Za nikczemny wasz uczynek,
za drzew biednych srogą mękę
zmieniam was w gromadę świnek!
Patrzą dzieci w osłupieniu,
strach ubielił im twarzyczki.
Już z ich nóżek w okamgnieniu
świńskie robią się raciczki.
Gdzie ich ręce? gdzie ich szyje?
próżno łkają z głębi duszy:
zamiast nosów mają ryje,
z boków brzydkie kłapią uszy.
A przez dziury hajdawerków
głupio, śmiesznie i szyderczo
pozwijane w kształt świderków
ogoneczki świńskie sterczą.