bo głos wróżki się odzywa,
głos poważny, dźwięczny, słodki:
— Pokutników ludku mały,
karły, gady i poczwary,
spójrzcie na ten blask wspaniały!
On wam wieści koniec kary.
To maleńkie ludzkie bobo
blask słoneczny wniosło z sobą.
W moim szklanym pałacyku
było smutno, było ciemno;
łez wylaliście bez liku —
lecz płakaliście daremno!
Bo z was każdy w mym ogrodzie
był schwytany z piętnem: „Złodziej!”.
A ksiąg świętych mówią prawa:
że kto cudzą własność ruszy,
tego dola będzie łzawa,
aż żal tryśnie z głębi duszy.
Lecz za sprawą tej dzieciny
odpuszczone wasze winy.
Choć kusiły ją owoce,
choć jej drogę zaszły tłumem,
pokonała wszystkie moce
silną wolą i rozumem.
Jeszcze w fałdach swej kieszonki
ocaliła dwa gawronki.
Bohaterska ta dziecina
zasłużyła na nagrodę.
Szczęścia bije wam godzina!
Ona zwróci wam swobodę.
Lecz dla słodkiej mej dziewuszki
będzie pierwej bal u wróżki!
Tyś, Sobótko, tu królową!
Co najśmielsza myśl wyprzędzie,
każdy rozkaz, każde słowo
wypełnione dzisiaj będzie.
Więc mów, czego ci potrzeba,
czego pragniesz najgoręcej?
Choćbyś gwiazdki chciała z nieba,
to ją złożę w twoje ręce.
Mów, najsłodsze me serduszko,
mów, dziecino złotowłosa…