Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Theme
Zemsta
in work
Przygody Tomka Sawyera
↓ Expand fragment ↓Wybiegając z domu, ujrzał Sida wchodzącego na piętro po zewnętrznych schodach. Glina była pod ręką...
↑ Hide fragment ↑Wybiegając z domu, ujrzał Sida wchodzącego na piętro po zewnętrznych schodach. Glina była pod ręką… W powietrzu zaroiło się od kul. Świstały wokół uszu Sida, niczym grad; zanim ciotka Polly zdążyła się zorientować i nadbiec z odsieczą, kilka kulek weszło już w bezpośredni kontakt z ciałem brata, a Tomek w ekspresowym tempie przeskoczył parkan i zniknął. Była tam wprawdzie furtka, ale nigdy nie miał czasu, żeby z niej skorzystać. Teraz dopiero doznał prawdziwej ulgi: rachunek z Sidem za zwrócenie ciotce uwagi na czarną nitkę był wyrównany.
↓ Expand fragment ↓Becky znowu zabrała się z Alfredem do przeglądania książki z obrazkami, ale czas mijał, a...
↑ Hide fragment ↑Becky znowu zabrała się z Alfredem do przeglądania książki z obrazkami, ale czas mijał, a Tomek nie nadchodził, by dalej cierpieć. Chmury powlokły niebo jej zwycięstwa. Książka przestała ją interesować. Spoważniała, potem przyszło roztargnienie, a po nim prawdziwy smutek. Na odgłos kroków kilka razy nadstawiała uszu, ale nadzieje okazały się płonne. Tomek nie nadchodził. Poczuła się bardzo nieszczęśliwa i zaczęła żałować, że posunęła się za daleko. Biedny Alfred, widząc, że traci jej zainteresowanie, a nie mając pojęcia dlaczego, wołał raz po raz: „O, coś pięknego, popatrz!”. Straciła wreszcie cierpliwość i wykrzyknęła:
— Och, przestań mnie w końcu dręczyć! Nic mnie to nie obchodzi! — wybuchnęła płaczem, zerwała się z ławki i uciekła.
Alfred pobiegł za nią, żeby ją pocieszyć, ale rzuciła mu w twarz:
— Idź sobie! Zostaw mnie w spokoju! Nie znoszę cię!
Chłopak przystanął i usiłował zrozumieć o co jej chodzi i co takiego jej zrobił. Przecież sama mu powiedziała, że przez całą popołudniową przerwę będzie z nim oglądać obrazki, a teraz uciekła z płaczem. Zamyślony wrócił do pustej szkoły. Czuł się upokorzony i był wściekły. Łatwo odgadł prawdę: dziewczyna użyła go po prostu jako narzędzie zemsty na Tomku. Już wcześniej nienawidził go z całego serca, a teraz poczuł, że musi mu za wszystko odpłacić. Postanowił solidnie dokuczyć Tomkowi, samemu zbytnio się nie narażając. Nagle wpadł mu w oko zeszyt Tomka. To była znakomita okazja. Uradowany otworzył go w miejscu, gdzie było odrobione zadanie domowe i zalał je atramentem.
↓ Expand fragment ↓W miarę zbliżania się tego wielkiego dnia coraz jawniej wychodziły na wierzch tyrańskie zapędy nauczyciela...
↑ Hide fragment ↑W miarę zbliżania się tego wielkiego dnia coraz jawniej wychodziły na wierzch tyrańskie zapędy nauczyciela. Najwyraźniej znajdował jakąś okrutną rozkosz w karaniu za najniewinniejsze wykroczenia. Skutek był taki, że chłopcom dnie schodziły wśród łez, męki i przerażenia, a noce wśród obmyślania straszliwej zemsty. Nie pomijali żadnej okazji, żeby spłatać nauczycielowi jakiegoś złośliwego psikusa, ale on zawsze był górą. Każda próba pomszczenia swoich krzywd kończyła się takim krwiożerczym odwetem, że uciekali z placu boju srodze poturbowani.
↓ Expand fragment ↓I był powód po temu. Nad salą, na poddaszu znajdowała się mała izdebka, która miała...
↑ Hide fragment ↑I był powód po temu. Nad salą, na poddaszu znajdowała się mała izdebka, która miała zamykany otwór w podłodze tuż nad głową nauczyciela. W tym właśnie otworze ukazał się kot zawieszony na sznurku i zaczął powoli zjeżdżać na dół. Pyszczek miał obwiązany szmatą, żeby nie miauczał. Po drodze wyginał się we wszystkie strony, usiłując zaczepić o coś pazury, ale chwytał tylko powietrze. Śmiechy stawały się coraz głośniejsze. Kot był już tylko o kilkanaście centymetrów od zajętej ważnymi sprawami głowy nauczyciela. Niżej, niżej, jeszcze trochę niżej — i kot z rozpaczą uczepił się peruki, wbił się w nią pazurami, po czym natychmiast wyjechał w górę, trzymając w łapach zdobycz wojenną! Cóż za wspaniały blask bił teraz od łysej głowy nauczyciela! Syn lakiernika pomalował mu ją na piękny złoty kolor!
Egzamin popisowy został przerwany. Chłopcy byli pomszczeni. Zaczęły się wakacje!!
↓ Expand fragment ↓— O tak, a ja dostałem coś jeszcze — odparł pół-Indianin, podchodząc do doktora, który wstał z...
↑ Hide fragment ↑— O tak, a ja dostałem coś jeszcze — odparł pół-Indianin, podchodząc do doktora, który wstał z miejsca. — Pewnego wieczoru pięć lat temu wypędziłeś mnie jak psa z kuchni twojego ojca, kiedy prosiłem o coś do jedzenia. Powiedziałeś, że przyszedłem ze złymi zamiarami. A gdy przysięgłem, że kiedyś się z tobą porachuję, choćby za sto lat, twój ojciec kazał mnie zamknąć jak włóczęgę. Myślałeś, że zapomnę? Nie darmo płynie we mnie indiańska krew. Teraz wpadłeś w moje ręce i zapłacisz mi za to! — wygrażał doktorowi pięścią przed samym nosem.
Nagle doktor zamachnął się i jednym uderzeniem powalił łotra na ziemię. Potter wypuścił nóż z ręki i wrzasnął:
— Co?! Bijesz mojego kolegę?! — i rzucił się na doktora.
Zwarli się ze sobą z całych sił; wygniatali trawę i ryli obcasami ziemię.
Tymczasem pół-Indianin Joe zerwał się na nogi, oczy płonęły mu nienawiścią. Chwycił nóż Pottera i skradając się kocimi ruchami, obchodził walczących, wypatrując odpowiedniej chwili. Naraz doktor gwałtownym odepchnięciem wyrwał się z rąk Pottera, chwycił ciężkie wieko trumny Williamsa i uderzył nim przeciwnika w głowę. W tej samej chwili mieszaniec wbił młodemu mężczyźnie w pierś nóż aż po rękojeść. Doktor zachwiał się i runął na Pottera, obryzgując go krwią. Chmury przysłoniły księżyc i ciemność skryła okropny widok. Śmiertelnie przerażeni chłopcy rzucili się do ucieczki.
Gdy księżyc znów wypłynął, pół-Indianin stał nad dwoma leżącymi ciałami i przyglądał się im w milczeniu. Doktor bezgłośnie poruszył kilka razy wargami, westchnął głęboko dwa razy i skonał.
— Rachunek wyrównany, psie! — warknął mieszaniec.
Potem obrabował zwłoki, wcisnął zdradziecki nóż w otwartą prawą dłoń Pottera i usiadł na rozwalonej trumnie.