Theme
Radość
in work
Przygody Tomka Sawyera
↓ Expand fragment ↓Nadszedł sobotni ranek. Słońce świeciło promiennie, cały świat dyszał radością lata i kipiał życiem. W...
↑ Hide fragment ↑Nadszedł sobotni ranek. Słońce świeciło promiennie, cały świat dyszał radością lata i kipiał życiem. W każdym sercu dźwięczała muzyka, a jeśli serce było młode, pieśń sama cisnęła się na usta. Uśmiech był na każdej twarzy i wiosna w każdym ruchu. Akacje okryły się kwieciem, powietrze przepojone było zapachem kwiatów.
Niedalekie wzgórza, spoglądające ze swej wyniosłości na miasteczko, pełne były zieleni i kusiły obietnicą ciszy, szczęścia i beztroskich marzeń.
Na bocznej uliczce pojawił się Tomek z wiadrem rozrobionego wapna i pędzlem na długim trzonku. Spojrzał na parkan i wszelka radość zgasła na jego twarzy, a dusza pogrążyła się w głębokim smutku. Parkan miał trzydzieści metrów długości i ponad dwa metry wysokości! Świat wydał się Tomkowi otchłanią, a życie nieznośnym ciężarem.
↓ Expand fragment ↓Po chwili skrzypnęły drzwi kościoła. Pastor odjął chusteczkę od zapłakanych oczu, spojrzał i — skamieniał. Za...
↑ Hide fragment ↑Po chwili skrzypnęły drzwi kościoła. Pastor odjął chusteczkę od zapłakanych oczu, spojrzał i — skamieniał. Za jego wzrokiem podążyła najpierw jedna, potem druga para oczu, aż wreszcie wszyscy odwrócili się i z osłupieniem patrzyli na trzech nieboszczyków, w najlepsze maszerujących gęsiego środkiem kościoła. Na czele kroczył Tomek, drugi szedł Joe, a za nimi chyłkiem podążał zmieszany Huck, plącząc się w swoich łachmanach. Ukryci na nie używanej galerii, chłopcy wysłuchali własnej mowy pogrzebowej!
Ciotka Polly, Mary i Harperowie rzucili się na cudem im przywrócone dzieci, zasypując ich całą lawiną pocałunków i dziękując Bogu za ich ocalenie. Biedny Huck stał tymczasem z boku zakłopotany, nie wiedząc, co z sobą począć i gdzie się ukryć przed tyloma ludźmi, z których nikt go nie witał. Wahał się, wreszcie zrobił nieśmiałą próbę, by się wymknąć, lecz Tomek uniemożliwił mu ucieczkę.
— Ciociu, to nieładnie — powiedział. — Ktoś musi się ucieszyć na widok Hucka.
— Tomku, kochanie, ależ oczywiście! Bardzo się cieszę, że widzę tego biednego sierotkę.
Nic nie mogło bardziej zmieszać Hucka niż czułości, jakimi obsypała go ciotka Polly.
Nagle rozległ się potężny głos duchownego:
— Chwała Panu, od którego płynie wszelkie błogosławieństwo! Śpiewajcie z całego serca!
I śpiewali. Triumfalny hymn zagrzmiał z całą mocą, aż zatrzęsło się sklepienie kościoła. W tym czasie pirat Tomasz Sawyer wodził dumnym wzrokiem po zielonej z zazdrości młodzieży i mówił sobie w duchu, że to najwspanialsza chwila w jego życiu.
Gdy wystrychnięci na dudków mieszkańcy tłumnie wychodzili z kościoła, każdy twierdził, że chętnie jeszcze raz dałby się tak wywieść w pole, byle znowu usłyszeć ten hymn w tak cudownym wykonaniu.
Tomek otrzymał tego dnia tyle szturchańców i całusów — w zależności od nastroju ciotki — ile dostawał przedtem w ciągu całego roku. Sam już nie wiedział, co z tego zestawu lepiej wyraża jej miłość do niego i wdzięczność wobec Boga.