5643 free readings you have right to
Puc miał swój honor. Wolno było krzyczeć na niego Katarzynie. Bo Katarzyna, to Katarzyna. Każdy...
Puc miał swój honor. Wolno było krzyczeć na niego Katarzynie. Bo Katarzyna, to Katarzyna. Każdy to wie, pierwsza osoba w domu! Każdy jej musi słuchać, bo ona wszystkich karmi.
Jan Grabowski, Puc, Bursztyn i goście
Japończyk, który się nie uląkł tak wielkiego psa, wykazał takie męstwo, że nie tylko ja...
Japończyk, który się nie uląkł tak wielkiego psa, wykazał takie męstwo, że nie tylko ja, ale nawet sam Lord był tym zaskoczony.Usiadł też przy Mikaduchnie i spoglądał na niego z ciekawością, ale i z szacunkiem.
Japończyk, który się nie uląkł tak wielkiego psa, wykazał takie męstwo, że nie tylko ja, ale nawet sam Lord był tym zaskoczony.
Usiadł też przy Mikaduchnie i spoglądał na niego z ciekawością, ale i z szacunkiem.
— Gdzie? Po co? — mitygował go Pucunio. — Na spacer będziesz chodził? Z kim? Z nimi? Chcesz...
— Gdzie? Po co? — mitygował go Pucunio. — Na spacer będziesz chodził? Z kim? Z nimi? Chcesz się najeść wstydu na całe życie? Niech no nas kto zobaczy na mieście w takim towarzystwie! Nawet Kucuś zerwie z nami stosunki i będzie udawał, że nas nie zna.Przez ciekawość jednak poczęły psy patrzeć, jak się to będzie odbywał ten spacer? Jak zobaczyły Tiuzdeja paradującego na jednym ręku panny Agaty i Mikaduchnę na drugim — spojrzały obydwa po sobie, obróciły się tyłem i zamiatały z obrzydzeniem nogami.— Tfu! Pohańbienie psiego rodu na wieki wieczne — powiedziały sobie i wróciły na podwórze.
— Gdzie? Po co? — mitygował go Pucunio. — Na spacer będziesz chodził? Z kim? Z nimi? Chcesz się najeść wstydu na całe życie? Niech no nas kto zobaczy na mieście w takim towarzystwie! Nawet Kucuś zerwie z nami stosunki i będzie udawał, że nas nie zna.
Przez ciekawość jednak poczęły psy patrzeć, jak się to będzie odbywał ten spacer? Jak zobaczyły Tiuzdeja paradującego na jednym ręku panny Agaty i Mikaduchnę na drugim — spojrzały obydwa po sobie, obróciły się tyłem i zamiatały z obrzydzeniem nogami.
— Tfu! Pohańbienie psiego rodu na wieki wieczne — powiedziały sobie i wróciły na podwórze.
Mikado spojrzał nań z góry. Nie odpowiedział nic. Tylko stał na brzegu i hyc! — do...
Mikado spojrzał nań z góry. Nie odpowiedział nic. Tylko stał na brzegu i hyc! — do wody.Tym razem poszło mu zupełnie inaczej. Płynął zupełnie pewnie. Wykręcił parę kółek na głębinie, nie dał się porwać prądowi, dopłynął do przeciwnego brzegu i wyskoczył na łąkę po kamieniach.Bursztyn usiadł na zadzie z podziwu!Puc przeskoczył potok i stanął przy Mikadzie:— Jesteś pies jak się patrzy, jeśliś się nie uląkł tego, co ci się raz nie udało, i próbujesz na nowo.Majtał przy tym ogonem z powagą i czułością.
Mikado spojrzał nań z góry. Nie odpowiedział nic. Tylko stał na brzegu i hyc! — do wody.
Tym razem poszło mu zupełnie inaczej. Płynął zupełnie pewnie. Wykręcił parę kółek na głębinie, nie dał się porwać prądowi, dopłynął do przeciwnego brzegu i wyskoczył na łąkę po kamieniach.
Bursztyn usiadł na zadzie z podziwu!
Puc przeskoczył potok i stanął przy Mikadzie:
— Jesteś pies jak się patrzy, jeśliś się nie uląkł tego, co ci się raz nie udało, i próbujesz na nowo.
Majtał przy tym ogonem z powagą i czułością.
Loading