Spis treści
Na OlimpieLegenda
1Noc wiosenna, cicha, srebrna, pachnąca jaśminem, rosista! Nad Olimpem[1] płynie księżyc w pełni. W blasku jego śnieżny szczyt świeci smutnym, jasnozielonym światłem.
2Poniżej, nad doliną Tempe, czernieją gąszcze świdwy[2], rozkołysane od pieśni słowiczych, od próśb, jęków, wołań, zaklęć, westchnień, omdleń. Płyną one jak głosy fujarek i fletni, przepełniają noc, padają i kapią na kształt wielkich kropli gęstego dżdżu, leją się jak strumień.
3Chwilami milkną i wówczas nastaje taka cisza, że słychać niemal śniegi topniejące na wysokościach pod ciepłym tchnieniem maja.
4Cudna noc! ambrozyjska! wiosenna!
Sąd 5
W taką to noc przyszli Piotr i Paweł i zasiedli na upłazie[3], aby złożyć sąd nad starymi bogami. Na głowach mieli świetliste obrączki, które rozświecały ich siwe włosy, zmarszczone brwi i surowe oczy. Poniżej, w cieniu głębokim buków, bielił się tłum bogów opuszczonych, zapomnianych, trwożnych i czekających na wyrok zatraty.
6
Piotr skinął ręką. Na ów znak z tłumu wystąpił pierwszy Zeus Chmurozbiórca i szedł ku Apostołom potężny jeszcze i ogromny, jakby z marmuru przez Fidiasza wykuty, ale zgrzybiały już i posępny. Stary orzeł ze złamanym skrzydłem wlókł się u jego nóg, a siny, miejscami zrudziały od rdzy i przygasły grom wysuwał się z drętwej prawicy dawnego ojca bogów i ludzi.
7Lecz gdy stanął przed Apostołami, poczucie prastarej wszechmocy napełniło mu pierś olbrzymią.
8I podniósłszy z dumą głowę utkwił w obliczu starego rybaka z Galilei swe boskie, świecące oczy, pełne pychy, gniewne, podobne do błyskawic, straszne. Zadrżał na to w posadach przywykły do strachu przed władcą Olimp. Zakolebały się przerażone buki, ucichły pieśni słowików, a księżyc, płynący nad śniegami, zbielał jak płótno Arachny[4]. Po raz ostatni zakrakał krzywym dziobem orzeł, a grom, jakby ożywion dawną siłą, rozbłysnął, począł się wić groźnie u nóg pana i podniósł, sycząc i zgrzytając, trójkątny, płomienny łeb, jak wąż, gotowy żgnąć żądłem jadowitym.
9Lecz Piotr przycisnął stopą ogniste zygzaki i wgniótł je do ziemi, po czym zwróciwszy się do Chmurozbiórcy rzekł:
10— Przeklętyś jest i potępiony na wieki!
11Zeus zaś przygasł w mgnieniu oka, pobladł i szepnąwszy poczerniałymi wargami: „Ananke”[5] — zapadł się w ziemię.
12Drugi stanął przed Apostołami Czarnokędzierny Posejdon, z nocą w źrenicach i poszczerbionym trójzębem w ręku.
13Temu atoli[6] rzekł Piotr:
14— Nie ty będziesz wzburzał i uciszał odmęty i nie ty będziesz wiódł do cichych ostoi zbłąkane na roztoczy łodzie, jeno[7] Gwiazda Morza.
15Co usłyszawszy ów krzyknął, jakby bólem nagłym przeszyty, i rozwiał się we mgłę znikomą.
16SztukaA potem wstał Srebrnołuki[8] z drążoną formingą[9] w dłoni i szedł ku Świętym Mężom, a za nim szło z wolna dziewięć Muz[10], do dziewięciu białych kolumn podobnych. Przelękłe Muzy stanęły przed sądem jak skamieniałe, bez tchu w piersi i bez nadziei w sercach, lecz Promienisty zwrócił się do Pawła i począł mówić głosem do cudnej muzyki podobnym:
17— Nie zabijaj mnie, Panie, i obroń, albowiem wskrzesić byś mnie musiał: Jam kwiat duszy ludzkiej, jam jej radość, jam światło i jam tęsknota ku Bogu. Ty wiesz najlepiej, Panie, że nie doleci pieśń ziemi ku niebu, jeśli połamiecie jej skrzydła — więc was zaklinam, o Święci, nie zabijajcie Pieśni!
18I nastała chwila milczenia. Piotr wzniósł oczy ku gwiazdom, Paweł położył dłonie na rękojeści miecza, wsparł na nich czoło i zadumał się głęboko.
19Wreszcie podniósł się, spokojnie uczynił znak krzyża nad promienną głową bożka i rzekł:
20 21ModlitwaWówczas Apollo siadł z formingą u nóg Apostoła: noc uczyniła się jaśniejsza, zapachniały mocniej jaśminy, zadzwoniły weselej źródła. Muzy skupiły się na kształt stada białych łabędzi i drżącymi jeszcze z trwogi głosami poczęły śpiewać z cicha dziwne, nie zasłyszane dotąd nigdy na wysokościach Olimpu słowa:
22„Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko… Naszymi prośbami nie racz gardzić…
Ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze zachować… O pani nasza!…”
I tak śpiewały na wrzosach, podnosząc w górę oczy, jako białogłowe mniszki pobożne.
23
Przeszli i inni bogowie. Przeleciał korowód Bakcha[11], dziki, wyuzdany, uwieńczon w bluszcz i winograd, zbrojny w cytry i tyrsy[12]. Przeleciał z okrzykami szału, rozpaczy — i zapadł się w otchłań bezdenną.
24
Wtem przed Apostołami stanęło inne bóstwo: wyniosłe, harde, gorzkie — i nie czekając ni pytań, ni wyroku, pierwsze przemówiło ze wzgardliwym na ustach śmiechem:
25— Jam jest Pallas-Atena[13]. Nie proszę was o życie, gdyż jestem tylko złudzeniem. Słuchał mnie i czcił Odys[14], wówczas, gdy się postarzał; słuchał Telemak[15], póki włos nie okrył mu brody. Nieśmiertelności nawet wy nie zdołacie mi odjąć, ale natomiast mówię wam, że cieniem marnym byłam, cieniem jestem i cieniem pozostanę na wieki.
26
Miłość, SzczęścieAż wreszcie kolej i na Nią — najpiękniejszą[16], najwięcej czczoną.
27Zbliżyła się słodka, cudna, rozpłakana. Serce biło w niej pod śnieżną piersią jak u ptaka, a usta drgały jak u dziecka, które lęka się kary okrutnej. Więc przypadłszy im do nóg i wyciągnąwszy swe boskie ramiona poczęła wołać z pokorą i bojaźnią:
28— Jam grzeszna, jam winna! ale, o Panie! jam szczęście ludzkie! Zmiłuj się! Przebacz, jam szczęście ludzkie jedyne!
29Po czym lęk i łkanie odjęły jej głos. Lecz Piotr spojrzał na nią litośnie i położył sędziwą dłoń na jej złotych włosach, a Paweł pochylił się ku kępie polnych lilij, uszczknął jeden kielich i dotknąwszy jej nim — rzekł:
30— Bądź odtąd jako i ten kwiat — ale żyj, Szczęście ludzkie!
31A wtem rozedniało. Różowa jutrzenka wyjrzała zza przełęczy. Słowiki umilkły, a natomiast szczygły, makolągwy, zięby i piegże jęły wydobywać spod zroszonych skrzydeł senne główki, strzepywać z piór rosę i powtarzać cichymi głosami: „Świt, świt!”
32Ziemia budziła się uśmiechnięta i radosna, bo nie odjęto jej Pieśni i Szczęścia.
Przypisy
Arachne (mit. gr.) — mistrzyni tkania i haftu, przez zazdrosna Atenę zamieniona w pająka. [przypis edytorski]
Srebrnołuki (mit. gr.) — przydomek Apolla, przewodnika dziewięciu muz, boga sztuki, wróżbiarstwa i gwałtownej śmierci. [przypis edytorski]
Bakchos a. Dionizos (mit. gr.) — bóg winnej latorośli i wina, syn Zeusa i Semele, ziemskiej kobiety; ku jego czci dwa razy do roku wyprawiano Dionizje, radosne święto wina i teatru. [przypis edytorski]
Odys — ulubieniec bogów, awanturnik, mężny, a przede wszystkim sprytny wojownik, król Itaki, mąż Penelopy. Bohater Odysei Homera, która opisuje jego dziesięcioletnią podróż powrotną spod Troi. [przypis edytorski]
Telemak a. Telemach — syn Odyseusza; jego podróż w poszukiwaniu ojca stanowiła temat kilku spośród pieśni Odysei Homera. [przypis edytorski]
Najpiękniejsza — przydomek Afrodyty, greckiej bogini miłości, kwiatów, pożądania i płodności. [przypis edytorski]