

cicho do ucha Amelii.
Matko — precz od krzyża.

AMELIA

kładzie rękę na krucyfiks.
Na Chrystusowe rany i na matki duszę,
Na wycierpiane teraz krzyżowe katusze
Przysięgam, że niewinnie byłam posądzona,
1105
Niech wam tak Bóg odpuści.

ZBIGNIEW

Ojcze! Rzecz skończona.

WOJEWODA

Ha?

ZBIGNIEW

Wszak przysięgła?

WOJEWODA

Amen.

ZBIGNIEW

1110
Ojcze! Idźmy razem,
Ja sam jestem — jak senny!

WOJEWODA

Chmara! Idź z rozkazem,
Niechaj mi tu mularzy przyśle budowniczy.
Chmara odchodzi.

ZBIGNIEW

Cóż to jest?

WOJEWODA

1115
Król Jegomość tutaj sobie życzy
Kaplicę mieć pod bokiem, więc trzeba mularzy.

ZBIGNIEW

Ojcze! Tobie coś patrzy okropnego z twarzy.

WOJEWODA

Ja, mospanie, spokojny. Na Chrystusa rany,
Spokojny jestem starzec. Choćby teraz w tany,
1120
Tak mi wesoło, tak mnie ta przysięga cieszy.
Gdyby nie to, że śmierci się kościotrup śpieszy
I już stoi nad głową, śmiałbym się na gardło…
Lecz, mości panie, serce już we mnie umarło;
Śmierć się dotknie i kości na proch się rozsypią…
1125
Cyt, cyt, cyt — czy słyszałeś? Jakieś buty skrzypią,
Czemu waść drżysz?

ZBIGNIEW

Już późno, ojcze, już poranek…
Wchodzą mularze i Chmara.

WOJEWODA

Zamurować alkowę, nie tykać firanek.

ZBIGNIEW

Mój ojcze, ta niewiara…

WOJEWODA

1130
A waść mojej żonie
Wierz, przysięgła na krzyżu, to ja teraz bronię,
Abyś ją waść o krzywą posądził przysięgę.
Zamurować! Na piekieł czerwonych potęgę
Zaklinam się, że nigdy tam nie zajrzą ludzie.
1135
Tam leży tajemnica, tam żeńskiej obłudzie
Jest zamknięta rzecz czarna, dręcząca — tam kara!
Tam po ciemnościach z głodem tłukąca się mara,
Tam letargnik żyjący swego ciała strawą
Ze szklanymi oczyma, z gębą wyschłą, krwawą,
1140
Gryzący ręce. Patrzcie, jak ten mur podrasta.
Otóż to z sercem prawie kamiennym niewiasta,
Żona, co dba o siebie, o honor kobiecy,
Zabójczyni zrobiona nagle z nierządnicy.
Synu! Co wacan myślisz o swojej macosze?
Podczas tych słów, mularze już część wejścia zamurowali. Amelia, która stała zamyślona, rzuca się do nóg wojewody.

AMELIA

1145
Panie! Mój mężu…

WOJEWODA

Aśćka mi rozkazuj.

AMELIA

Proszę,
Pozwól mi, nim alkowę zamurują…

WOJEWODA

Aha!

AMELIA

1150
Ja muszę tam wejść, mężu!

WOJEWODA

Już aśćka się waha,
A przysięgłaś!

AMELIA

Ja muszę tam wejść, nim dokończą.

WOJEWODA

Jak waćpanią Bóg złączy — ludzie nie rozłączą.
1155
Gotowi zamurować.

ZBIGNIEW

na stronie.
Dzień sądu prawdziwy.

AMELIA

pokazując na alkowę.
Panie, tam jest…

WOJEWODA

Ha — jest kto? i cóż?

AMELIA

Tam jest żywy…

ZBIGNIEW

na stronie.
1160
Kto? Czy tam król?

AMELIA

Konterfekt[66] mej nieboszczki matki.

WOJEWODA

Na Boga ran siedmioro, wybieg bardzo gładki!
Precz od kolan! A wy tam spieszniej z tą robotą.
Rozwiedziemy się, pani; tę obrączkę złotą
1165
Odbierzesz, cudzołożna żono, w konsystorzu.
A teraz mi acani utoniesz jak w morzu.
Pod klucz serce, nie będziesz mnie więcej hańbiła.

CHMARA

Panie, mur dokończony.

WOJEWODA

Zamknięta mogiła.
1170
Na murze krzyż napisać.

ZBIGNIEW

znajduje wachlarz rozłożony, na którym był Mazepa o swojem przyjściu napisał. Czyta i chowa wachlarz.
O! Nieba, co widzę.

WOJEWODA

Chodź stąd waćpani, nie płacz, ja z łez próżnych szydzę,
Precz stąd wszyscy, tu będzie królewska kaplica;
A za ołtarzem straszna, trupia tajemnica,
1175
Między tobą, niewierna, a piekłem chowana.
O! Straszliwa to ściana! Bolesna to ściana!
Do Chmary.
A wy, co tam byliście tego muru bliscy,
Milczcie. Et requiescat in pace[67]! I wszyscy
1180
Precz stąd.
Wychodzą wszyscy. Wojewoda ostatni żonę za rękę na pół omdlałą wyciąga.

AKT IV

SCENA I

Pokój ciemny — okno jedno z kratami — AMELIA sama, potem Chmara.

AMELIA

Z wszystkich nędz — najstraszniejsze ludzkie zapomnienie.
O! Jak posępnie błyszczą księżyca promienie!
Już druga noc, jam ani godziny nie spała.

CHMARA

wchodząc z wody dzbankiem i z chlebem.
Czy pani będzie jadła?

AMELIA

1185
Nie.

CHMARA

Pani płakała?

AMELIA

Nie. Czy nikt się nie pytał ciebie, panie Chmara,
Jak ja się mam?

CHMARA

Nikt, pani.

AMELIA

1190
I nikt się nie stara
Za mną? Nikt się nie wstawia? Czy jegomość w zdrowiu?
Powiedz, że tu od tego na dachu ołowiu
Zimno mi, ja mam febrę[68].

CHMARA

Czy przysłać doktora?

AMELIA

1195
O! Nie, jeszcze nie jestem ja śmiertelnie chora,
Tylko mi zimno. Czy tu ksiądz nie przyjdzie do mnie,
Ksiądz spowiednik?

CHMARA

Pan się dziś rozgniewał ogromnie
Na panicza, godzinę się kłócili z synem.

AMELIA

1200
Ach!

CHMARA

Panicz się za księdzem ujął kapucynem,
Lecz bardzo było trudno dojść do ładu z panem,
Wreszcie zezwolił. Oto chleb i woda z dzbanem.
Niech się pani posili, wszystko dobrze będzie.
1205
Przypomniały dziś panie panu dwa łabędzie,
Co przypłynęły po żer aż pod okno szklane,
Pan je chciał spłoszyć.

AMELIA

Moje łabędzie kochane.

CHMARA

Pan je chciał spłoszyć, nawet już ze strzelby mierzył,
1210
Ale pan Zbigniew ręką po lufach uderzył
I nabój poszedł na wiatr. Jegomość już wzdycha;
Wczoraj ledwo przy stole wziął się do kielicha,
Nie mógł dopić i ryknął jak lew — wstał od stołu
I chciał odbić alkowę… ba — pańskiemu czołu
1215
Coś cięży, coś dolega — wstyd samego siebie.
Ja go znam — on się prędzej pod zamkiem zagrzebie,
Niż przyzna się do żalu, to panisko dumne,
Ja go znam, taki dzieckiem był i pójdzie w trumnę.
Ja go znam, to dotkliwy jest pan na honorze.

AMELIA

1220
Panie Chmara, acana słowo wiele może.
Proś acan jegomości i nalegaj na to,
Aby zajrzał w alkowę.

CHMARA

Juściż, całe lato
Nie przejdzie tak, wypłynie na wierzch tajemnica,
1225
Ale teraz nie można.

AMELIA

Czemu?

CHMARA

Tam kaplica,
Gdzie był pokój imości, ołtarz gdzie alkowa.
Królisko się tam ciągle z brewiarzem chowa.
1230
Wpadł w religijny afekt i sprowadził popów[69]
Unitów[70].

AMELIA

Panie Chmara, zbierz ty kilku chłopów.
Pójdź w nocy, każ rozwalić mur, pan się przekona,
Że niewinną posądził, że ja wierna żona.
1235
Ty nawet panu wielką uczynisz przysługę.

CHMARA

Ale, pani, tam człowiek jest — ja w tę framugę
Zajrzałem, stał tam blady jak trup.

AMELIA

Matko Boska!
Czy to jest urok jaki! Panno Częstochowska!
1240
Czy jaki zły duch ludziom tym pokazał lice.
Człowieku, ty widziałeś szatana źrenice,
Błyszczące się w ciemności po nad mojem łożem.
Idź precz! Idź, jesteś kłamcą.
Chmara wychodzi.

SCENA II

AMELIA

sama.
O! Gdyby tym nożem
1245
Można się przebić i być spokojną i zasnąć!
Nie, nie, nie mam odwagi — ja muszę zagasnąć
Z wolna, wypiwszy do dna ten kielich goryczy.
Cóż to? Słychać po wschodach znów krok tajemniczy?
Ktoś idzie, ksiądz zapewne.

SCENA III

AMELIA, ZBIGNIEW wchodzi zakapturzony, w księdza habicie

AMELIA

rzucając się ku niemu.
1250
To anioł z obłoków.
Zbigniewie, jam poznała szelest twoich kroków!
To ty!

ZBIGNIEW

Precz! precz! — z daleka ode mnie.

AMELIA

Co słyszę?
1255
To musi być kto inny.

ZBIGNIEW

odsłania twarz.
To ja.

AMELIA

Gniew kołysze
Twoją wiotką postacią jak znikomym cieniem.
I z czymże ty przyszedłeś do mnie?

ZBIGNIEW

1260
Z potępieniem.

AMELIA

Za cóż ty mnie potępić chcesz? Ty cały drżący.

ZBIGNIEW

Przyszedłem cię potępić jak umierający,
I przekląć — i przed tobą trupem się położyć,
Lecz pierwej przekląć.

AMELIA

1265
Skądże ci mnie biedną trwożyć!
Dlaczego ty przeklinać mnie masz? Wszak ty jeden
Nie masz prawa przeklinać.

ZBIGNIEW

O! Tu mi był Eden.
Oczy twe były dla mnie gwiazdami zbawienia,
1270
Hymnem anielskim twoje tłumione westchnienia,
Twoja dusza połową mej duszy weselszą;
Nie mówiłem ci tego, pókiś była bielszą;
Teraz ty czarna, ciebie już słowa nie splamią,
Choćbym powiedział: kocham — oczy twoje kłamią,
1275
Serce twoje jest brudne, usta twoje drżące
Zdają mi się tak na mnie oddychać gorące,
Że mi się czoło pali i więdnie. O! Matko,
Z daleka stój. Przyszedłem się na twoją gładką
Twarz zapatrzeć i ludzkiej piękności urągać.
1280
Nie śmiej już po mnie żadnej przysięgi wyciągać,
Bo już nie mógłbym przysiądz, żeś nie jest fałszywą;
Chociaż ty mnie przysięgać nauczyłaś krzywo,
Ja ciebie teraz czegoś nawzajem nauczę.
Chodź tu, powiem na ucho. Utnij włosy krucze,
1285
I powieś się, lub — słuchaj, zakryj twarz włosami,
Bo się nie płonisz.

AMELIA

Zbigniew!

ZBIGNIEW

Ty mnie raz już łzami
Oszukałaś, więc oszczędź sobie teraz mdłości,
1290
O! Jak ja tę kobietę kochałem! — litości!
O! Jak ja tę kobietę kochałem!

AMELIA

Zbigniewie.

ZBIGNIEW

Kto by myślał, że ona nic o żądzach nie wie!
Ja sam myślałem, głupi! Teraz dobrze pomnę[71].
1295
Jakie mi ona nieraz uściski nieskromne,
Jakie gorące usta na czole mi kładła.
Drżę cały, kiedy myślę — i tego widziadła
Nie mogę teraz wygnać z pamięci, nie mogę!
Śmiała się ze mnie w duchu! Chodź, dam ci przestrogę:
1300
Nie kochaj się ty nigdy w człowieku cnotliwym,
Bo to jest miłość długa i głupia, i żywym
Nie przystoi; lecz musi być wreszcie wyśmianą.

AMELIA

Jakżem się ja za niego modliła dziś rano!

ZBIGNIEW

Ty?

AMELIA

1305
Czy wiesz ty, co do mnie mówiłeś, Zbigniewie?

ZBIGNIEW

Czy ty go bardzo kochasz?

AMELIA

Kogo?

ZBIGNIEW

O! Zarzewie
Piekielne! Ona pyta kto? — Wiesz! Twój kochany!
1310
Wiesz, o! Ten podły… o! Ten tchórz, zamurowany.
Czy ty go bardzo kochasz? Mów! Mów! Klnę się duszą,
Że się rączęta twoje w moich rękach skruszą,
Jeśli nie powiesz — wyznaj, nie potrzeba szlochać,
Ty zamurowanego musisz bardzo kochać,
1315
Bo ty myślisz, że się on poświęcił za ciebie?
Kłamstwo! Omdlał ze strachu, to tchórz, jak Bóg w niebie!
To tchórz, ze strachu omdleć musiała gadzina.
Ale gdy się obudził, to ciebie przeklina,
To pierś drze, i przeklina; ręce w piersiach broczy,
1320
Ot i chciałby tę swoją krew ci rzucić w oczy,
Tu, gdzie te łzy po czystym migają lazurze.
On cię przeklina, ręce swe krwawi na murze,
Potem je niesie do ust z głodu i krew pije,
Ten człowiek teraz przekleństwami żyje.
1325
Zamyśla się.
Ona go będzie wiecznie kochać umarłego…
To sęk, jak wydrzeć marę z pamięci… bez tego
Zemsta się jak skorpion własnym jadem chłoszcze.
Ze smutkiem i skargą.
1330
Amelio! O Amelio! Chodź tu! Ja zazdroszczę
Tamtemu człowiekowi i zawiść mnie dręczy…
Amelio! Ja jęczałem, jak on teraz jęczy,
Jak on, patrzaj! Pogryzłem z bolu ręce obie,
Ja mu będę zazdrościł spokojności w grobie
1335
Tak, jak teraz zazdroszczę męczarni i głodu…
Daj mi ten nóż… to serce chce zimnego lodu,
Obaczysz, jak ja umiem kochać, cierpieć, konać,
Daj nóż! Ja ciebie muszę, kobieto, przekonać,
Że gdybyś mnie kochała, to ja bym był godny
1340
Nawet miłości wiecznej.

AMELIA

Stój! Nóż nadto chłodny,
Ja ci go moim sercem rozdartym ogrzeję;
O! Jak ten człowiek straszny! — serce we mnie mdleje.
Zbigniewie! Czy ty pewny, że tam był kto taki?

ZBIGNIEW

rzuca jej wachlarz
1345
Patrz!

AMELIA

Wachlarz mojej matki.

ZBIGNIEW

Czytaj! Tam są znaki,
Po których ja poznałem, że był.

AMELIA

Chryste Panie!
1350
Prowadź ty mnie, przed królem uczynię wyznanie.
Prowadź mnie! Ja niewinna, lecz tam człowiek kona.
Potem umrę ze wstydu i w twoje ramiona
Upadnę skonać. — Ty mnie uwierzysz niewinną.
O! Przed królem ujrzycie wy mnie teraz inną,
1355
Ja was tam dobrze wszystkich i ciebie przekonam,
Ja wam opowiem wszystko, co wiem, potem skonam.
To może wy się przecie zmiękczycie litością.

SCENA IV

CIŻ SAMI, WOJEWODA.
Waćpani masz przed królem stanąć jegomością
Ze mną! Rzecz się odkryła.
Wyciąga za sobą żonę.

ZBIGNIEW

1360
Bronić ją! Niewinna!
Zrzuca habit księdza i wychodzi.

SCENA V

Pokój jak w trzecim akcie przemieniony na kaplicę. — KRÓL stoi na stopniach ołtarza — Kilku KSIĘŻY. Potem WOJEWODA, AMELIA, potem ZBIGNIEW.

KRÓL

A! To, święci ojcowie, jakby powieść gminna,
Mury jęczą — trudno tu strachom nie dać wiary…
Coś mi się bardzo kręci wojewoda stary.
Żona jego zniknęła — może tu zamkniona.
Wojewoda wchodzi z Amelią

WOJEWODA

1365
A ot mi, królu, zmartwychwstała żona.

KRÓL

Lecz tam jęk słychać było, przeniknął mi kości.
A, panie wojewodo, gdzie jest syn waszmości?

WOJEWODA

Nie wiem!
Wchodzi Zbigniew.
1370
A ot i Pan Bóg zesłał mego syna.

KRÓL

To rzecz dziwna! Ojcowie święci, to kraina
Zaczarowana — duchy wywołane stają.
Mury te, wojewodo, dziwne rzeczy tają,
Rozkazujemy zaraz tę ścianę rozwalić.

WOJEWODA

1375
Wolałbym, miłościwy panie, zamek spalić,
Za mur ten nie zajrzawszy — lecz gdy taka wola…
Panie Chmara, rozbić mur… Panie Chmara, hola!
Krzyknij mi tam na ludzi, niechaj przyjdą z młoty[72].
Lecz, miłościwy panie królu, ten skarb złoty
1380
Będzie należeć do mnie… cały skarb cacany —
Bo to skarb przez małżonkę moją pochowany.

KRÓL

Rozbić mur.
Ludzie rozwalają mur, jeden z księży wchodzi do alkowy.
Cóż tam?

KSIĄDZ

1385
Jakiś człek bez zmysłów leży.

KRÓL

Wynieść go tu!

WOJEWODA

Lecz, królu, on do mnie należy.

SCENA VI

CIŻ SAMI, MAZEPA wyprowadzony z alkowy przez księdza.

KRÓL

Co to znaczy? Mój własny paź — to pan Mazepa.

WOJEWODA

Fortuna mi, jak widzisz, królu, daje ślepa
1390
Twego pazia za trupa.

KRÓL

Ocucić go winem.
Na Boga! Wojewodo, z twoim panem synem
Odpowiecie przed sądem i przed trybunały!

WOJEWODA

To mi więc, mości królu, jest krok nazbyt śmiały
1395
Zabić cudzołożnika?

KRÓL

Rzecz się ta wyświeci[73]
Gościnny mi się wcale[74] zdaje dom waszeci!
Panie Mazepo, cóż się waćpanu wydarza?

MAZEPA

Mości królu, wychodzę z pod tego ołtarza
1400
Jak Lazarus[75], rzecz całą jak była odsłonię,
A przynajmniej, że honor tej pani obronię,
Która niewinnie męża posądzenie znosi.
Potem paź, kogo trzeba pokornie przeprosi,
A komu trzeba — mignie pod oczy żelazem.
1405
Wyprawiony przez ciebie, panie mój, z rozkazem,
Wziąwszy za nadrę[76] listy, groźby i odprawę,
Musiałem tu załatwić honorową sprawę…
W pojedynku zaś owym, przez traf oczywisty,
Przeciwnik mi otworzył szablą twoje listy,
1410
A ja w otwarte, jak paź ciekawy…

KRÓL

Mazepo!

MAZEPA

Listy te były takie, żem się tu na ślepo
Wrócił do zamku. — Króla chcąc uniknąć twarzy,
Wkradłem się do ogrodu, nie spotkałem straży,
1415
I długo ważąc w myślach owego wieczora,
Kogo by w mojej biedzie wziąć za protektora,
Albowiem mnie to srogie groziło więzienie,
Wpadłem, bo tak nieszczęsne chciało przeznaczenie,
Do pustego pokoju tej pani. — Wtem słyszę,
1420
Ktoś nadchodzi — osób dwie — kilka słówek piszę
Na wachlarzu jejmości o prezencji[77] własnej,
Potem z trwogi do ciupy tej wpadam niejasnej
I zapuszczam firanki. — Moja dotąd wina! —
Z wojewodzicem była to wojewodzina.
1425
Jużem chciał łeb wychylić jak ryba z niewoda[78],
Gdy oto wpada z ludźmi zbrojny wojewoda,
Krzyczy, grzmi, wietrzy — zwietrzył mnie za tą firanką;
Już miałem wyjść i moją szabelką acanką
Drogę sobie otworzyć i wrota kozacze…
1430
Lecz słucham — ona, panie miłościwy, płacze;
Ona, kiedy mąż wrzeszczy i tupce ciemięga,
Na krzyżu mu najświętszym Chrystusa przysięga,
Że mnie w alkowie nie ma. — Jakże tu wyjść było?
Przysięgła — jam się kurczył i serce mi biło:
1435
Już myślałem, że burzę przeczekam bez szwanku[79].
Wtem wojewoda ludzi zawołał z krużganku…
Przyszli — ja słucham — włosy mi wstają na głowie,
Każe mnie kamieniami zawalić w alkowie…
Walą głazy — ja słucham — stosują do węgła…
1440
Lecz jakże było, królu, wyjść? — ona przysięgła!
Tej kobiecie by nigdy wtenczas nie wierzono…
Nie wyszedłem. Lecz jakże drżało moje łono,
Gdy usłyszałem już mur rosnący przede mną.
Zamurowali… Ciszę uczułem podziemną…
1445
W oczach stanęły różne młodości obrazy,
Wyciągnąłem przed siebie ręce, czuję głazy
Zimne, nieporuszone… zacząłem żałować,
Że się tak marnie dałem żywcem zamurować…
I zdjął mnie strach, o głodzie pierwsza myśl nadbiegła;
1450
Gdzie zajrzę, ciemność; czego się dotknę, to cegła.
I zdjął mnie strach i strach mi był bratem do końca.
Nie wiem wiele tych godzin minęło bez słońca,
Jużem się rezygnował na wszelkie boleści,
Wtem słyszę, coś nade mną jęczy i szeleści;
1455
Szukam, przebiegam ręką drżącą czarne ściany,
Znalazłem… to kanarek był zamurowany
I zdychający z głodu. — Te skargi pisklęce,
Trzepotanie się jego, gdy konał na ręce,
Taką mnie zdjęły zgrozą, że padłem bez ducha.

KRÓL

1460
Byłbyś tam waszeć zamarł jak w bursztynie mucha,
Gdyby nie ja. — Nad czymże dumasz, wojewodo?
Nie widzimy, aby to było z jaką szkodą
Waścinego honoru, że ten świszczypała
Zmartwychwstał.

WOJEWODA

1465
Co?

KRÓL

Ta rzecz się przez omyłkę stała.
Paź mówi prawdę, mógłbym pokazać te listy,
A obaczyłbyś Waćpan, że miał zamiar czysty,
Że pragnął owszem honor waściny ocalić.

WOJEWODA

1470
Na Boga! To mnie, królu, na nic się nie żalić?
Być ukontentowanym, z hańbą zostać wiecznie…
Nie prawdaż?

KRÓL

Ja tu hańby nie widzę.

WOJEWODA

To grzecznie!
1475
To, miłościwy panie, dowód twojej łaski…
Więc ty hańby nie widzisz? Ja stawiam zatrzaski
Na wilka, a złowiłem wróbla i czyżyka;
Pokój chcę zamurować — i cudzołożnika
Zamurowałem. — Smutny to wypadek, panie! —
1480
A teraz niech się ze mną wola boska stanie;
Ale ja tego pazia już mam i nie puszczę.

KRÓL

Co? I ty śmiesz?…

WOJEWODA

Gdy jeleń wejdzie w moją puszczę,
To, mości królu, jeleń mój, ja dobrze strzelam.
1485
Ja tu was teraz starą męką rozweselam.
Śmiejcie się! I ty, żono, śmiej się, pókiś żywa…

KRÓL

Cóż to za zemsta w starym twarda i straszliwa!

MAZEPA

Chodzi mi o tę panię, co u waszej mości
Nie znajduje obrony, ani też litości…
1490
Cóż pocznie tu obelgom na zęby wydana?
Oto miłościwego mi zaklinam pana,
Aby temu, co powiem, chciał dodać powagi
Królewskim przyzwoleniem. Oto jest miecz nagi,
Na tym pałaszu honor niewiasty spoczywa:
1495
Kto śmie ją lżyć, niech szabli z jaszczura[80] dobywa,
Ja żądam sądu Boga.

KRÓL

Zezwalamy z żalem.

WOJEWODA

dobywając szabli.
Chodź się bić!

KRÓL

Ty sam, starcze?

WOJEWODA

1500
Ja będę rywalem
Tego gacha, co broni niewiernicy sprośnej;
A jużby też był Pan Bóg bardzo nielitośny,
Gdybym ja go nie zabił.

ZBIGNIEW

Ojcze, zdaj to na mnie;
1505
Lecz jeżeli ja zginę, to wtenczas przynajmniej
Uwierz ty w jej niewinność… Niechaj żyje błoga,
Krwią ludzką od potwarzy broniona przez Boga.
Przyrzekasz mi? Tu boski cios nie może minąć…
Przyrzekasz mi?

AMELIA

do wojewody.
1510
Nie pozwól mu iść, on chce zginąć.

WOJEWODA

Precz! On zwycięży — a ty…
Odpycha ją.
No, synu, do szabli!
Zbigniewie! Ot mi teraz szepcą jakby diabli,
1515
Że ty się pomścisz za mnie. Czy czujesz to w sobie?
Jeśli nie, to zostań.

ZBIGNIEW

Nie myślę o grobie!
To za wcześnie, za wcześnie. Cóż, panie Mazepo,
Co się tak mamy rąbać i może na ślepo
1520
Przy księżycu, albo li przy pochodni blasku;
Proponuję broń palną. Miejsce w bliskim lasku…
Czekam na pana.

MAZEPA

Chodźmy!

ZBIGNIEW

A ha, mości panie!
1525
Nim się tu z nami wola Pana Boga stanie,
Jako rycerz osoby, której cześci bronisz,
Warto, że się jej kornie do kolan ukłonisz,
Że ciebie i obrończą broń pobłogosławi…

WOJEWODA

Paź przed nią?…

ZBIGNIEW

1530
Jeśli winna, to pazia odprawi
Z błogosławieństwem zguby… Bóg winnym nie sprzyja.
Mazepa klęka przed Amelią, która stoi nieruchoma.

WOJEWODA

do Amelii.
Słyszysz! Błogosławieństwo waćpani zabija,
Błogosław go! Cóż, martwa jak kamień, daj rękę!

AMELIA

wyrywając rękę Wojewodzie.
Czemu mnie waćpan ciśniesz?
1535
Błogosławiąc Mazepę.
Na Chrystusa mękę,
Bądź błogosławiony. A tamten? A drugi?…

WOJEWODA

Tamtego błogosławił ojciec… Hej! Niech sługi
Wyjdą w las z pochodniami; poświecić synowi.

ZBIGNIEW

1540
Niech nikt nie idzie za mną.

WOJEWODA

do Zbigniewa.
Zamorduj! — strach mrowi
Przenika mnie… Zamorduj! — mierz w serce głęboko.
Zbigniew całuje ojca w ręką i daje znak Mazepie, Wychodzą oba,

SCENA VII

CIŻ SAMI, prócz Zbigniewa i Mazepy.

KRÓL

do Wojewody.
Osłupiałeś mi coś waszmość — w ziemię wlepił oko.
Pomyśl, jeszcze czas cofnąć tych szaleńców obu.

WOJEWODA

1545
Już nie czas, moja krzywda domaga się grobu…
Już nie czas, mości królu! Wszak tam winny padnie.
A mój syn… ot, mi czoło ni trochę nie bladnie;
Mój syn przeciwko mojej cześci nie zawinił.
Niesprawiedliwość by to sam Pan Bóg uczynił,
1550
Gdyby mój syn nie wrócił. Cyt, proszę o ciszę;
Proszę… o wielką cichość…
Chwila milczenia, słychać strzał z pistoletu.

KSIĄDZ

To sąd Boga.

WOJEWODA

Słyszę. —
To mój syn strzelił… drugi nie strzela. Nie strzeli…
1555
Już mu się czoło śmierci okropnością bieli,
Już serce pękło… leży u stóp mego syna.
Bądź pochwalony, Boże! Twoja to przyczyna,
Najświętsza Panno, ciebie moje serce sławi!
Jakże się nad tym trupem mój syn długo bawi…
1560
To dziwnie, strzał był tylko jeden mego syna,
A po nim już ogromna ubiegła godzina —
Trup musiał umrzeć… czemuż tu nie widać mego…

SCENA VIII

CIŻ SAMI, MAZEPA wchodzi z pistoletem w ręku i staje przy królu,

WOJEWODA

Gdzie jest mój syn? Gdzie syn mój? Gdzie mój syn? Dlaczego
Wy tacy bladzi? — W imię przenajświętszej Panny
1565
Co to jest? — Pokaż mi piersi twoje?
Biegnie do Mazepy i rozdziera mu żupan na piersiach.
Nie ranny!…
Mój syn zabity! — Chłopiec mój zamordowany!!!
Wali się u stóp króla twarzą do ziemi.

KRÓL

Nie ruszać go, nie mówić nic, bo takie rany
1570
Same się muszą goić — i łzy mają swoje.

WOJEWODA

Gdzie moje dziecko! Ja chcę widzieć dziecko moje!
Wychodzi.

KRÓL

Iść za nim!
Jeden z księży wychodzi za Wojewodą.

SCENA IX

CIŻ SAMI, prócz Wojewody.

KRÓL

do Mazepy.
Czy się wszystko odbyło z honorem?…

MAZEPA

1575
Nie pytaj, najjaśniejszy panie; on był wzorem
Szlachetności i wdzięku, śmierć miał bardzo smutną.
Zajmij się ty jej losem; patrz, blada jak płótno,
Posąg, który się trzyma strętwieniem[81] boleści…
Jej ducha anioł teraz podnosi i pieści…
1580
A ona mu rozpaczy ciszą odpowiada.
Patrzcie, powraca stary, wraca mara blada..
Nie zatrzymujcie, idzie obłąkany, puśćcie!

SCENA X

CIŻ SAMI, Wojewoda wraca niosąc w ręku chustę zbroczoną.

WOJEWODA

Oto me łzy i syna mego krew na chuście.

AMELIA

z obłąkaniem postępuje ku niemu.
To dla mnie.

WOJEWODA

rzuca jej w twarz chustkę krwawą.
1585
Masz ją w oczy.

AMELIA

A!… A!…
Pada na wznak omdlała.

Pogrzeb, NiewolaKRÓL

To dzień sądny!

WOJEWODA

Królu! Proszę na pogrzeb, a będzie porządny…
A ty mi, panie, wszakże nie odmówisz, sądzę,
1590
I ten paź także. U wrót zasunąć wrzeciądze!
I ten paź także… Czarną wywiesić chorągiew…
Tokaju z beczek zaraz utoczyć do stągiew,
Będzie stypa…

KRÓL

na stronie.
On, widzę, mnie tu więzi gwałtem.

WOJEWODA

1595
Dla oszczędności grzebać będziemy ryczałtem.

AKT V

SCENA I

Sala w zamku, WOJEWODA, CHMARA.

WOJEWODA

Czy syn już w trumnie?

CHMARA

W trumnie już panicz spoczywa.

WOJEWODA

Czy moja żona jeszcze nie umarła?

CHMARA

Żywa,
1600
Ale już jej nie długo.

WOJEWODA

Teraz, panie Chmaro,
Cokolwiek się tu stanie z mą głową starą,
Waćpan mnie nie opuścisz?

CHMARA

Przysięgam na krzyżu.

WOJEWODA

1605
Więc ty widziałeś wojsko kwarciane w pobliżu?

CHMARA

Jadąc po trumnę, wojsko spotkałem i działa.
Tu szli.

WOJEWODA

Stąd o dwie mile?

CHMARA

O dwie.

WOJEWODA

1610
Bogu chwała,
Dosyć mam czasu. Król chce wyjechać koniecznie,
Ja króla puszczę; lecz paź tu zostanie, wiecznie,
Choćby mi spadł łeb siwy. Idź, czekaj rozkazu.
Chmara wychodzi.
1615
Proszę, nie zapłakałem jeszcze ani razu,
Tak mi ta zemsta wszystkie łzy w oczach wypiekła.
Lękam się tylko, by mi już z rąk nie uciekła.

SCENA II

WOJEWODA, KRÓL ubrany jak do podróży, MAZEPA — kilku pokojowych królewskich.

KRÓL

Mój wojewodo, z naszą by to chęcią było
Nad twojego chłopaka zapłakać mogiłą,
1620
Bo to nam i pancerny tęgi wojak ubył.
Zaprawdę, że to smutna rzecz! On wczoraj tu był,
Śmiał się z nami, rozmawiał, dziś już gdzieś przed Bogiem,
A na nas tu spogląda z litością, i głogiem
Nazywa róże świata. To rzecz jest głęboka,
1625
Kiedy tak nagle młodość nam schodzi sprzed oka
I wynosi swe wszystkie za ten świat nadzieje.
Dziwnie, że się i kiedy człowiek głośno śmieje,
Będąc na takim świecie; lecz cóż robić z dolą!
Stary mój druhu, jak ci te rany przebolą,
1630
Zapraszamy cię do nas, do stolicy, w gości.
Dalipan, że mi smutno rzucać dom waszmości,
Ale są interesa Rzeczypospolitej
I te mnie bardzo naglą.

WOJEWODA

Pogrzeb nie odbyty
1635
A ty, panie, wyjeżdżasz?

KRÓL

Wierzaj, Wojewodo,
Że gdyby to nie było z wielką kraju szkodą…

WOJEWODA

Ot — na co próżno gadać, miłościwy panie,
Ty wyjeżdżasz; lecz syna mego kat zostanie.

KRÓL

1640
Na Boga! Mości panie, na co?

WOJEWODA

By zdał sprawę.

KRÓL

Cóż to? Czy Waszmość sądną chcesz postawić ławę?
A niechże się coś Waszmość na króla ogląda,
Czy waszeć męki, czy waść krwi człowieczej żąda?
1645
Na Boga! A to może, gdy mi pryśniesz w oczy,
I waćpana się głowa po trumnie potoczy.
Śmiałżebyś tutaj zrobić rokoszową próbę?
Czy waść myśli uwięzić królewską osobę?

WOJEWODA

Król stąd wyruszy — ale bez pazia wyruszy.

KRÓL

1650
Zobaczymy, czy śmiesz nas trzymać? Waść się puszy,
Ale waść nie śmie.

WOJEWODA

Żadnej nie użyję siły,
Ale ci, królu, drogę zastąpią mogiły.

KRÓL

Do szabel, mospanowie.

WOJEWODA

1655
Moja w pochwie leży.
Kazałem zaszpuntować gardła mych moździerzy.
Ja się nie oprę siłą; tylko w moim dworze
Nieprzestąpiony jeden próg tobie położę…
Próg dla królewskiej nogi.

KRÓL

1660
Ba — gadzino dumna!
Wojewoda wychodzi do bocznego pokoju i wraca, niosąc na ramionach trumnę syna, którą w drzwiach stawia poprzek.

TrupWOJEWODA

Oto jest, mości królu, syna mego trumna,
Oto próg, mości królu, święty trup człowieka.
Teraz że, najjaśniejszy panie, ojciec czeka.
Niechaj twoja ostroga to ciało ubodzie,
1665
Niech będzie każda hańba znaną w moim rodzie.
Daj pazia, lub idź, panie.

KRÓL

Odsuń tego trupa.

WOJEWODA

O! Teraz dobrze moja zamknięta chałupa.
Cóż, panie paziu, ze mną zostajesz? Czy zgoda?
1670
Ja waćpana dzień jeden chcę mieć. Dzisiaj środa?
W piątek wypuszczę, żywcem wypuszczę, niech zginę.
Lecz cię żywego będę miał, choć przez godzinę.
Na Matkę się najświętszą klnę, że wyjdziesz żywy,
Ja tylko chcę mieć ciebie w rękach.

MAZEPA

na stronie.
1675
O! Straszliwy.
W ręce mnie chce wężowe owinąć jak bluszcze.

WOJEWODA

do króla.
Przysięgam, panie, że ci go żywcem wypuszczę.

MAZEPA

do króla na boku.
Panie, zostaw mnie, sam jedź. Twoje szyki blisko.
Przyjedziesz tu, działami otoczysz zamczysko;
1680
Mnie się tu nic nie stanie, Król stracisz powagę.
Mam szczęśliwe przeczucie, będę miał odwagę.
Król wrócisz za godzinę.

KRÓL

namyśliwszy się, do Wojewody,
O! Starcze zacięty.
Ja ci pazia zostawiam; lecz za jeden zdjęty
1685
Włosek z niego — za jedną plameczkę na części,
Ty mi odpowiesz głową.

WOJEWODA

W tym domu boleści
Paziowi będzie dobrze.

KRÓL

Zobaczym się, stary.
Wojewoda trumnę bierze na ramiona, Król i pokojowce wychodzą.

SCENA III

MAZEPA, potem Chmara i słudzy w żałobie.

WOJEWODA

1690
Nie wiem, czy do widzenia? Tu szerokie mary,
Ja może pójdę z synem — tu śmierć ludzi ściga.
O! Patrzajcie, jak człowiek krzyż Chrystusa dźwiga,
Zmorduje się i gotów się powalić trupem.
Kładzie trumnę na środku sali.

MAZEPA

na przedzie sceny sam z sobą gada, Wojewoda zaś nad trumną, stoi i daje rozkazy.
Zostałem się więc teraz królewskim okupem.
1695
Stary zda się, że nie dba, ani na mnie patrzy.
Lecz się w nim żółć gotuje strasznie, coraz bladszy,
Coś żuje, jakby zemstę żuł.

WOJEWODA

Hej! Panie Chmara.
Wchodzi Chmara i słudzy.
1700
Ustawić tu katafalk — trupów będzie para.

MAZEPA

Zimno mi trochę.

WOJEWODA

Rzędem postawić gromnice.

MAZEPA

Wolałbym jaką prędką śmierć — jak błyskawicę.

WOJEWODA

Na drugiej trumnie także przybić moje herby.

MAZEPA

1705
To nie dla mnie.

WOJEWODA

do Mazepy, uderzając go po ramieniu.
Mospanie!

MAZEPA

Co?

WOJEWODA

Czy liczysz szczerby
Na tym suficie?

MAZEPA

1710
Patrzę na sufit bez celu.

WOJEWODA

Stary dom.

MAZEPA

Jeszcze potrwa.

WOJEWODA

Dłużej niż nas wielu.

MAZEPA

Życie jest w ręku Boga.

WOJEWODA

1715
Waszmość mi pozwoli,
Że zostawię samego, jest to dom niedoli,
Ot zostawiam waćpana z nim.
Pokazuje na trumnę syna i do niej mowę obraca
A wstanże, śpiochu!
1720
Wstańże i baw. Co, nigdy już? Nigdy! Garść prochu!
Kilka desek i wszystko!

MAZEPA

na stronie.
Biedny stary.

WOJEWODA

Proszę,
Zostań waść z tym nudziarzem i baw się po trosze,
1725
Jak można, aż powrócę.

MAZEPA

Mam suplikę[82] jedną
Do ciebie, mości panie.

WOJEWODA

Co? Masz matkę biedną?
Którą żywisz? Ja dam jej dławiącego chleba,
1730
Jak waść umrzesz.

MAZEPA

Tu mówić otwarcie potrzeba,
Syn twój — wielmożny panie, nim skonał…

WOJEWODA

Nim? Dalej.

MAZEPA

Kilka mi próśb ostatnich zdał.

WOJEWODA

1735
Starcze, oszalej!
Syn go egzekutorem zrobił testamentu.

MAZEPA

Nie chcesz więc słuchać, panie, cierpliwie?

WOJEWODA

Bez wstrętu.

MAZEPA

Klnę się Bogiem i śmiercią, jak sądzę, już bliską,
1740
Że mam czyste zamiary. To biedne chłopczysko
Polecił mi, bym widział się tu z matką panią.

WOJEWODA

Ja ci ją przyślę.
Wychodzi.

SCENA IV

MAZEPA, później AMELIA.

MAZEPA

Boże! O jakże mnie ranią
Słowa tego człowieka, próżno — cierpieć muszę.
1745
Warto by też i na śmierć przygotować duszę,
I pomodlić się Pannie Najświętszej przy trumnie.
To potem czoło moje będę nosił dumnie,
I będzie mi pomocą Przenajświętsza Trójca.
Wchodzi Amelia z rozpuszczonymi włosami, biało ubrana.
1750
Otóż i ona… Jaka ty blada?

AMELIA

dając mu znak, aby się nie przybliżał.
Zabójca!

MAZEPA

Pozwól mi się przybliżyć, biedna moja pani,
Nie oddalaj mnie ręką, jesteśmy związani
Łańcuchem tajemnicy, jak trzy cienie bratnie.
1755
Ja mam od umarłego zlecenia ostatnie.
On ciebie kochał, pani.

AMELIA

On!

MAZEPA

Śmierć jego sama…
Amelia pokazuje ze zgrozą na Mazepę.
1760
O! Nie, na czole moim krwi nie leży plama;
Jam go nie zabił.
Amelia postępuje krokiem ku niemu
Słuchaj, gdyśmy byli w lasku
Brzozowym, przy księżyca ujrzałem go blasku
1765
Bardzo smutnym i bladym. Co? Serce ci bije?
Amelia daje znak ręką, aby mówił dalej.
On mi się rzucił pierwszy z uściskiem na szyję,
I położywszy głowę mi na pierś bijącą,
Milczał długo i rękę moją trzymał drżącą.
1770
Niestety! W mojej ręce była broń nabita!
Nagle strzał usłyszałem. Patrzę — on się chwyta
Rękami za powietrze i na wznak się wali.
Przybiegam — patrzę; mały sznureczek korali
Zbiegał mu po puklerzu i plamił stokrocie.
1775
Otworzył oczy całe w księżycowym złocie,
I rzekł… przebacz! Ty byłeś rycerzem zhańbionej,
Ja ginę z ręki przez nią pobłogosławionej,
Przebaczcie mi i razem pamiętajcie o mnie.
Potem zaczął pacierze mówić nieprzytomnie,
1780
I zamknął oczy pełne łez — mówiąc o tobie.
Amelia zaczyna płakać.
O! Płacz! O! Płacz go, pani — ten, co leży w grobie,
Godzien jest teraz naszej zobopólnej cześci[83].
Amelio — oto jestem ci bratem boleści;
1785
Jeśli kiedy ja biedny na dworze sierota…
Wszak nie masz braci? Jeśli więc biedna istota,
Dworskie pacholę, może być tobie pomocą?
Otom jest na kolanach.

AMELIA

kładąc ręce na głowie klęczącego pazia i nachylając się nad nim.
Niech ci drogę złocą
1790
Matki Boskiej anieli. Ja umierająca.

SCENA V

CIŻ SAMI, WOJEWODA.

WOJEWODA

chwyta za rękę Amelia i odrzuca ją od pazia.
Co? Wobec trupa?

AMELIA

Niech mnie waszmość nie odtrąca,
Ja sama padnę — jestem otruta.
Chwiejąc się, idzie i klęka przy trumnie.

WOJEWODA

To dumnie!
1795
A nie kładź się waćpani tam; na dziecka trumnie,
Bo ją splamisz.

MAZEPA

Okropność! Starcze, daj, niech skona.

WOJEWODA

Co? Trupie ty!

SCENA VI

Ciż sami, CHMARA, potem GONIEC od króla.

CHMARA

Posłaniec króla.

WOJEWODA

1800
Śmierci wrona,
Niech wleci, ścierwo tutaj gotowe i świeże.
Goniec wchodzi.

GONIEC

Król jegomość, spotkawszy kwarciane żołnierze,
Jest przed zamkiem i każe ci otworzyć wrota,
O dworzanina się też upomina.

WOJEWODA

1805
Złota
Wolność szlachecka, zamku nie dam. Niech król bierze,
Co zaś do dworzanina, na szlacheckiej wierze
Król może polec, pazia mu wypuszczę żywcem;
Ale król będzie dobrym, mopanku, myśliwcem,
1810
Jeśli go złowi.

GONIEC

Mości panie, są harmaty.

WOJEWODA

Da się to słyszeć — idź precz.
Goniec i Chmara odchodzą.

SCENA VII

WOJEWODA, MAZEPA i AMELIA, umarła na trumnie.

WOJEWODA

Moje antenaty[84],
Cieszcie się, ja ostatni nie bez szlachetności
1815
Światowi daję habdank[85].

MAZEPA

na stronie.
Mróz idzie przez kości.

WOJEWODA

zbliżając się do Amelii.
Cóż to? Na trumnie! — czy to cudzołożne łoże?
Cóż to? Waćpani milczysz. Co? Ja ci otworzę
Piersi i tam zobaczę twój strach. Wstań, obłudna.
1820
Waćpani mi tak była zawsze czysta, schludna,
A teraz się nie lękasz popiołem powalać.
A wstańże imość i precz!
Zrzuca ją z trumny.
Jak się można skalać,
1825
Dotknąwszy takiej rzeczy rękami — pfu! Zgroza!
Do Mazepy, który klęczy nad ciałem Amelii.
Słuchaj mnie ty, urwany wisielcze z powroza!
Ty mi nie tykaj żony.

MAZEPA

wstając.
Starcze wściekły, siwy,
1830
Żałowałem cię, sądząc, żeś był nieszczęśliwy,
Teraz pogardzam.

WOJEWODA

Mówisz, paniczu, rozumnie.
Poczekaj — pogadamy — usiądę na trumnie.
No — i cóż?

MAZEPA

1835
Podłą duszę masz. Jać się nie boję.

WOJEWODA

Ha…

MAZEPA

Mogę na proch strzaskać podłe serce twoje.
Mogę cię tu otrętwić[86] jak piorun, co miga.
TrupOt, wstań z trumny, bo trup się tam pod tobą wzdryga.

WOJEWODA

1840
Trup mego syna.

MAZEPA

Syna twego trup się męczy,
On cię nie chce na sobie czuć, on w trumnie jęczy.
Wstań, hańbicielu zmarłych i upadnij czołem,
Bo ja tu jestem dla nich mścicielem aniołem.
1845
Bo ja mam piorun w ustach i przez litość jedno[87]
Nie rzucam go na twoję głowę siwą, biedną.
Na twoję nędzną głowę.

WOJEWODA

Waszmość jesteś głupi.
Mówisz, a tu wokoło słuchają cię trupi;
1850
A waszmość jesteś trzecim.

MAZEPA

Jam się zdał na Boga.
Lecz wać mi, wojewodo, do nóg — bo wieść sroga,
Bo jak powiem — waćpana krew zabić gotowa.

WOJEWODA

Mów…

MAZEPA

1855
A waćpan precz z trumny.

WOJEWODA

Mów, bo twoja głowa…

MAZEPA

Niechże więc ciebie żółcią zgryzoty napoję. —
Ot — kochało się razem do śmierci tych dwoje!

WOJEWODA

porywając się z trumny.
Łżesz!

MAZEPA

1860
A ty wstałeś z trumny.

WOJEWODA

Przenajświętsza Trójco!

MAZEPA

I twój syn był dla żony twojej — samobójcą.

WOJEWODA

Mój syn — czekaj, przypomnę, czy prawda. — Ohydni!
Słychać huk dział, kilka kul wlatuje do sali.
1865
Idź Waćpan stąd — tu kule latają… Bezwstydni!
Idź waść…

MAZEPA

Powrócę z królem, mości wojewodo!
Syn twój chce leżeć przy niej!…

WOJEWODA

Precz!

MAZEPA

1870
Z waszmości zgodą
Oddalam się, cokolwiek mnie czeka za progiem.
Wychodzi. — Słychać, że go w korytarzu napadają ludzie zbrojni. — Szczęk krótkiej walki.

SCENA VIII

WOJEWODA

sam.
Biorą go, wiążą… To mi to zemsta nad wrogiem!
Sznury się w mięso wpiły… koń ciało roztarga.
Zimno mi, synu! Ojciec waszmości się szarga
1875
We krwi, a ty się krwawej nie przelęknij mary…
Co to jest? Jak tu ciemno?… Jakie to poczwary
Całujące się głośno w ciemnym korytarzu?
A wstańże z trumny! Wstańże, ohydny nędzarzu!
Powiedz, że to nieprawda!… Każ się deskom spaczyć!
1880
Wstań! Otwórz ty się, trumno! Ja gotów przebaczyć,
Jak mi do nóg upadniesz. — Łzy gotowe pociec…
O, trumno! Ja ci gotów przebaczyć — ja, ojciec,
Jeżeli z ciebie wyjdą łzy nad moją nędzą.
Precz, trupy! Niech szatani was przez ognie pędzą!
1885
Dosyć oszukiwania! I dosyć żywota!

SCENA IX

WOJEWODA, CHMARA, później KRÓL na czele zbrojnych.

CHMARA

Król…

WOJEWODA

Daj mi kindżał.

CHMARA

Panie, ukorz się…

WOJEWODA

Do błota?…
KRÓL wchodzi

SamobójstwoKRÓL

1890
Wojewodo! Dasz głowę…

WOJEWODA

zabija się.
Ot masz… niech ją zwleką,
Lecz każ mnie od tych trupów pogrzebać daleko…
Pada martwy.

1834.

Przypisy

[1]

gody — tu: święto. [przypis edytorski]

[2]

aści (daw.) — waści, waćpana. [przypis edytorski]

[3]

asindźka (daw., pot.) — skrót od waćpani. [przypis edytorski]

[4]

atentować (z łac.) — traktować uważnie, tu: zajmować się kimś. [przypis edytorski]

[5]

płochy (daw.) — niestały w uczuciach. [przypis edytorski]

[6]

afekcjonalny (daw., z łac.) — skłonny do wzruszeń. [przypis edytorski]

[7]

Lubomirszczyk — zwolennik magnackiego rodu Lubomirskich. [przypis edytorski]

[8]

rokoszanin — uczestnik rokoszu Lubomirskiego (1665), konfederacji wojskowej walczącej z Janem Kazimierzem. [przypis edytorski]

[9]

cauda (łac.) — świta (dosł. ogon). [przypis edytorski]

[10]

amicus (łac.) — przyjaciel. [przypis edytorski]

[11]

kontrefekt (daw.) — portret, podobizna. [przypis edytorski]

[12]

accelerans (łac.) — przyspieszający. [przypis edytorski]

[13]

seccare (łac.) — naprzykrzać się, zaczepiać. [przypis edytorski]

[14]

inimicos (łac.) — nieprzyjaciół. [przypis edytorski]

[15]

korab (daw.) — statek. [przypis edytorski]

[16]

fortunam (łac.) — los (B.lp). [przypis edytorski]

[17]

krotochwila (daw.) — żart, anegdota. [przypis edytorski]

[18]

fioch — fiok, tj. pretensjonalny lok. [przypis edytorski]

[19]

respekta (daw, z łac.) — wyrazy szacunku. [przypis edytorski]

[20]

powinny (daw.) — należny. [przypis edytorski]

[21]

sowizdrzał (daw.) — żartowniś. [przypis edytorski]

[22]

makaroniczny — łączący język polski i łacinę. [przypis edytorski]

[23]

wystawić (daw.) — wyobrazić sobie. [przypis edytorski]

[24]

w czas (daw.) — w porę. [przypis edytorski]

[25]

Cerber (mit. gr.) — trzygłowy pies pilnujący wejścia do Hadesu. [przypis edytorski]

[26]

potencja (z łac.) — moc, władza. [przypis edytorski]

[27]

empirejski (daw.) — podobny najwyższej ze sfer niebieskich. [przypis edytorski]

[28]

nalewka (daw.) — dzbanek. [przypis edytorski]

[29]

polski — polonez. [przypis edytorski]

[30]

drużbart (daw.) — gra w karty. [przypis edytorski]

[31]

snadnie (daw.) — łatwo. [przypis edytorski]

[32]

widomy (daw.) — widoczny. [przypis edytorski]

[33]

wyrazy — dziś popr. forma N.lm: wyrazami. [przypis edytorski]

[34]

rozzuć — zdjąć obuwie. [przypis edytorski]

[35]

Diana (mit. rzym.) — dziewicza bogini łowów i księżyca. [przypis edytorski]

[36]

Morfeusz (mit. gr.) — bóg snu. [przypis edytorski]

[37]

Bachus (mit. rzym.) — bóg wina. [przypis edytorski]

[38]

brewiarz — książka zawierająca modlitwy i czytania dla duchownych na każdy dzień tygodnia. [przypis edytorski]

[39]

Ave Maria gratias plena (łac.) — zdrowaś Mario, łaskiś pełna. [przypis edytorski]

[40]

acan (daw.) — skrót od waćpan, waszmkość pan. [przypis edytorski]

[41]

ex-kardynał — Jan Kazimierz otrzymał tytuł kardynała w 1646, a zrzekł się go w 1647. [przypis edytorski]

[42]

ino (daw.) — tylko. [przypis edytorski]

[43]

zajrzeć (daw.) — zazdrościć. [przypis edytorski]

[44]

febra — gorączka połączona z dreszczami. [przypis edytorski]

[45]

winny (daw.) — należny. [przypis edytorski]

[46]

injuria (łac.) — zniewaga. [przypis edytorski]

[47]

assasynium (z łac.) — zabójstwo. [przypis edytorski]

[48]

wietrznik (daw.) — osoba zmienna w uczuciach. [przypis edytorski]

[49]

Radziejowski, Hieronim (1612–1667) — magnat, oponent Jana Kazimierza, w okresie potopu szwedzkiego współpracował ze Szwedami. [przypis edytorski]

[50]

przytomność (daw.) — obecność. [przypis edytorski]

[51]

płoche (daw.) — niestały w uczuciach. [przypis edytorski]

[52]

podzierać — podglądać, szpiegować. [przypis edytorski]

[53]

szafran — przyprawa o ciemnożółtej barwie. [przypis edytorski]

[54]

czerstwy (daw.) — zdrowy. [przypis edytorski]

[55]

tą razą — dziś popr.: tym razem. [przypis edytorski]

[56]

alikant (daw.) — rodzaj hiszp. wina czerwonego. [przypis edytorski]

[57]

ut salvat (łac.) — aby uratować. [przypis edytorski]

[58]

na nice (daw.) — na opak, na drugą stronę. [przypis edytorski]

[59]

victoria (łac.) — zwycięstwo. [przypis edytorski]

[60]

czmucić (daw.) — zawracać w głowie, mącić. [przypis edytorski]

[61]

gach (daw., gw.) — kochanek. [przypis edytorski]

[62]

alkowa (daw.) — sypialnia. [przypis edytorski]

[63]

gach (daw., gw.) — kochanek. [przypis edytorski]

[64]

pasjonat — człowiek w gniewie. [przypis edytorski]

[65]

srom (daw.) — wstyd. [przypis edytorski]

[66]

konterfekt (daw.) — portret. [przypis edytorski]

[67]

Et requiescat in pace (łac.) — i niech spoczywa w pokoju. [przypis edytorski]

[68]

febra — gorączka połączona z dreszczami. [przypis edytorski]

[69]

pop — kapłan prawosławny bądź unicki. [przypis edytorski]

[70]

unita — wierny wyznania grekokatolickiego, powstałego w wyniku unii brzeskiej (1596), w wyniku której część duchowieństwa prawosławnego uznała zwierzchność papieża. [przypis edytorski]

[71]

pomnieć (daw.) — pamiętać. [przypis edytorski]

[72]

z młoty — dziś popr. forma N.lm: z młotami. [przypis edytorski]

[73]

wyświecić (daw.) — wyjaśnić. [przypis edytorski]

[74]

wcale (daw.) — całkiem. [przypis edytorski]

[75]

Lazarus — Łazarz, postać z Ewangelii wskrzeszona przez Jezusa. [przypis edytorski]

[76]

za nadrę (daw.) — w zanadrze. [przypis edytorski]

[77]

prezencja (z łac.) — tu: obecność. [przypis edytorski]

[78]

niewód — rodzaj sieci rybackiej. [przypis edytorski]

[79]

szwank (z niem.) — szkoda. [przypis edytorski]

[80]

jaszczur — wyprawiona skóra, tu: pochwa. [przypis edytorski]

[81]

strętwienie — dziś popr.: zdrętwienie. [przypis edytorski]

[82]

suplika (z łac.) — prośba. [przypis edytorski]

[83]

cześci — dziś popr. forma D.lp: czci. [przypis edytorski]

[84]

antenat (z łac.) — przodek. [przypis edytorski]

[85]

habdank (daw., z niem.) — podziękowanie. [przypis edytorski]

[86]

otrętwić — dziś popr.: odrętwić. [przypis edytorski]

[87]

jedno (daw.) — tylko. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca