↓ Expand fragment ↓Więc będę cierpiał jak dawniéj: oto język mój rodzinny i mowa ludzka zostanie we mnie...
↑ Hide fragment ↑Więc będę cierpiał jak dawniéj: oto język mój rodzinny i mowa ludzka zostanie we mnie, jak harfa z porwanymi strunami… Do kogoż mówić będę?…
Ciemność będzie towarzyszem moim i krajem moim.
A oczy moje jak służebnice, które przestają pracować dla braku oliwy w lampie wieczornéj.
A wzrok mój jak gołębie latające po nocy, które się tłuką o drzewa i skały piersią zlęknioną.
Płomieniste koła urodzą się w mózgu moim i staną przed oczyma jak wierne sługi idące z latarniami przed panem.
I wyciągnę ręce w ciemności, aby ułowić którą z plam płomienistych, jak człowiek obłąkany.
Lecz okropności ziemi są niczém, zgryzota moja dla ojczyzny okropniejszą jest. Cóż uczynić?
O! Dajcie mi moc miliona ludzi, a potem mękę miliona tych, którzy są w piekle.
Czemużem się targał i męczył dla rzeczy będącéj szaleństwem? Czemu nie żyłem spokojnie?
Rzuciłem się w rzekę nieszczęścia i fala jéj zaniosła mnie daleko i już nie wrócę — nigdy!
A znowu przerwali mu Anieli, mówiąc: oto się raz uniosłeś aż do bluźnierstwa przeciwko duszy własnéj, a teraz bluźnisz przeciwko woli, która była w tobie, kiedyś się poświęcił za ojczyznę.