A oto utraciliśmy niedawno naszego proroka, którego ta skała była miejscem
ulubionym i te wody miłymi mu były.
Człowiek to był blady, z błękitnymi oczyma, wychudły i pełny ognia.
A oto przed siedmiu laty ogarnął go pewnéj nocy duch proroctwa i uczuł
wstrząśnienie, które było w ojczyźnie, i rozpowiadał nam przez noc całą to, co
widział, śmiejąc się i płacząc.
A dopiéro o poranku zasmucił się i krzyknął: oto zmartwychwstali, lecz nie mogą
odwalić mogiły! I to powiedziawszy, upadł martwy. A myśmy tu postawili jemu ten
krzyż drewniany.
A we dwa lata późniéj powiedzieli nam nowi wygnańcy, co się stało, i
policzywszy noce, poznaliśmy, że ów prorok nam prawdę mówił; więc chcieliśmy go
uczcić, lecz już był w ziemi.
Szanujemy więc ten krzyż, nie mówiąc więcéj: oto człowiek, który leży pod nim,
był wariatem i obłąkanym, i godnym śmiechu.