Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Audiobooki Wolnych Lektur znajdziesz na naszym kanale na YouTube. Kliknij, by przejść do audiobooków i włączyć subskrypcję.
5643 free readings you have right to
– Jezus, Maria! Psy! A bodaj was! — krzyknęła i niewiele myśląc, schwyciła za wiadro z mydlinami...
– Jezus, Maria! Psy! A bodaj was! — krzyknęła i niewiele myśląc, schwyciła za wiadro z mydlinami i chlust — na Bursztyńsia i Pucunia.Puc był właśnie wtedy na wierzchu. Wziął też tęgi prysznic.Bursztyńsio oberwał tylko ścierką. Skorzystał z tego, że mydliny szczypały Pucka w oczy, i łap! za kość.Obejrzał się, gdzie by tu ją pogryźć w wygodzie i spokoju. Zobaczył prześcieradło leżące na ziemi. Skoczył na nie.Dopadła go tam Katarzyna. Łap za kark! Ale się jakoś wyrwał. Sunie przed siebie, a mierzy ku furtce.Już miał szmyrgnąć w ulicę. Wtem furknęło mu coś nad głową. Obejrzał się. I to go zgubiło. Bo trzewik Katarzyny trafił go w kark, odbił się od Bursztyńsia i bęcnął w parkan.
– Jezus, Maria! Psy! A bodaj was! — krzyknęła i niewiele myśląc, schwyciła za wiadro z mydlinami i chlust — na Bursztyńsia i Pucunia.
Puc był właśnie wtedy na wierzchu. Wziął też tęgi prysznic.
Bursztyńsio oberwał tylko ścierką. Skorzystał z tego, że mydliny szczypały Pucka w oczy, i łap! za kość.
Obejrzał się, gdzie by tu ją pogryźć w wygodzie i spokoju. Zobaczył prześcieradło leżące na ziemi. Skoczył na nie.
Dopadła go tam Katarzyna. Łap za kark! Ale się jakoś wyrwał. Sunie przed siebie, a mierzy ku furtce.
Już miał szmyrgnąć w ulicę. Wtem furknęło mu coś nad głową. Obejrzał się. I to go zgubiło. Bo trzewik Katarzyny trafił go w kark, odbił się od Bursztyńsia i bęcnął w parkan.
Jan Grabowski, Puc, Bursztyn i goście
Ale co to? Jakieś kamienie lecą z góry. Jeden, drugi, trzeci. Oj, boli, boli!— Ajajaj...
Ale co to? Jakieś kamienie lecą z góry. Jeden, drugi, trzeci. Oj, boli, boli!
— Ajajaj...
Ale co to? Jakieś kamienie lecą z góry. Jeden, drugi, trzeci. Oj, boli, boli!— Ajajaj! — krzyczy Puc, otworzył oczy, spojrzał i jak szalony skoczył przed siebie z podwiniętym ogonem.Nie oparł się aż na ulicy. Obejrzał się za siebie. Katarzyna jeszcze mu wygrażała kijem.— Dam ja ci, nie bój się. Weźmiesz ty za swoje. Tylko przyjdziesz do domu — obiecywała psu.
— Ajajaj! — krzyczy Puc, otworzył oczy, spojrzał i jak szalony skoczył przed siebie z podwiniętym ogonem.
Nie oparł się aż na ulicy. Obejrzał się za siebie. Katarzyna jeszcze mu wygrażała kijem.
— Dam ja ci, nie bój się. Weźmiesz ty za swoje. Tylko przyjdziesz do domu — obiecywała psu.
Po drodze przypomniała mu i to, że zrzucił palmę, i to, że nie szanował gościa...
Po drodze przypomniała mu i to, że zrzucił palmę, i to, że nie szanował gościa.Dała mu ostatniego klapsa, krzyknęła na drogę:— Żebyś mi się tu na oczy nie pokazywał!I wyrzuciła go na podwórko.
Po drodze przypomniała mu i to, że zrzucił palmę, i to, że nie szanował gościa.
Dała mu ostatniego klapsa, krzyknęła na drogę:
— Żebyś mi się tu na oczy nie pokazywał!
I wyrzuciła go na podwórko.
— Widzisz, najważniejszą osobą w domu jest Katarzyna. Ona daje wszystkim jeść. Rozumiesz, że od takiej...
— Widzisz, najważniejszą osobą w domu jest Katarzyna. Ona daje wszystkim jeść. Rozumiesz, że od takiej osoby zależy wszystko. Trzeba się z nią liczyć. Tym bardziej że ona nie lubi, jak się jej sprzeciwiać. Zaraz się bierze do trzepaczki.— Co to jest trzepaczka? — spytał Mikado.Tu już i Puc nie wytrzymał. Krzyknął do Bursztyna, który wylizywał miskę:— Bursztyn, on nie wie, co to jest trzepaczka!Bursztyn wziął w obronę Mikada.— Może jego, kiedy coś zbroi, biją dyscypliną jak Kucusia — powiedział pojednawczo.— Mnie nigdy nikt nie bił — z dumą oświadczył Mikado.
— Widzisz, najważniejszą osobą w domu jest Katarzyna. Ona daje wszystkim jeść. Rozumiesz, że od takiej osoby zależy wszystko. Trzeba się z nią liczyć. Tym bardziej że ona nie lubi, jak się jej sprzeciwiać. Zaraz się bierze do trzepaczki.
— Co to jest trzepaczka? — spytał Mikado.
Tu już i Puc nie wytrzymał. Krzyknął do Bursztyna, który wylizywał miskę:
— Bursztyn, on nie wie, co to jest trzepaczka!
Bursztyn wziął w obronę Mikada.
— Może jego, kiedy coś zbroi, biją dyscypliną jak Kucusia — powiedział pojednawczo.
— Mnie nigdy nikt nie bił — z dumą oświadczył Mikado.
Loading